sobota, 4 października 2014

Rozdział 19 - "Deep darkness"

-Caspar,proszę Cię...-zasłaniałam obiektyw jego aparatu swoją dłonią,ale on uparcie pstrykał dalej.-Jestem po dwunastogodzinnej podróży samolotem,jestem zmęczona,połamana i głodna,nie mam ochoty na żadne zdjęcia.
-Ale to trzeba uwiecznić! Żyjeemy,nie było katastrofy!-zawołał,a ja wzdychając przystanęłam,oparłam się na moim bagażu i "zapozowałam"
-Zadowolony? Możemy już iść?-pociągnęłam za walizkę i ruszyłam za tłumem innych ludzi,Caspar dogonił mnie po krótkiej chwili.Idąc rozglądałam się za Valerie,siostrą mojego taty,która miała nas odebrać.Bałam się,że jej nie rozpoznam bo nie widziałyśmy się szmat czasu.Caspar kroczył tuż obok mnie obserwując wszystko dookoła.Godzinę przed lądowaniem był na prawdę okropny,jego ekscytacja strasznie mnie wkurzała,ale głównie może dlatego,że w trakcie lotu byłam trochę spięta.Nigdy wcześniej nie latałam samolotem,a w dodatku miałam lęk wysokości,więc...
-Jasmin,juhuu!-usłyszałam głośny,piszczący głos i odwróciłam się.Moja ciotka,wysoka,szczupła o krótkich blond włosach przepychała się w naszym kierunku,cały czas machając.Była młodsza od mojego taty,miała zaledwie trzydzieści pare lat.-Jesteście wreszcie!-podbiegła do nas i uściskała najpierw mnie,a potem Caspara.Szczerze mówiąc stresowałam się na nasze spotkanie,kiedy ostatnim razem widziałam ją na żywo miałam chyba z trzynaście lat.Ale najwidoczniej ona nie była skrępowana tą sytuacją ani trochę.
-Chodźcie,zaparkowałam najbliżej jak się dało.-machnęła na nas ręką i popędziła szybkim krokiem.Musieliśmy się bardzo starać żeby nie stracić jej z oczu.
Jak tylko dotarliśmy do jej niewielkiego,skromnego mieszkania,wręczyła nam klucze,pokazała naszą sypialnię z jednym łóżkiem i rozkładaną wersalką a potem oznajmiła,że musi wrócić do pracy i będzie dopiero wieczorem.Podziękowaliśmy za wszystko i zaczęliśmy się rozpakowywać.
-Ja biorę wersalkę,ty możesz wziąć łóżko.-na słowa Caspara pokiwałam głową i zaczęłam je testować.


-Wstawaj z tego stołu,ludzie się na nas gapią!-syknęłam do blondyna,kiedy wróciłam z toalety w jednej z kawiarni i ujrzałam go śpiącego na stole.Dopiero kiedy potrząsnęłam jego czupryną,przebudził się.
-Jestem taaaki zmęczony...-ziewnął i przetarł dłońmi zmęczone oczy.
-Trzeba było spać w samolocie,a nie zatruwać innym życie.-parsknęłam śmiechem,a on upił łyka swojej kawy.To była już czwarta.
-Nie mogłem zasnąć,musiałem czuwać.-przechylił filiżankę do góry nogami,ale nic już z niej nie skapnęło.-Skończyło się,idę po następną.-wstał,ale ja posadziłam go z powrotem.
-Po pierwsze: nie możesz wypić piątej kawy z rzędu.Po drugie: chcesz już wszystkie pieniądze wydać w jeden dzień? Jeśli chcemy tu jakoś przetrwać,musimy zacząć oszczędzać.-pouczyłam go,a on wydął usta w podkówkę.

Wyjeżdżając z Londynu,musiałam pogodzić się z faktem,że moją zarezerwowaną posadę w pracy zajmie teraz ktoś inny.Było mi trochę wstyd,że ich tak wystawiłam,ale kiedy wyjaśniłam szefowi moją sytuację o dziwo był bardzo wyrozumiały,a co najlepsze jeszcze mi pomógł.Zaproponował mi,że zadzwoni do swojego znajomego z LA,który pracuje w tej samej branży,i zapyta czy im się nie przydam.Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście,nie mogłam pojąć jak ten człowiek mógł nie wściekać się na mnie a dodatkowo jeszcze oferować pomoc! I udało się,jutro z samego rana miałam udać się na podany adres,a Valerie zaoferowała,że mnie tam podwiezie.Caspar w między czasie też miał się za czymś rozglądnąć,Los Angeles dawał nam wiele możliwości.Wszystko zaczęło się układać!

I tak leciały dni,tygodnie,a później i miesiące,aż minął rok od naszego pobytu w Los Angeles.Nadal mieszkaliśmy u Valerie,która co chwilę przypominała nam jak to wspaniale jest zasypiać i budzić się ze świadomością,że ktoś śpi tuż za ścianą.Wszyscy byliśmy zapracowani,to też najczęściej na spokojnie mogliśmy porozmawiać w weekend,ale tylko wtedy kiedy nie musiałam być przy czyimś ślubie.Caspar znalazł sobie nawet jakąś dziewczynę! Byłam w niemałym szoku,kiedy mi o tym powiedział i w jeszcze większym kiedy mi ją przedstawił i okazała się niebieskooką blondynką.Otóż odkąd skończyliśmy dwanaście lat,mój kuzyn upierał się,że blondynki są głupie i jego przyszła żona na pewno będzie brunetką.Gdy przypomniałam mu jego własne słowa sprzed ośmiu lat,to zmierzył mnie zabójczym wzrokiem.Czułam,że powoli tracę mojego Caspara...
Czasami tęskniłam za Londynem,ale to życie tutaj tak bardzo mi się podobało,że rekompensowało mi cały ten smutek.W pracy poznałam dużo przyjaznych osób na których mogłam liczyć w nagłych wypadkach i z którymi mogłam wyjść na miasto w piątkowy wieczór.Nikt i nic jednak nie zastąpi mi Melanie i Jade,których brakowało mi chyba najbardziej.Melanie i jej mądrych porad oraz ciętej riposty na każdą okazję,jej przepysznych wypieków i wspólnego oglądania filmów do późnych godzin.Jade i jej rudej czupryny,której wszędzie było pełno,jej perlistego śmiechu i słodkich żartów.
I gdzieś tam w głębi serca,nawet jeśli próbowałam to przed sobą zataić,brakowało mi też Nialla.Dlatego nie rozmyślałam o tym dużo,nie powracałam do przeszłości,tylko cieszyłam się teraźniejszością i tym co ofiarował mi każdy nowy dzień.
Pewnego czwartkowego wieczoru,kiedy wracałam z restaracji i kierowałam się do domu ciemnymi skrótami,miałam dziwne wrażenie,że ktoś mnie obserwuje.Byłam sama,bo Caspar i Abby poszli do kina na jakąś komedię,więc wyciągnęłam telefon i udawałam,że do kogoś dzwonię.Usłyszałam za sobą czyjeś kroki,Przyśpieszyłam i ku mojemu zdziwieniu,ten ktoś,kto szedł za mną postąpił tak samo.Chciałam już na prawdę zadzwonić do Caspara,żeby chociaż usłyszeć jego głos,ale z drugiej strony nie chciałam panikować,może po prostu popadam w paranoję...
Nie popadałam.Ktoś podbiegł do mnie,zaczęłam uciekać ale nie miałam już czasu ani szans,zdążyłam tylko nacisnąć na pierwszy lepszy kontakt w telefonie,ale komórka została wyrwana z mojego ucha i zrzucona z impetem na ziemię.Rzuciłam się w jej kierunku i kiedy połączenie zostało odebrane,zawołałam:
-Ratunku! Pomocy!-łkałam desperackim głosem,kiedy silne dłonie pchnęły mnie na ścianę jakiegoś budynku.Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć,ale na nic były moje zmagania - byłam sama na tej ulicy.Poczułam jak coś ciężkiego uderza mnie w głowie i upadałam na ziemię,tuż koło mojego telefonu.
-Halo?! Jasmin,co się dzieje,gdzie jesteś?! Halo!-wołał znajomy głos,ale nie miałam sił na odpowiedź.Poczułam,że odpływam i wszystko wokół mnie zalewa głęboka ciemność.


Jest beznadziejnie,krótko i okropnie,przepraszam...wiem,że nie tego się spodziewaliście po tak długiej nieobecności,ale następnym razem postaram się wykrzesić z siebie trochę więcej.

10 komentarzy:

  1. Przyznam że był krótki, ale..konkretny? Coś się stało, coś trzeba będzie naprawić więc jestem dobrej myśli, że się rozkręcisz! Nie oceniaj się tak surowo, młoda! M. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam, czekałam i się doczekałam następnego rozdziało :D super.. xD czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam,błagam,błagam to musi być Harry.Ma przyjechać do LA i mają być razem ja nie mogę czy o tak wiele proszę???? Rozdział bez Harrego to nie rozdział. Widzę że ten rozdział ma rozpoczynać nowy etap LA, praca itd.super. bardzo fauny pomysł z tym (chyba?) porwaniem. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału pliss fast next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiście piszesz. Było warto tyle czekać i teraz dodaj jak najszybciej. :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczełam cztać go wczoraj i już nie mogę się doczekać kolejnego!!/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy na następny rozdział bo to super jest :D <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej Marta! :)
    Tak, tak, wiem, że schrzaniłam, bo tak długo nie komentowałam tego cudownego bloga i jestem totalnie do bani, ale musisz mi to wybaczyć, nawet pomimo tego, że jestem tak bardzo okropna, bo każdy rozdział powinnam od razu komentować i tak dalej, ale uwierz, że naprawdę nie miałam czasu. Ale przepraszam, przepraszam z całego serca. Teraz na pewno będę wszystko komentować!
    No, ale przechodząc do rzeczy. Jak jeszcze raz powiesz, że jakiś rozdział na tym blogu jest do bani, to przyjadę do ciebie i KULTURALNIE przetłumaczę ci, że każdy rozdzialik tego fantastycznego opowiadania jest fenomenalny, bo ty jesteś niezwykła. Trochę nie spodziewałam się, że oni będę tak długo w tym Los Angeles i ani Harry ani Niall nie zrobią nic, aby Jasmin wróciła do Londynu. No i kurde, kto by ją zaatakował? Raczej nie Harry, bo to do niego niepodobne. Pewnie to jego głos był w słuchawcę. Zgadłam? No i poza tym, to jaaaacie, ale piękny szablon. Robisz je coraz ładniejsze, seeerio:) To by było na tyle, kochana. Odezwę się do ciebie niedługo na facebooku, bo dawno nie gadałyśmy. Pozdrawiam, Weronika:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aa.. kiedy dodasz następny bo nie mogę się doczekać xD

    OdpowiedzUsuń