-Jaaasmin!-zawołał zalany Lou,który kuśtykał przytrzymywany przez Liama i Felicite.Koło nich dreptała Jade,podtrzymując równie pijanego Shawna.Cała piątka podeszła do nas,kiedy Harry odjechał,najwyraźniej po swoją siostrę Gemmę.-Masz mine jakbyś..hik!..sobaszyła ducha jakiegoś...
-Idźcie do środka.-rozkazał im Caspar,a oni posłusznie ruszyli w kierunku domu.Z tego co słyszałam szło im to bardzo nieudolnie.-Powiesz mi co się stało?-Kuzyn spojrzał prosto w moje oczy z wyraźnym zmartwieniem i to był ten moment kiedy się rozkleiłam.Czar zamrożenia prysnął,emocje zaczęły ze mnie wyparowywać,mój organizm przypomniał sobie o tym jak mu zimno.Łzy zaczęły spływać po moich policzkach,a ja wtuliłam się w blondyna i zaczęłam się trząść.Niall był moim pierwszym chłopakiem,pierwszym poważnym zauroczeniem,był dla mnie...wręcz idealny.Co takiego zrobiłam,że przestałam być idealna dla niego?
Obudziłam się z potworną pulsacją w czaszce i palącym bólem gardła.Nie pamiętam nawet kiedy zasnęłam,ale wiem że był to długi proces.Caspar był przy mnie przez cały czas,nie ruszył się ani na krok i nie zasnął dopóki ja tego nie zrobiłam,nawet mimo tego,że oczy same mu się zamykały.
Otworzyłam oczy i ujrzałam go śpiącego obok na moim łóżku.Z lekko uchylonych warg wydobywało się ciche pochrapywanie,i mimo mojego paskudnego samopoczucia,nie mogłam stłumić uśmiechu.Wstałam,i owijając się ciepłym kocem podeszłam do okna,które wychodziło na nasz niewielki ogródek.Czułam w sercu ogromną pustkę,jakby ktoś wyrwał moje serce i wyrzucił tak daleko,że nigdy nie będzie miało prawa powrócić na swoje miejsce.Nie mam pojęcia dlaczego Niall ze mną zerwał.Stało się to tak szybko,tak nagle...to pytanie będzie mnie nurtowało chyba już zawsze,ale minie sporo czasu zanim odważę się je zadać.
Nie będę płakać.Nie mogę,obiecałam to sobie.Wszystkie łzy,które wczoraj wylałam w Casparowską koszulę muszą wystarczyć,bo nie zamierzam wylać już ani jednej.
Otworzyłam po cichu drzwi i na palcach zeszłam po schodach,bo nie chciałam nikogo obudzić.Ku mojemu zdziwieniu prawie wszyscy byli już na nogach,dostrzegłam jedynie,że Shawn i Jade połączeni w silnym uścisku leżą na podłodze niewzruszeni hałasem jaki wyrządzał telewizor.Perrie operowała pilotem i co chwilę pogłaśniała na maximum żeby obudzić śpiące gołąbki,niestety bezskutecznie.
-Błagam Cię,Zayn,szybciej!-Liam ponaglał przyjaciela stojąc pod drzwiami i bębniąc w nie wolną ręką,bo w drugiej trzymał butelkę wody.Melanie i Fizzy musiały przyrządzać śniadanie bo dobiegł mnie zapach tostów i jajecznicy.Momentalnie zrobiło mi się niedobrze,więc podbiegłam do drzwi frontowych i usiadłam na schodach,wdychając świeże powietrze.Do zapamiętania: nigdy więcej nie brać kieliszków od Louisa Tomlinsona.
-Bez urazy,ale wyglądasz okropnie.-O wilku mowa.Lou przysiadł się do mnie i szturchnął mnie lekko ramieniem.Nie odpowiedziałam od razu,skupiłam się na dwóch słowach krążących w moich myślach.Nie płacz.Spoglądałam właśnie na miejsce gdzie zaledwie wczoraj mój świat obrócił się do góry nogami...Zacisnęłam mocno pięści i westchnęłam.
-Takie skutki picia wódki.Dziwię się,że ty się tak dobrze trzymasz.-spojrzałam na niego i szybko się przekonałam,że jednak nie miałam racji.Louis miał przekrwione oczy,jak gdyby lekko popuchnięte,a pod nimi widniały ciemne,fioletowe cienie.-Okej,może nie aż tak dobrze.
-Tu mnie masz.Głowa boli mnie tylko trochę,za to trochę popuchłem.-parsknął śmiechem i poczochrał moje i tak poplątane włosy.-Ale ty...nie wyglądasz tak dlatego,że się upiłaś.Płakałaś.Co się stało?
-Błagam nie pytaj mnie o to teraz.-Przygryzłam dolną wargę i wzięłam głęboki wdech.Nie płacz.Bądź silna.Nie płacz i wszystko będzie dobrze.
Na całe szczęście Louis kiwnął głową i zrobił tak jak prosiłam.Posiedział ze mną chwilę w ciszy,a potem wszedł do domu,ale zanim to zrobił...objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.Nie wiem czy był to skutek wczorajszego picia czy jakiś dziwny przejaw przyjacielskiej miłości z jego strony,ale było to miłe.I zarazem dziwne,bo ja przecież nie pamiętałam żadnych naszych wspólnych chwil,poza moimi wczorajszymi urodzinami.Nie było mi dane się nad tym dłużej zastanowić,bo Fizzy zaciągnęła mnie na śniadanie,mimo że bardzo protestowałam.W kuchni przy stole siedzieli już Perrie,Zayn,Louis i Caspar,ostatnie wolne miejsce było specjalnie dla mnie.Usiadłam między kuzynem a Perrie i uśmiechnęłam się do nich delikatnie.Nie chciałam jeść,jedyne czego teraz pragnęłam to znaleźć się w łazience,zmyć z siebie ten cały rozmazany makijaż,zmyć z siebie te wszystkie zaschnięte łzy i ten cały bałagan na mojej głowie.Ale wyglądało na to,że Liam doczekał się wolnej toalety i bardzo mu się tam spodobało.Melanie nakładała wszystkim jajecznicy,ale ja sięgnęłam po parówkę,którą wcisnęłam do siebie siłą z jedną kromką suchego chleba.Pozostałą częścią mojego posiłku było wypicie dwóch szklanek wody,a następnie zwolniłam miejsce dla Jade,która wreszcie wstała.Ja wyruszyłam na poszukiwanie aspiryny.
Kiedy po kilku godzinach dom wariatów w końcu opustoszał i zostałam tylko ja sam na sam z Melanie,mogłam na reszcie zacząć trzeźwo (no,może na pół trzeźwo) myśleć.Przyjaciółka jak się okazało znała mnie na wylot,wiedziała,że coś się stało i nie naciskała na mnie,ale ja sama powiedziałam jej o co chodzi.Ona albo podobnie jak ja nie miała pojęcia co kierowało Niallem,że podjął się takiej decyzji,albo jeśli podejrzewała,to dobrze to ukrywała.W każdym bądź razie poprosiłam ją abyśmy tego nie roztrząsały.Chciałam posiedzieć w ciszy i pogrążyć się we własnych myślach.Melanie zabrała się więc za sprzątanie,a ja położyłam się na kanapie w salonie i wpatrując się w sufit rozmyślałam.A po godzinie tępego wylegiwania się,poczułam ogromną chęć wyjechania stąd.Nie,nie miałam na myśli jedynie Londynu.Chciałam wyjechać gdzieś dalej,i zostawić tą pogmatwaną sytuację daleko za sobą.
-Przecież nie wyjeżdżam na zawsze,ludzie!-zachichotałam,kiedy podeszli.Ich widok na lotnisku był dla mnie pocieszający ale równocześnie i dołujący.Nie lubię pożegnań.
-Ale pożegnać się trzeba.-Mel pocałowała mnie w policzek i uścisnęła mocno.-Uważaj tam na siebie,masz do mnie dzwonić codziennie,a oprócz tego pisać ile wlezie!
-Jasne,tata zdeklarował się,że zapłaci za wszystkie połączenia.-oznajmiłam,zerkając na niego,a on uniósł wysoko brew,ale również się uśmiechnął.Jade oderwała ode mnie Melanie i sama się we mnie wtuliła.
-Dopiero co wróciłam,a znów musimy się rozstać.-posmutniała i zobaczyłam,że jeszcze chwila a się rozklei.
-Jadie,nie! Nie rób tego!-pogroziłam jej palcem,a ona spuściła głowę i wyciągnęła chusteczkę.-Niedługo...niedługo znowu się zobaczymy.
-My może nawet trochę prędzej.-Liam podszedł do mnie i również mnie przytulił.-Za jakiś rok będziemy tam koncertować.Poza tym często tam bywamy.
-Zabierz kiedyś ze sobą Melanie.-szepnęłam mu,a on kiwnął głową.W głośnikach rozbrzmiał kobiecy głos,oznajmiający mi,że powinnam już iść.Spojrzałam nerwowo na zegarek i rozglądnęłam się dookoła.W momencie gdy podniosłam głowę,dostrzegłam go.Pędził w moim kierunku ile sił w nogach,ciągnąc za sobą wielką walizę.
-Osobiście uważam,że powinnaś się nad tym jeszcze zastanowić.Sama w tak wielkim mieście? Ja wiem,że niby Valerie Ci pomoże,ale mimo wszystko...-mama znowu zaczynała,a ja wywróciłam oczami i wzięłam na ręce Finna.Będzie mi bardzo brakowało tego szkraba.
-A czy ja powiedziałam,że lecę tam sama?-spytałam,a oni zdziwieni unieśli wysoko brwi.Uśmiechnęłam się szeroko,kiedy zdyszany Caspar postawił koło mnie swój bagaż.Wyglądał na człowieka przygotowanego na wszystko: na głowę włożył czapkę i okulary,na szyję powiesił swój aparat i słuchawki,w ręce trzymał zagłówek dla większego komfortu,a do kieszeni tylnych spodni wcisnął gazetę z krzyżówkami.
-Prze..przepraszam...korki..-wydukał.Na twarzy rodziców ujrzałam wielką ulgę,chyba kamień spadł im z serca.Nie żeby Caspar Lee był najbardziej odpowiedzialną i zorganizowaną osobą na świecie,po prostu z dwojga złego,lepiej mieć jakiegoś towarzysza.
-Dzięki Bogu.Czemu nic wcześniej nie mówiliście?-mama zaczęła poprawiać poburtane włosy Caspara,a on spoglądał na nią niezadowolony,bo preferował taki artystyczny nieład.
-To była spontaniczna decyzja.Będę się nią opiekował,jest w dobrych rękach.-uśmiechnął się szeroko.Był bardzo podekscytowany tą podróżą,jeszcze nigdy nie był w Ameryce.No,ja tak jakby też nie,ta wyprawa sprzed wypadku się nie liczy.-A teraz musimy iść.
Zrobiłam jeszcze ze wszystkimi grupowy uścisk i ruszyliśmy w kierunku odprawy.
-Nie martwcie się,szybko zleci!-pomachałam im i odwróciłam się od nich.Nie mogłam więcej na nich patrzyć,widok ich wszystkich za bardzo mnie bolał.Czy sama wierzyłam we własne słowa? I czy chciałam w nie wierzyć? Przecież ostatecznie właśnie o to chodziło: uciekałam stąd,chciałam zmienić na jakiś czas otoczenie,poznać inny świat,nie koniecznie taki,który szybko pożegnam.Uchwyciłam kuzyna za rękę,a on ścisnął ją,posyłając mi tak zwaną "iskierkę".Będzie dobrze - wyczytałam z jego oczu.I ufałam tym słowom.
Los Angeles...przybywamy!
Kochana umiesz ty pisać :D tyko gdzie jest Harry? :c czekam na next xD
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńO kurwa jak fajnie nowy rozdział. :3 I TO JESZCZE W TYM MIESIĄCU!!!!! TO JUŻ TRZECI!!! awww... <3 <3 <3 kocham cię rozpieszczasz nas :3
OdpowiedzUsuńDobra przeczytałam ALE CZEMU TU NIGDZIE NIE MA HARRY'EGO????!!! Do jasnej cholery nawet nie pisz ze sie poddal no!!! Przecież oni muszą byc razem no!!!! Bez Harry'ego rozdział to nie rozdział!!!! PROSZE ABY JASMIN I HARRY BYLI RAZEM BŁAGAM super rozdział
UsuńKiedy Harry będzie z Jasmin. Dawaj szybko kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńNie pożegnała się z Harrym! Ani Nialla nie było...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co ty człowieku wymyślisz.
/JustNiall
Ah więc to tak! Na ile Jazz ucieka od swojego zwykłęgo życia? Myślę, że jakoś szybko Harry zawita do USA :) Zmiana akcji fajnie tu zrobi, coś innego. M.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nowego rozdziału! Sprawdzam codziennie, no dodaj już :P pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwitaj kochana! z góry przepraszam, że nie skomentowałam od razu, ale najpierw nie mogłam się zalogować, a później zapomniałam.. przepraszam. już to nadrabiam :
OdpowiedzUsuńOMG! leci do LA! Jak ja jej(im) zazdroszczę :D z jednej strony szkoda, że wyjeżdża, że ucieka, ale z drugiej, może w końcu znajdzie spokój.. Oby tak było ^_^
Wiem, jestem baaardzo rozmowna dzisiaj :p za to też przepraszam, ale jakoś brakuje mi "języka w gębie" :p
Buziaczki :*