piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 25 - Santa Claus exist!



Nagle mój świat wrócił do normy.Dokładnie w momencie pojawienia się Harry'ego przy moim boku wszystko zaczęło się układać.Tak jakby to brak jego obecności sprawiał,że moje życie zaczyna się sypać i tylko on jest w stanie poskładać je do kupy...
Pogodziłam się z Casparem.Sam przyszedł do mnie i stwierdził,że nie potrafi się długo na mnie gniewać i wybacza mi cały ten odstawiony cyrk.Jak się okazało,wziął udział w tym castingu,ale nie przedostał się dalej.Zespół rozsypał się w ten sam dzień,podobno już dawno się nie układało.Takim sposobem bezimienna,garażowa kapela zakończyła swoją działalność po pięciu latach wspólnego nabywania doświadczeń.Będzie mi tego strasznie brakowało,ale przecież nic nie trwa wiecznie.
Mama i tata ostatecznie,i raczej nieodwołalnie się rozstali.Po wzięciu rozwodu każdy poszedł w swoją stronę...Czyli mama do swojego ''przyjaciela'' a tata..no cóż,tata wrócił do nowo odmienionej kawiarni.O jej metamorfozę zadbał Harry,który dotrzymał obietnicy,i sprawił,że klienci znowu z chęcią tam zaglądali.Było mi go bardzo szkoda,do tej pory miał nas,a teraz pozostał mu już tylko ten lokal pełen obcych ludzi.
Liam powiedział całemu światu o jego ukochanej Melanie.Zrobił to podczas jednego z wywiadów,kiedy został zapytany o sprawy sercowe,a moja przyjaciółka po tym wyznaniu nie mogła dojść do siebie przez kolejny miesiąc.
Stało się też coś nieprawdopodobnego,coś w co nigdy bym nie uwierzyła! Listopadowego,chłodnego wieczora dostałam list prosto z Paryża,w którym znajdowało się zaproszenie na ślub dziadka Briana i babci Madaleine.Musiałam przeczytać je z piętnaście razy żeby mogło to do mnie dotrzeć.Oni...skłóceni rozwodnicy,po 65 latach znajomości (znali się od dzieciństwa) postanawiają pobrać się po raz drugi.To wprost niebywałe!
Mia i Arthur ogłosili wszem i wobec iż spodziewają się dziecka.Nie było to dla mnie zbyt wielkim zaskoczeniem,wiedziałam,że prędzej czy później tak się stanie.Zamierzają wyjechać do Australii,do rodziny Arthura aby przekazać im tę dobrą nowinę,i zostać tam dopóki ciąża nie będzie zbyt zaawansowana.Następnie pomyślą o jakimś skromnym domku na obrzeżach Londynu,a kiedy dziecko dorośnie,planują na stałe przenieść się do Australii.Nie chcę im źle wróżyć,ale na ich miejscu nie planowałabym niczego z takim wyprzedzeniem,bo przez ten czas jeszcze wiele rzeczy może się zmienić.
Niestety nie wszystko szło jak po maśle.Felicite w dalszym ciągu zachowywała się jak rozkapryszona nastolatka z wyrzutem do całego świata.Popadła w złe towarzystwo,zaczęła palić i imprezować i coś mi mówi,że nie tylko na tym się ta historia kończy.Mama starała się przebywać w domu jak najczęściej mogła,ale niestety nawet jej rygorystyczne środki nie miały na nią rady.Potrafiła wykraść się w środku nocy i nie wrócić do domu przez kolejne dwa dni,cała rodzina kompletnie straciła dla niej cierpliwość i zaufanie.
Harry większość czasu przebywał w trasie razem z zespołem,ale tym razem mieliśmy nieustanny kontakt.Tymczasem ja zdążyłam znaleźć wymarzoną pracę.Zostałam przyjęta do firmy organizującej wesela,czyli innymi słowami robiłam to co najbardziej kochałam: od rana do nocy biegałam tu i tam,aby urządzić najlepsze wesele dla pary młodej,która sięgnęła naszych usług,często nawet kosztem swojego życia.Ale może właśnie to było moje życie? Dbanie oto aby inni byli choć przez chwilę szczęśliwi?


I tak oto spadł pierwszy śnieg.Zdaje się,że coś dawno go nie było,tu,w Londynie.Śnieg zawsze kojarzył mi się z czymś przyjemnym.Kiedyś; spędzanie na podwórku całego dnia na lepieniu bałwana i ogromnego igla,bitwa na śnieżki i robienie orłów.Zawieszanie świątecznych skarpet,które Święty Mikołaj zasypywał podarkami,gdy byłam grzeczna.Pieczenie pierniczków z mamą i tatą,ta przynależność do rodziny.Teraz; zima to dla mnie czas błogiego wylegiwania się w fotelu z książką w ręku i kubkiem gorącego kakao.Żaden Święty Mikołaj nie odwiedzi takiego starego konia jak ja,nie będzie wspólnego pieczenia pierniczków,to będzie pierwsza wigilia kiedy mama i tata nie staną pod jemiołą i nie zaczną się całować,specjalnie po to żeby wywołać skrzywienie na naszych twarzach.Teraz cudem będzie przekonanie taty żeby dołączył do nas w wigilię...
-Nie martw się na zapas,zima się dopiero zaczyna,do świąt jeszcze daleko.-powiedział mi Harry przez telefon,kiedy wypowiedziałam moje myśli na głos.I zapewne miał racje,ale czy byłabym sobą,nie martwiąc się o innych? No właśnie.
Ponad miesiąc temu zrobiłam coś o czym nikomu nie powiedziałam.Dyskretnie wychwyciłam od taty kilka podstawowych informacji i zaczęłam działać.Nie spodziewałam się,że może mi się to udać,ale po pewnym czasie znajomy mi policjant odezwał się do mnie ze świeżymi informacjami.
-Prawdopodobnie mieszka teraz w Stockport,to miasto położone jakieś 10 kilometrów od Manchesteru.Tam zameldowana jest jego matka.W tej chwili nic więcej nie mogę Ci powiedzieć,Jasmin.-policjant uśmiechnął się do mnie i wyszedł.
Wracając z tymi wieściami przez zasypany śniegiem Londyn,czułam się jakbym w tej chwili była w stanie zrobić wszystko.Nie pozostało mi nic innego jak załatwić samochód,trochę jedzenia na drogę i ruszać.Gdyby nie późna już godzina,zapewne zrobiłabym to od zaraz,ale w takim wypadku będę musiała poczekać do jutra.
Owładnięta myślami o mało co nie wpadłam pod skręcający samochód.Przeprosiłam rozzłoszczonego mężczyznę za kółkiem,obiecując,że następnym razem będę patrzyła gdzie idę i popędziłam do domu w podskokach,uważając na oblodzony chodnik.Dziś był 6 grudnia,czyli dla dzieci Wielki Dzień w którym to Święty Mikołaj odwiedzał ich domy,dla mnie już zwykły dzień w którym zapewne razem z Melanie wyłożymy się w salonie i obejrzymy kilka świątecznych filmów.Obiecałam Harry'emu że pod żadnym pozorem nie obejrzę Holiday bez niego,bo oficjalnie ogłosiliśmy,że jest to nasz film.
Mimo,że już nie wierzę w Świętego Mikołaja,mam przeczucie jakby ktoś z góry pomógł mi właśnie dzisiaj uzyskując te informacje.


Przeraźliwie głośny huk sprawił,że wybudziłam się ze snu w samym środku nocy.Momentalnie sięgnęłam dłonią po lampkę i zapaliłam światło.Na początku nic nie dostrzegłam przez zaspane oczy,ale chwilę potem uświadomiłam sobie,że coś wielkiego i czerwonego leży na środku mojego pokoju.Z sercem walącym jak dzwon pochyliłam się ponad łóżko i zauważyłam,że to coś,a raczej ktoś mruczy niezrozumiałe mi słowa pod nosem i powoli się podnosi.Oprócz czerwonego kombinezonu,mężczyzna ten,jak wywnioskowałam po posturze,miał na sobie czerwoną czapkę z białym pomponem i sztuczną brodę,która osunęła się na szyję.
-Harry?!-zawołałam,łapiąc się za serce.Zaczęło mnie boleć ze strachu i jednoczesnej ulgi,która nadeszła tak nagle.-Na miłość boską,co ty tu robisz o tej porze?
-Chciałem dostarczyć Ci prezent,ale zapomniałem,że uwielbiasz rozwalać swoje rzeczy po środku dywanu.-odburknął i złapał się za kolano.-Ku*wa mać,cholerny stołek...
-Ale jak...przecież..-podniosłam się i zapaliłam światło u góry.-Przecież miałeś być w Ameryce.
-Nie miałem,tak tylko Ci powiedziałem,żebyś się mnie nie spodziewała.-westchnął i ściągając czapkę z głowy,opadł na moje łóżko.
-Och...-wciąż zdezorientowana podrapałam się po głowie i spojrzałam pod niewielką choineczkę stojącą pod oknem.Obok niej leżał stosik kilku prezentów.-To bardzo romantyczne z twojej strony.-zdobyłam się na mały chichot i przysiadłam koło niego.-Ale nie musiałeś...
-Mówiłaś,że nie wierzysz już w Świętego Mikołaja.Zamierzałem wyperswadować Ci tą myśl z głowy,kto inny kazałby mi założyć ten strój,jak nie on? Nawiasem mówiąc,jest strasznie swędzący.-zmrużył nos i zaczął drapać się po całym ciele.
-A on sam nie dał rady tu przybyć,bo Rudolf został tatą i musieli świętować narodziny małych reniferów?-parsknęłam,i wyswobodziłam go z tej faktycznie swędzącej brody.
-Skąd wiedziałaś?
-Pochwalił się na twitterze.-oznajmiłam z powagą,a on równie poważnie kiwnął głową.-Mogę prosić o pamiątkową fotkę z Mikołajem?-uśmiechnęłam się jak najpiękniej potrafiłam.
-A byłaś grzeczna?-uniósł brew.
-Jak najbardziej.-podałam mu telefon a on wyciągnął swoją rękę i cyknął kilka zdjęć na raz.
-A teraz zapłata.-odparł,rzucając telefon na łóżko.-Jako że jest już bardzo bardzo późno i trochę boję się wracać po ciemku do domu...-skrzywił się.-I jako że ten strój jest cholernie swędzący...-zaczął powoli go ściągać,a kiedy spostrzegłam,że pod spodem nic nie ma,wybałuszyłam oczy.
-Masz w zwyczaju nawiedzać w nocy niewinne dziewczyny i demoralizować je w stroju mikołaja,pod którym nic nie masz?-wydukałam.
-Dokładnie tak,co roku.-pochylił się nade mną i nie pozwalając mi odezwać się choćby małym słówkiem,zamknął moje usta pocałunkiem,który tak długo wyczekiwałam.


-Jasmin,mogę Cię na momencik?-Melanie zwołała mnie do kuchni,kiedy następnego ranka wygramoliłam się z łóżka do toalety.-Możesz mi powiedzieć dlaczego jakąś godzinę temu natknęłam się w łazience na gołego Harry'ego Stylesa?-zatrzepotała rzęsami,a ja zamarłam.
-Ile zobaczyłaś?-wypaliłam,a na jej ustach wymalował się zadziorny uśmieszek.
-Wystarczająco dużo.-parsknęła śmiechem,a kiedy zobaczyła przerażenie na mojej twarzy,uderzyła mnie lekko ścierką i wybuchnęła perlistym śmiechem.-Żartuję! Widziałam tylko pośladek.Dzięki Bogu.-dodała szeptem,a ja odetchnęłam z ulgą.-Więc,co on tu robi?
Przygryzłam dolną wargę i zastanowiłam się chwilę.
-Okazało się,że Święty Mikołaj jednak istnieje.-oznajmiłam i opuściłam kuchnię,aby jak najszybciej wrócić do sypialni.


-Możesz mi wreszcie powiedzieć dlaczego jedziemy akurat do Manchesteru?-spytał Harry,kiedy byliśmy już w połowie drogi.Wewnętrzne podniecenie sprawiało że nie byłam w stanie usiedzieć spokojnie na miejscu.Wciąż rozmyślałam co to będzie jak wreszcie go spotkam,czy go znajdę,czy go w ogóle rozpoznam?
-Nie.-odpowiedziałam krótko i uśmiechnęłam się pod nosem,widząc jego irytację i głośne westchnięcie.Jechaliśmy w ciszy,w tle grało włączone radio,Harry skupiał się na zaśnieżonej drodze,a ja czasem skupiałam się na nim,czasem na swoich rozmyśleniach.Gdy zatrzymaliśmy się w przydrożnej restauracji na kawę,Harry trochę się rozchmurzył,widocznie brak kofeiny w jego krwi przyprawiał go w niewielką irytację.
-Proszę bardzo.-z uśmiechem postawił przede mną kubek gorącego napoju i usiadł na przeciwko mnie.Widziałam,że kilka osób ze stolika obok już nam się przygląda,ale zignorowałam to i poprawiłam się w fotelu.
-Muszę Ci coś powiedzieć.-szepnęłam,a on spojrzał na mnie spod wachlarzu rzęs.
-Ma to związek z naszą dzisiejszą wyprawą?-spytał,a ja kiwnęłam głową.
-Znalazłam możliwy adres zamieszkania mojego przyrodniego brata.-powiedziałam podekscytowana.-Chcę go znaleźć.To jest pierwsza informacja.
-Nie spodziewałem się tego,ale dobrze,mów dalej.
-Tak naprawdę to nie musimy jechać do Manchesteru,tylko do Stockport,to jakieś 20 minut wcześniej.Zarezerwowałam nam już pokój w tamtejszym hotelu.-uśmiechnęłam się,a Harry zaksztusił się swoją kawą.

-Stock...Stockport?-wydukał,a ja zmrużyłam brwi.-To znaczy...skądś kojarzę tą nazwę.Możliwe,że obiła mi się już kiedyś o uszy.
-Mniejsza z tym,tak się cieszę,że w końcu zobaczę jak wygląda mój brat!-pisnęłam i upiłam łyka kawy.-Myślisz,że będzie chciał się ze mną spotkać?
-Nie wiem.-Harry wzruszył ramionami i skupił wzrok na swoich dłoniach,bawiąc się swoim sygnetem.Resztę drogi,która nam pozostała,spędziliśmy w ciszy,nie odzywając się do siebie.Styles trochę jakby spochmurniał,bo jak się okazało rozbolał go brzuch.Jak tylko dojechaliśmy do Stockport,zameldowaliśmy się w hotelu i Harry położył się w pokoju,aby trochę się przespać,a ja wyruszyłam na mały spacer po mieście.


Już dawno nie widziałam takiej śnieżycy,jakiej mogłam doświadczyć teraz.Jako że widoczność robiła się coraz gorsza,skierowałam się do najbliższego pubu,który już wcześniej mijałam,co znaczyło że musiałam być niedaleko hotelu.Ściągnęłam czapkę i rękawiczki i podeszłam do baru,przy którym siedziało już kilka osób.Lokal był przyjemnie urządzony,ściany obite były z kamienia,a w kilku wielkich kominkach buchał ogień.Usiadłam na krzesełku przy barze i rozpinałam kurtkę,czekając na barmana.Rozglądnęłam się dookoła,ludzie przewijali się między czerwonymi kanapami,dzieciaki bawiły się w rogu lokalu w specjalnym kąciku przeznaczonym dla nich,a po drugiej stronie,na niewielkim podeście ktoś pięknie grał na fortepianie.
-Chciałabym coś na rozgrzanie.-zwróciłam się do stojącego za ladą barmana.
-Poleciłbym Wassail,jeśli ktoś by mnie pytał.-odezwał się nieznajomy głos tuż za mną.Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego,blondwłosego chłopaka,który jeszcze przed chwilą siedział przy instrumencie.Usiadł obok mnie,a kelner spojrzał na mnie wyczekująco.
-Niech będzie.-przytaknęłam i spojrzałam na chłopaka.-Co to takiego?
-Rozgrzewający napój,często podawany w święta,składający się między innymi z imbiru,cynamonu,goździków i soku pomarańczowego.Przepyszny na zimowe wieczory,takie jak te.-odpowiedział melodyjnym głosem i poprosił kelnera o to samo.Gdy odwrócił się do mnie z profilu,zauważyłam u niego niewielki kolczyk w lewej dziurce nosa.Po dostaniu swojego Wassail,uśmiechnął się do mnie delikatnie i wrócił do fortepianu.
Napój był nie tyle bardzo rozgrzewający,ale i fantastyczny w smaku.Jeszcze nigdy nie piłam nic równie ciekawego,jak to.Niestety nie długo delektowałam się jego smakiem,bo Harry obudził się i chciał abym do niego przyszła.Z żalem opuściłam ten przyjemnie ciepły lokal i wróciłam do hotelu,gdzie mój chłopak rozłożony na łóżku oglądał telewizor.Gestem dłoni zaprosił mnie do siebie,i ogrzał mnie swoim ciałem,oddając mi swoje ciepło.
-Wiesz co? Uwielbiam w taką pogodę wylegiwać się przed telewizorem i to z taką świetną dziewczyną jak ty.-pocałował mnie w czubek głowy.-Musimy się kiedyś wybrać w Alpy,najlepiej do Austrii.Wynajmiemy sobie jakiś pokoik w górach,z kominkiem i będziemy leniuchować całymi dniami.A jak już nam się znudzi nic nie robienie,to pojeździmy sobie na nartach.-uśmiechnął się na samą myśl o swoich planach i przytulił mnie mocniej.Rozbawiona wtuliłam się w jego klatkę piersiową i po chwili czułam jak odpływam w krainę snu,usypiając przy rytmie jego serca.



Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak ja długo męczyłam ten rozdział! :D Kompletnie nie mogłam się za niego zabrać,jak już zaczynałam,to udało mi się wyskrobać zaledwie jedno,dwa zdania! No ale koniec końców coś takiego z tego wyszło.
Spóźniłam się aby życzyć wam szalonego sylwestra,więc chociaż teraz chciałabym wam życzyć magicznego nowego roku,otoczonego szczerymi przyjaciółmi,kochającą rodziną.Mam nadzieję,że zdołacie spełnić wasze marzenia,pamiętajcie że to tylko od was zależy czy tak się stanie :)
Dziękuję wszystkim wam,którzy byliście ze mną w 2013 roku,obyście nie zostawili mnie w tym nadchodzącym.Kocham was i ściskam mocno! xx


Ps.Jeśli możecie,zagłosujcie w ankiecie znajdującej się po prawej stronie,chciałabym wiedzieć ile was jest.

12 komentarzy:

  1. Boski rozdział! Jaa obudzić się w środku nocy a tu Harry Styles w przebraniu Mikołaja *_*
    Ciekawa jestem kim będzie ten brat Jasmin, bo Harold tak dziwnie zareagował.Czekamy na nowy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Twój blog do The Versetile Blogger Awards. :p Więcej informacji u mnie: http://odprzypadkudomilosci-harrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Długo nic nie dodawałaś. Czy mi się wydaje.. że chłopak z barku, który polecił jej to coś do picia będzie w następnym rozdziale lub okaże się hm.. jej bratem? ;D Jestem ciekawa co bd dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nieodparte wrażenie, że Hazza wie coś na temat przyrodniego brata Jasmin. Może to jego brat, albo kuzyn i w rzeczywistości Harry i Jas okażą się rodziną? Nie wiem... Wiem tylko, że coraz bardziej wciągają mnie te rozdziały :*
    Buziaczki ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno nic nie dodałaś, ale mam nadzieję, że liczba wyświetleń ci nie spadnie.
    Super rozdział! Ciekawe czy Harry wie coś o tym jej bracie....
    http://1d-one-little-thing.blogspot.com/

    Horanowaxxx:*

    OdpowiedzUsuń
  6. <3 Nominowałam Cię do Liebster Awards.:) Zapraszam do mnie po pytania. http://you-light-up-my-world.blogspot.com/ Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Koniecznie napisz kolejny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  8. nwm jak to się stało, ale przed chwila czytałam tu kolejny rozdział, i chciałam dodać komentarz, ale cóż, dodam pod tym :)
    przeczytałam całe opowiadanie, jest cudowne. Dlatego nominowałam cię do Liebster Awards. Więcej informacji znajdziesz tutaj:
    http://jestesmoimniebem-opowiadanieo1d.blogspot.com/p/blog-page_8.html

    OdpowiedzUsuń
  9. hej, czy Ty już nie dodałaś kolejnego rozdziału? Chciałam to napisać dzie indziej, ale nie mogę znaleźć żadnych stron, np. twojego tt czy aska... Jestem przekonana, że czytałam kolejny rozdział, ale teraz to zgłupiałam... jeśli to przeczytasz, to odpowiedz jak możesz <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam za zamieszanie! Niechcący i przypadkiem wyciekł mi tamten rozdział,był on nieskończony,to była w zasadzie wersja robocza,tak na brudno,bez poprawki i zdjęć.Musicie mi wybaczyć,ale ja to ja,zawsze coś poplątam :D Niebawem pojawi się rozdział na blogu!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podoba mi się twój blog, przeczytałam na razie tylko kilka rozdziałów, ale na pewno go zaobserwuje :)
    Zapraszam do mnie http://myhistorymybook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej genialne! <3 I tak wg to okropnie podoba mi sie szablon :d
    zapraszam na nowy rozdział http://please-niall-horan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń