czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 5 - ''Pierwsze spotkanie po raz drugi''

Pierwsze co zobaczyłam schodząc na dół,to wszystkich,dosłownie wszystkich mieszkańców tego domu,stojących przy drzwiach tarasowych i wyglądających przez okno.Zawzięcie o tym rozmawiali,to też nie zauważyli że stoję na schodach i wszystkiemu się przysłuchuję.
-Ale jak...kiedy?..
-Zapewne dziś nad ranem,kiedy wszyscy spaliśmy.
-Racja,w nocy nic by nie zobaczył.
-Przecież wtedy zapaliłyby się lampy na czujnik.
-To kompletnie nieodpowiedzialne z jego strony,co ona sobie teraz o tym pomyśli? Skąd to się wzięło?
-Może powiemy,że to Peter?
-Daj spokój,który ojciec przychodzi w nocy pod okno córki żeby złożyć jej życzenia walentynkowe?
-Peter.-odpowiedzieli wszyscy na raz.
-No to może faktycznie...
Nagle drzwi wejściowe cicho się otworzyły i do środka wślizgnął się Caspar.Nasze spojrzenia na moment się spotkały,a potem głośno zawołał.
-Czołem rodzinko! I cześć JASMIN.-złożył nacisk na moje przywitanie i wszyscy aż podskoczyli,odwracając się.-Co robicie?-podszedł do nich i wyraźnie zaciekawiło go to,co zobaczył za oknem.-Och,widzę,że oglądacie moje dzieło.Jak Ci się podoba,Jasmin?-spojrzał na mnie,a ja potrząsnęłam głową,zamyślona.Caspar Lee potrafił być doskonałym kłamcą i na prawdę często łgał jak z nut,ale znałam go już na tyle długo i na tyle dobrze,że byłam pewna iż teraz nie mówił prawdy.Poza tym,przed chwilą dokładnie usłyszałam to,czego nie powinnam była usłyszeć.
-Urocze.Koniecznie muszę Ci się jakoś odwdzięczyć,co powiesz na wielki kawałek szarlotki w Cafe Nero? Najlepiej...teraz?-zeszłam z ostatniego schodka,chwyciłam kurtkę i wyszłam nie czekając na niego,bo wiedziałam,że po chwili mnie dogoni.I zrobił to,ale ja zdążyłam już oddalić się o dwie ulice dalej,mimo spowalniającej mnie kuli.


| Caspar |
-Tylko żartowałam z tą szarlotką.-uświadomiła mnie,kiedy zawiesiłem się na jej szyi.Strzepnęła z siebie moją ramię i przystanęła,opierając się drugą,wolną od gipsu ręką,na swoim biodrze.-A teraz gadaj mi prawdę.
-Ale o czym ty mówisz?
-Błagam Cię,tylko nie udawaj.Wszystko słyszałam,to nie ty ułożyłeś te kwiaty,ani nie mój ojciec,więc kto?
Przygryzłem dolną wargę,jak zawsze kiedy się denerwowałem,i wymyśliłem wtedy najbardziej absurdalne kłamstwo,na jakie mnie było stać.
-Darren.
Było ono tak absurdalne,dlatego że ona nie pamiętała o tym co zrobiła jej Fizzy.W zasadzie,to chyba w ogóle nie pamiętała Darrena.
-Kto?
Wiedziałem.Nie pamięta go.Nie dość,że krzywdzimy ją ukrywając przed nią kilka faktów z jej życia,to teraz jeszcze staram się wygrzebać tą okropną "zbrodnię" jej siostry.
-Twój chłopak.To znaczy były chłopak.Zapewne go nie pamiętasz,a..a to nawet lepiej,bo on Cię zdradził.-powiedziałem całkiem zadowolony z siebie,że wyznałem jej prawdę w lekko okrojonej wersji.Nie musi wiedzieć z kim ją zdradził.
-Z kim mnie zdradził?
Okej,czyli jednak musi wiedzieć.Ale przecież ja nie muszę.
-Nie wiem.-odpowiadam zwykłym,luźnym tonem,chociaż w środku serce wali mi jak młot.Okłamywałem mnóstwo różnych osób,począwszy od nauczycieli,kończąc na rodzicach,ale prawie nigdy nie kłamałem Jazz.
-Musisz wiedzieć,przecież zawsze wszystko Ci mówię.
W tym momencie mam ochotę się rozpłakać,upaść na ziemię,zacząć kopać nogami o chodnik i wrzeszczeć.Ma rację,MUSZĘ WIEDZIEĆ I WIEM ale...nie mogę jej skrzywdzić.Nie kolejny raz.
-Uwierzysz mi jak powiem,że ze mną?-wyszczerzyłem zęby zdenerwowany,ale ona spojrzała na mnie dobitnie.-No dobra,czy to takie ważne? My nawet jej nie znamy,nie chodziła z nami do szkoły.Ona w ogóle nie chodziła do szkoły.-zastanowiłem się.-Była dużo starsza.
-Masz rację,jakoś trudno przejmować mi się tym,o czym nie pamiętam.Czego ten Darren chciał ode mnie? Jak dawno mnie zdradził?-przysiadła na pobliskiej ławce i złapała się za włosy.-Niemożliwe,że nic mi w tej głowie nie zostało!
Zanim odpowiedziałem,zawahałem się przez chwilę.Czy ja właśnie przed chwilą nie ukryłem Stylesa pod imieniem Darrena?
-Jakiś czas temuu...-machnąłem ręką.-Nie przejmuj się,dzisiaj się do niego wybiorę i powiem mu o twoim wypadku,a wtedy będzie musiał dać Ci spokój.A teraz wstawaj,idziemy do tej włoskiej kawiarenki nad Tamizą,pamiętasz ją? Uwielbiasz tam chodzić.-popchnąłem ją do przodu,a drugą ręką wysłałem smsa do Nialla.Jak tylko weszliśmy do środka,zlokalizowałem go.Siedział w samym rogu przy oknie i na całe szczęście było to jedyny stolik z trzema wolnymi krzesłami.
-Chodź tam.-skierowałem się ku niemu,a ona ruszyła za mną.-Przepraszam,możemy się dosiąść?
Blondyn obojętnie skinął głową i ukrył twarz za gazetą.Jak tylko usiadłem,rozległ się dźwięk mojego telefonu.Przeprosiłem Jasmin,odchodząc kilka kroków,odrzuciłem połączenie Nialla i udałem,że rozmawiam z mamą.-O nie,wybacz Jazz,ale muszę iść,Suzie spadła ze schodów i musimy jechać do szpitala.
-O Boże,pojadę z tobą!-podniosła się,a ja szybko posadziłem ją z powrotem.
-Nie nie,zostań tu,napij się kawy,a ja później do Ciebie zadzwonię.-poczochrałem ją lekko po głowie i wybiegłem z lokalu.


No dobrze,pięć minut wpatrywania się w menu nie spowodowało,że zachciało mi się kawy.Właściwie po tym całym porannym zamieszaniu miałam ochotę znaleźć się z powrotem w domu,przed telewizorem,przykryta kocem i zła na cały świat.Dlaczego mam wrażenie,że moja rodzina ciągle próbuje coś przede mną ukrywać? Cokolwiek się działo przez te trzy lata,mam prawo wiedzieć,bo to moje życie! Nie mogą decydować beze mnie.Cały czas uważają,że nowe informacje wywołają u mnie jakiś szok,ale przecież ja czuję się już dobrze,bardzo dobrze,to prawie dwa tygodnie odkąd wypuszczono mnie ze szpitala,a dodatkowo jestem pod stałą opieką lekarza.Jak długo mam im jeszcze to tłumaczyć?
Odsunęłam krzesło,z zamiarem wstania,ale wtedy kula,moja jedyna podpora,upadła pod stolik.Wzdychając,próbowałam się zgiąć i po nią sięgnąć,ale ciężki gips w lewej ręce mi to uniemożliwiał.Wstając,uderzyłam się głową o stolik i natychmiast poczułam ostry ból,który na pewno miał też związek z moim wypadkiem,moja głowa była bardzo delikatna.
-Pani pozwoli,że pomogę.-chłopak naprzeciwko mnie odłożył gazetę i zniknął pod stolikiem,a po sekundzie wrócił z moją kulą w ręce.
-Błagam tylko nie 'Pani',to takie postarzające.-wyznałam zgodnie z prawdą.Nie było nic gorszego jak usłyszenie od młodszych sąsiadów ''dzień dobry,proszę pani''.-Jestem Jasmin.
-Niall,miło mi.-uśmiechnął się szeroko,ukazując przy tym rządek równiutkich,białych zębów.-No to co pijemy?
-W zasadzie to miałam się zbierać,nie mam na nic ochoty.
-Dam głowę,że z chęcią napijesz się Cafe shakeretano,jest naprawdę przepyszne.Jeśli nie piłaś,nie wypuszczę Cię stąd,dopóki nie spróbujesz.*
-Nie miałam jeszcze okazji,więc w takim razie niech będzie.-machnęłam zdrową ręką,a on wstał,żeby złapać kelnera.Po spróbowaniu ciekawie wyglądającego napoju,musiałam przyznać rację Niall'owi,kawa była na prawdę nieziemska.
-Mówiłem.-uśmiechnął się tryumfująco i zapytał mnie,dlaczego jestem taka zagipsowana.Opowiedziałam mu więc o moim wypadku i o tym,że straciłam pamięć.Wyżaliłam się też,że moja rodzina bardzo dużo przede mną ukrywa i czuję,że zachowują się inaczej niż kiedyś.Wszyscy traktują mnie jak niedołężną i czuję się jak małe dziecko,a na prawdę nie znoszę jak ktoś patrzy na mnie litościwie.Sama nie wiem dlaczego byłam przy nim taka otwarta,ale gdzieś w głębi duszy,czułam,że mogę mu zaufać.I przede wszystkim,blondyn był wspaniałym słuchaczem.
Zbliżała się już godzina czternasta,kiedy zadzwonił mój telefon.To mama wypytywała gdzie tak długo zniknęłam i chciała po mnie przyjechać,ale to nie miałoby sensu,bo byłam oddalona od domu zaledwie o kilka ulic.Podziękowałam więc Niallowi za wspólnie spędzony czas i już miałam wstawać,kiedy zaproponował,że mnie odprowadzi.


-Może wejdziesz do środka?-spytałam chłopaka,kiedy znaleźliśmy się pod domem,a on zawahał się i spojrzał na swój telefon.Podjęcie decyzji zajęło mu kilka minut,ale ostatecznie się zgodził.Pomógł mi doczłapać się do drzwi,po schodkach,a potem zajął się ściąganiem kurtki,która ciężko schodziła przez przeszkadzający gips.Miałam już okropnie dosyć tego kalectwa i nie mogłam się doczekać kiedy mnie w końcu wyswobodzą.Gdy mijaliśmy salon,aby przejść do kuchni,mama jak gdyby nigdy nic,zawołała:
-Cześć Niall!
Chłopak odmachał jej z uśmiechem,a kiedy się odwróciłam i cofnęłam do salonu,on i mama spoglądali na siebie wystraszeni.
-To wy się znacie?-spytałam,nie ukrywając zdziwienia.Nastał czas głuchej ciszy,aż w końcu mama odłożyła na stół czasopismo,które czytała i podeszła do nas.
-No...no tak,kochanie,przecież to ten Niall Horan.-stanęła obok niego.-Nie mówiłeś jej?
-Nie chciałem się chwalić.-wzruszył ramionami,a mama wybuchnęła perlistym,aczkolwiek lekko zdenerwowanym śmiechem.
-Cały ty,wiecznie skromny.Skarbie,Niall jest członkiem bardzo popularnego zespołu muzycznego,zapewne ich nie pamiętasz,z wiadomych powodów.Wspominałaś mu o wypadku?-gdy oboje kiwnęliśmy głowami,kontynuowała.-No więc zdążyliśmy się już poznać,bo kilka razy gościłam ich w moim programie.-wyjaśniła,a ja dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą.Już myślałam,że to jakaś kolejna chora tajemnica.
Niall został na obiad,który przygotował tym razem dziadek,a później szybko się zebrał,tłumacząc,że to jakieś sprawy związane z zespołem.Nazajutrz mieli wyjechać do Ameryki i wrócić dopiero za dwa miesiące.Pożegnałam się z nim,życząc mu szerokiego lotu,a mama zaprosiła go do nas po powrocie ze Stanów.Jak tylko zamknęły się za nim drzwi,uśmiech zniknął z twarzy mamy,a na jego miejsce wymalowało się lekkie zmartwienie.
-Dzwonili do nas z ośrodka,w którym przebywa Fizzy.Znowu pocięła sobie ręce...-zobaczyłam,jak w jej oczach iskrzą się łzy.-Chyba czas żebyś się z nią spotkała.Kiedyś miałaś na nią na prawdę duży wpływ.



* W I części opowiadania,Niall i Jasmin spotykają się w tej samej kawiarni,pijąc te same napoje i w zasadzie to był początek ich przyjaźni.

Za wszelakie błędy przepraszam,nie chce mi się już tego czytać żeby ich szukać :D
A teraz uwaga: Chcę żebyście wiedziały,moje drogie,że czytając wasze komentarze mordka sama,odruchowo mi się szczerzy,jesteście wspaniałe,wszystkie! Bardzo dziękuję,że poświęcacie chwilkę ze swojego życia na kilka słów dla mnie :)
Dzięki też za polecone książki,na pewno z tego skorzystam.Igrzyska Śmierci oczywiście czytałam (i awww! <3),co do Darów Anioła to pierwszy raz mi się zdarzyło,że wolę film niż książkę,ale też cudowna historia.
Do Ann Toran: właśnie zamierzam przeczytać Szeptem,chcę ściągnąć ebooka,ale spotkałam się z kilkoma negatywnymi opiniami.co ty o niej powiesz? :)

Dziękuję,że jesteście! :)

9 komentarzy:

  1. O matko, świetny rozdział. Haha, Niall do niej przyszedł, a mama Jasmin tak po prostu "Cześć Niall". Rozwaliło mnie to XD Fajnie, że znowu się spotkali w tym miejscu i wgl, takie awww <3 Nie muszę ci chyba pisać, że masz wielki talent i kocham twoje opowiadanie, bo przecież doskonale o tym wiesz, prawda? Czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam, Weronika :) x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejki genialny jest no!!! Kocham Cię za to jak piszesz i w ogóle. Najlepsza mama Jazz na widok Nialla. Miło, że jednak się spotkali mam nadzieję, że i z Harrym będzie tak mimo tego co jej zrobił. Pasowali do siebie, a teraz mi tak smutno :((
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie jeśli byś oczywiście chciała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział. I jestesmy coraz blizej Jazzy (Harry +Jasmin) *-* aaaaaa czekam na nastepny xxxo

    OdpowiedzUsuń
  4. O mamunciu ciekawa jestem co to będzie...Hazz znowu wyjedzie i znowu się nie będą widzieć...może przyjdzie się z nią pożegnać przed wyjazdem ale Caspar go nie wpuści
    /JustNiall

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny ♥♥♥ nie mogę doczekać się nexta, każdy następny jest jeszcze lepszy od poprzedniego
    http://love-stories-sucks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. kfaeihniornydl;wmg;lreanhlknklsmwafkldnkjzbnjgkfdnjknxkjmeoknsjhanjlkdmnvkmopxkkfgeowajh'er sncnkxmokfogxejcklhntsldkjnvlkasml; <------ moja opinia na rozdział hahahhahaah

    teraz ja choruje hahahah i tak idę do szkoły bo na co mam frekwencję sobie psuć? a dawno nie miałam 100% xd jeszcze będę się taszczyć w dni wolne po świętach (3 gim w tym mój kochany braciszek ^^ pisze test hahahahhah) bo robię projekt z historii do końca KWIETNIA a mamy historię z dyrem i wcześniej tak z 4 miesiące (?) poświęcił dwóm innym grupom -,- ja chyba nie mam prawa się wyspać -,- do tego na św. Jerzego mam czytać w kościele na mszy bo jestem harcerką a to jest patron harcerstwa i 26 w sobotę jest przegląd harcerskich piosenek gdzie mnie wysyłają.... wtf? ja nie umiem śpiewać hahahahaha

    rozdział jest taki kjbekjdhskahngdklsmkzmknzuihsdaiunkzmkjkehsauihtriuxmklmrkjnewoijiurehjxx,mioxmimwoiz,oi,zo hahahahah nie umiem się wysłowić na temat twojego rozdziału hahahahahah to normalne w moim przypadku że nie umiem się wysłowić, ale pisząc? hahhahahahha co się ze mną dzieje hahahahhahahah

    Życzę weny xx
    Ziemniaczek xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Łaaa!!! co tu dużo mówić, historia zatacza koło,ale jest taka wspaniała. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. nowe życie=nowa historia?
    Buziaczki <3
    A co do Szeptem, to osobiście uwielbiam tą książkę, ale najlepsza jest część czwarta :) moje koleżanki też ją bardzo lubią i często rozmawiamy o niej nie tylko na przerwach xD tak więc ogólnie polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdyby taki Caspar chodził moimi ulicami... <3 pięknie pięknie. Łączysz spokój z tragedią, brawa :) M.

    OdpowiedzUsuń