czwartek, 30 października 2014

Rozdział 20 - "Inside the cave"

Ku mojemu zdziwieniu wcale nie obudziłam się w jakieś zatęchłej piwnicy,czy ciemnej klitce.Gdy otworzyłam oczy,znajdowałam się w obitym skałą pomieszczeniu,które na pierwszy rzut oka wyglądała jak jaskinia.Wcale też nie leżałam na brudnej,zakurzonej ziemi,tylko leżałam na czarnej,skórzanej kanapie.I nie wiedzieć czemu miałam przeczucie,że to nie zwiastowało niczego dobrego.
-O świetnie,nareszcie się wybudziłaś.-wzdrygnęłam się za strachu,kiedy usłyszałam czyjś głos za swoimi plecami.Gdy się odwróciłam ujrzałam przed sobą wysokiego chłopaka o krótkich,wygolonych włosach w kolorze ciemnego blondu.Był młody,musiał mieć zaledwie dwadzieścia pięć lat.Podszedł do mnie i usiadł na fotelu obok.-Wybacz za to,że oberwałaś tak mocno.Rixon jest tu nowy i nie jest zbyt precyzyjny i delikatny.
W moich myślach kotłowało się właśnie jakieś milion myśli,jednak nie mogłam zadać ich wszystkich na raz.Zaczęłam od najważniejszego.
-Co ja tu robię?-powiedziałam niemalże szeptem,poczułam okropną suchość w moim gardle,więc kiedy połknęłam ślinę,towarzyszyło temu nieprzyjemne uczucie.
-Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.Na pewno jesteś bardzo głodna,może coś zjesz?
Zamiast strachu,poczułam jak w mojej głowie rodzi się ogromna furia.Nie wiem gdzie jestem,ile czasu się tu znajduję,dlaczego to właśnie ja,kim jest ten człowiek siedzący koło mnie,a ten pyta mnie czy chcę coś zjeść?
-Kim jesteś i co ja tu robię?-powtórzyłam pewniejszym głosem,rozglądając się dookoła.Czułam,że serce zaczyna być mi coraz szybciej.Chyba właśnie teraz nawiedził mnie strach.
-Poczekaj tu.-nakazał i wyszedł do pomieszczenia obok.Korzystając z okazji wstałam i zaczęłam szukać wyjścia.Nie było tu żadnych okien,światło wydobywało się z lamp zespojonych ze skałą i byłam w stanie uwierzyć,że to na prawde była jaskinia.Ku mojemu zdziwieniu na końcu pomieszczenia znajdowała się barierka,ale nie chciałam wiedzieć po co tam jest.Podbiegłam do jednych z kilku drzwi i otworzyłam je.Okazało się,że tuż za nimi znajdowała się winda.Już miałam ją otworzyć,kiedy silne ręce złapały mnie za ramię.
-Ech...-westchnął i zmusił mnie bym na niego spojrzała.-Na prawdę chcesz żebym się na Ciebie gniewał?-wpatrywał się we mnie.Jego oczy były głębokie i zielone,zupełnie jak oczy Harry'ego.
Harry! To jego głos słyszałam w telefonie,kiedy upadłam! Musiał się zorientować,że coś jest nie tak,jest dla mnie nadzieja!-Uśmiechnęłaś się.-zainteresował się uśmieszkiem,który przemknął przez moją twarz.Zignorowałam go i wyrwałam się spod jego dłoni.
-Odpowiedz na moje pytania.
-Usiądź.-wskazał na czarną kanapę,a ja niechętnie go usłuchałam.Usiadł na tym samym fotelu co przedtem i zaczął opowiadać.

-Harry,spałeś zanim zadzwonił telefon,może po prostu Ci się to przyśniło?
-PRZYSIĘGAM,słyszałem jej krzyki! Zadzwoniła do mnie!-wykrzyczałem po raz kolejny Paulowi w twarz.Chodziłem w tę i z powrotem po pokoju i odchodziłem od zmysłów.Dzwoniliśmy na policję,ale niczego nie robila.Minęły dopiero dwie godziny od zniknięcia Jasmin,była ona pełnoletnia więc nie zainterweniują tak szybko.Co mogłem zrobić będąc w Londynie? W LONDYNIE,w Anglii,na drugim kontynencie! Telefon Caspara był wyłączony,nagrał wcześniej wiadomość na poczcie,że jest w kinie i oddzwoni po seansie.-Zamów mi lot do LA,za dwie godziny.A teraz jadę do jej rodziców.-wziąłem telefon i klucze,po czym ruszyłem do wyjścia.Paul mnie nie powstrzymywał,zapewne uznał,że przyda mi się spacer.Jak On w ogóle może myśleć,że mi się to śniło?!
Gdy pół godziny później,pełen chorobliwych myśli w głowie,zaparkowałem pod domem ojca Jasmin,zdziwił się bardzo kiedy zobaczył mnie za drzwiami.
-Harry,jak miło z twojej strony!-uśmiechnął się do mnie nieświadom tego,co zamierzałem mu przekazać.-Wejdź proszę,co Cię do mnie sprowadza?
-Jasmin jest w niebezpieczeństwie...



-Chyba sobie kpisz!-wstałam.-W niczym wam nie pomogę! Nie nagram żadnego głupiego filmu,nie będę robić z siebie ofiary!-wrzasnęłam i zaczęłam chodzić wtę i we wtę.Przecież stąd musi być jakieś wyjście.
-Ale właśnie stałaś się ich ofiarą.Lepiej nie utrudniaj im tej roboty,bo może się to dla Ciebie na prawdę źle skończyć.-ostrzegł mnie,ale nic mnie w tej chwili nie obchodziło.Chcieli pieniędzy,mnóstwa pieniędzy.Zamierzali mnie tu trzymać dopóki Harry nie da ich im i najlepsze było to,że rzekomo zamieszana jest w to moja mama.Korzystając z chwili jego nie uwagi pobiegłam do windy,wśliznęłam się do niej i cudem w ostatnim momencie,zanim mnie złapał,udało mi się nacisnąć czerwony przycisk.Winda ruszyła ku górze.


Cieszę się,że mimo tak rzadkiego dodawania,ktoś nadal tu ze mną jest :) Przepraszam,że tyle musicie czekać,ale staram się pogodzić ze sobą szkołę,czas wolny i czas na pisanie xx

8 komentarzy:

  1. Jak zwykle cudowny moment do zakończenia tego rozdziału :D
    Mogłoby się wszystko ułożyć, nie sadzilam ze wymyslisz porwanie! predzej spodziewalabym sie..jakiejs ciazy z Niallem? xD czy cos

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!! zarąbisty rozdział :D czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super przełom i nareszcie rozdzał

    OdpowiedzUsuń
  4. Rany rany rany się porobilo czekam na next ciekawie się zapowiada

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, przede wszystkim ten koleś na gifie jest mega gorący, hahah:D Słuchaj, siedzę sama w domu, mam schizy, bo czytałam straszne historie, więc stwierdziłam, że muszę porobić coś przyjemnego, więc szybko zabrałam się za nowy rozdział u ciebie, kochana. No i kurde, ale się porobiło. Jestem ciekawa co wyniknie z tego porwania. No i dlatego jej mama jest w to zamieszana? Tajemnice, tajemnice, aaaa! No i zobaczymy dokąd winda zaprowadzi Jasmin. A ty Harry, sprężaj tyłek i ratuj ukochaną! Pozdrawiam, Weronika:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty rozdział i wogóle całe te opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudne *.* ale też fajny se moment wybrałaś. Fajnei też by było jakbyś pisała troch dłuższe

    OdpowiedzUsuń
  8. Porwania? Słucham? Co to za szpiegostwa? M

    OdpowiedzUsuń