-Haalo,jesteś tam?-zniecierpliwiony głos Harry'ego potoczył się po drugiej stronie,kiedy byłam zbyt zdziwiona żeby cokolwiek powiedzieć.
-Nagle zaczyna Cię to obchodzić?-podeszłam do okna i przybiłam głowę do szyby,wpatrując się w spływające strugi deszczu.
-Uuu,co to za ton? Widzę,że moja dziewczyna jest dziś nie w humorze.
-Och,a więc jeszcze nią jestem?-spytałam,sięgając po nutkę ironii.
-O czym ty mówisz,Jasmin?-mimo,że go nie widziałam,wiedziałam,że jego brwi uniosły się wysoko ku górze,a usta lekko wydęły się w zdziwieniu.
-Bo widzisz,kiedy rzekomo pojechałeś do Holmes Chapel,a tak naprawdę zostałeś w Londynie i nic mi o tym nie powiedziałeś,a potem nagle urwałeś kontakt,nie odzywając się do mnie przez prawie dwa tygodnie,zaczynałam się trochę gubić.
-To nie tak...
-A jak?-zdenerwowałam się lekko,zamykając oczy,aby nie wypłynęły z nich pojedyncze łzy.-Wiesz,najbardziej nie lubię gdy ktoś mnie ignoruje,kiedy nawet nie mam pojęcia co takiego mu zrobiłam.
-Kochanie,przecież ty nic mi nie zrobiłaś!-oburzył się,ale jego słowa wcale mnie nie pocieszały.
-To w takim razie gdzie byłeś przez ten czas?-westchnęłam,siląc się na spokój i obojętność.-Nie chodzi o to,że jestem z tobą połączona pępowiną i muszę wiedzieć o wszystkim co robisz,ale tu naprawdę wystarczyłby choćby jeden sms,Harry.
-Ja wiem...-on też westchnął.-..to trochę skomplikowane.
-Powiesz mi co się stało?-podeszłam do stołu i nalałam sobie i Melanie mleka,zanim wystygnie,a potem zasypałam płatkami,bo obydwie wolałyśmy kiedy były mocno nasiąknięte mlekiem.
-Nie mogę.-odpowiedział zachrypniętym głosem,co było dla mnie równoznaczne z zakończeniem naszej bezsensownej rozmowy.
-Pa,Harry.-pożegnałam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.-Aaa chrzanić to wszystko.-powiedziałam sama do siebie, po czym rzuciłam się na Melanie z łaskotkami,bo wiedziałam,że to momentalnie ją obudzi.
-Nie wierzę,że twoja mama z własnej woli pożyczyła nam swój samochód i zaproponowała przejażdżkę na basen.Przecież do tej pory to była jej świętość!-zawołała Melanie,kiedy po śniadaniu siedziałyśmy w odprężającym jacuzzi.
-Coś mi się wydaje,że koniecznie chciała się nas pozbyć z domu.-spojrzałam na nią znacząco,a ona rozchyliła lekko usta.
-Myślisz? Myślisz,że ten jej nowy men...
-Tak myślę.I trochę się obawiam,że to wszystko dzieje się trochę za szybko.Przecież jeszcze nie rozwiodła się z tatą,wyobrażasz sobie jakie to musi być dla niego dobijające?-wyprostowałam się i wtedy poczułam,że zrobiło mi się jakoś...luźno.I szybko zrozumiałam co się stało,kiedy mój fioletowy stanik wypłynął na wierzch uniesiony przez bąbelki.Wybałuszając oczy złapałam go szybko,a Mel dławiąc się śmiechem pomogła mi go zapiąć.Na całe szczęście byłyśmy same w jacuzzi i nikt tego nie widział.
-Cholerny mechanizm,że też musiałam akurat wziąć ten strój bez ramiączek.-przeklęłam i położyłam się głębiej,w razie gdyby wpadka miała się powtórzyć.-No ale dość o mnie,lepiej opowiadaj mi co tam na twoim randewu?-poruszałam zabawnie brwiami,a ona przypominając sobie o Liamie,spłonęła rumieńcem i głośno westchnęła.
-Było bosko.
-No dobra,ale może jakieś szczegóły?-poprosiłam,pstrykając jej palcami przed nosem,ale w efekcie nie wydostał się żaden dźwięk z moich przemoczonych,zmarszczonych palców.
-A więc było tak...
Jak tylko pojawiłam się w hotelu,Liam nawet nie zaprosił mnie do środka,tylko wręczył mi maleńki bukiecik pachnących,kolorowych frezji i pociągnął za rękę.Byłam bardzo podekscytowana,bo po raz pierwszy byliśmy poza granicami jego apartamentu! Gdy wsiedliśmy do windy,zawiązał mi oczy czarną przepaską,tak żebym nic nie widziała.Myślałam,że pojedziemy na sam dół,a tam weźmie mnie do hotelowej restauracji,ale było odwrotnie.Kiedy odsłonił mi oczy,znajdowaliśmy się na samym szczycie hotelu - a mianowicie,na dachu.
-No chodź,przecież nie będziemy tu stać.-powiedział,ciągnąc mnie za rękę,ale ja kurczowo trzymałam się drzwi.Nogi zaczęły mi się trząść jak galareta i nie byłam w stanie nic powiedzieć.-Co jest,Mel?
Zajęło mi kilka dobrych minut żebym zdołała wydusić z siebie te kilka słów:
-Mam...lęk wys..wysokości.
Spodziewałam się,że się speszy,zdenerwuje,przygryzie wargę,uklęknie przede mną i zacznie mnie przepraszać...ale on wybuchnął śmiechem i klepnął się w czoło.
-No pięknie!-zawołał.-To nasza pierwsza randka,a ja już wszystko spieprzyłem.-zachichotał,a kiedy się uspokoił,ujął moją twarz w swoje dłonie.-Nie pozwolę żeby coś Ci się stało.Ufasz mi?-spytał,a ja pokiwałam głową,no bo co miałam powiedzieć?! Najchętniej to spędziłabym resztę życia w jego pokoju,ale nie mogłam go zawieść.Chwyciłam mocno jego ramienia i zrobiłam kilka kroków w przód...
A tam,na samym środku stał okrągły stolik z dwoma krzesłami,a na nim biały obrus i kilka świec,bo zaczynało się już ściemniać.Zjedliśmy kolację,którą on sam przygotował,była tak przepyszna,że nie mogłam uwierzyć w to,że jej nie zamówił! Potem,łapiąc mnie za rękę,zaprowadził mnie do murku z którego chciał pokazać mi widok na płynącą nieopodal Tamizę.I nie uwierzysz,ale nie bałam się! No,może trochę,na początku,ale kiedy czułam jego dłonie na moich biodrach i jego szyję wtuloną w moje ramię,nie miałam powodu do obawy.To szalone,ale poczułam się jak na titanicu,wtedy,kiedy Rose i Jack stali na dziobie tego statku.I to było takie piękne...Nawet wtedy,kiedy zerwał się wielki wiatr i zaczęło padać,tak mocno,że musieliśmy uciekać żeby nas nie zlało.To był najpiękniejszy dzień w moim życiu,Jasmin.
Nie mogąc się powstrzymać,uroniłam kilka łez i zaśmiałam się przez nie.
-Jak ja Ci zazdroszczę,mała małpo!-zawołałam,chlapiąc ją wodą,a ona odwdzięczyła mi się tym samym.Toczyłyśmy wojnę z kilka minut,kiedy mój stanik znów wystrzelił i wybuchając ogromnym śmiechem,ewakuowałyśmy się do domu.
Zleciałam na dół po schodach,trzymając w ręku pięć pudełeczek do których się uśmiechałam.Z zza plastikowej,przezroczystej szybki patrzyła na mnie piątka chłopaków-lalek,coś podobnego jak Ken,tylko że Ci byli zrobieni na podobieństwo One Direction.Chociaż jeśli o mnie chodzi,nie wydaje mi się żeby któraś z nich choćby odrobinę ich przypominała.Liam dał je Melanie żeby ta pobawiła się nimi trochę,kiedy on będzie w trasie,czyż to nie romantyczne? Usiadłam obok Finna i wyłączyłam telewizor w który był zapatrzony.
-Dość tego oglądania,mały nałogowcu.-wyciągnęłam mu z rączki pilota,a on zmrużył swoje jasne brwi.-Popatrz lepiej co tu mam!-podałam mu lalkę Liama i Louisa,a sama zabrałam się za rozpakowywanie podobizny Nialla.Po kilku minutach Finn wciągnął się w zabawę i kidy właśnie Niall był wożony w jego samochodziku,zadzwonił dzwonek do drzwi.Felicite zeszła powoli i otworzyła je.Nie słyszałam z kim rozmawiała,ale wróciła bardzo szybko,uśmiechnięta od ucha do ucha.
-Kto to był?-odezwałam się do niej po raz pierwszy,odkąd przywiozłam ją do domu z tej imprezy.
-Harry.-odpowiedziała,a mnie serce zaczęło szybciej bić.-Powiedziałam mu,że nie możesz wyjść,bo zabawiasz się z Niallem.
Słowa,które wypowiedziała,słyszałam jakby przez echo,a jej cwany uśmiech,miałam przed oczami nawet wtedy,kiedy odwróciła się na pięcie i zaczęła wychodzić na górę.Pobiegłam czym prędzej do drzwi i wyleciałam na taras,ale Harry,obrzucając mnie jednym,poważnym spojrzeniem,wsiadł do swojego samochodu i odjechał.
Serce waliło mi jak oszalałe i wydawało się,że za chwile wyskoczy z piersi - tak byłam wściekła i przerażona zarazem.Co w nią strzeliło,że tak się zachowuje? I co Harry musiał sobie pomyśleć po tym jak usłyszał te słowa?
''Zabawiasz się z Niallem''
''Zabawiasz się z Niallem''
''Zabawiasz się z Niallem''
Przecież to jednoznaczne! Zatrzasnęłam drzwi i poleciałam prosto na górę,ale tak jak się tego spodziewałam,zamknęła się od środka w swoim pokoju.
-Co z tobą nie tak?!-krzyknęłam pod jej drzwiami,ale nie liczyłam na żadną odpowiedź.Felicite zawsze była tchórzem i bała się bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem.Zawsze była spokojna,opanowana i trzymała się z boku,nie lubiła być w centrum uwagi.Ale co takiego się wydarzyło,co takiego ją tak zmieniło?-Jeśli masz coś do mnie to mi o tym powiedz,a nie chowaj się jak zwykły tchórz!-walnęłam pięścią w drzwi,co tylko mnie zabolało,bo ją na pewno nie.Na schodach minęłam się z mamą,która wybiegła na górę wystraszona usłyszanymi dźwiękami.
-Co się tu dzieje?
-Ona...-wskazałam palcem na drzwi jej pokoju.-Ona..och,znowu wszystko popsuła!-jęknęłam.-Potrzebuję samochodu!
Nie musiałam długo czekać,mama najwyraźniej wystraszona moją reakcją,bez słowa podała mi kluczyki,a sama ruszyła do pokoju Fizzy.Bez parasola,bez płaszcza,jedynie w krótkim rękawku i lalką Nialla Horana w ręce,wybiegłam na chłodną,deszczową pogodę.
W mieście zrobiły się wielkie korki przez okropną widoczność na drodze,ale jakimś cudem dojechałam szybko pod hotel,nie przestrzegając żadnych zasad drogowych.Bez problemu wbiegłam do środka,niestety cała mokra,bo nie mogłam znaleźć miejsca do zaparkowania,ale przynajmniej puściutka winda już na mnie czekała.Jak tylko zapukałam w drzwi apartamentu,zaczęła zastanawiać się czy to na pewno dobre piętro.
-O,hej.-drzwi otworzył mi Niall,zajadający paczkę chipsów.-Podobno się dziś razem zabawialiśmy,a ja nie miałem o tym nawet pojęcia.-parsknął i wpakował sobie do ust wielką garść.
-Daj spokój.-skarciłam go wzrokiem i uniosłam lalkę do góry.-Powinni zaprzestać produkcji tego czegoś.-stanęłam na palcach,aby zaglądnąć poza jego ramię,a on podążył za moim wzrokiem.
-Jak chcesz to wejdź,ale jego tu nie ma.-powiedział.-Jest na basenie,na samym dole.
Na nic nie czekając,rzuciłam lalkę na ziemię i pobiegłam z powrotem do windy.Sama nie wiem dlaczego byłam taka głupia,i może przy tym naiwna,tak szybko do niego biegnąc.Przecież to on się nie odzywał,to jego nie było i to on coś przede mną ukrywa.A kiedy tylko w końcu się pojawia,ja biegnę do niego w te pędy.Czy tak właśnie powinnam robić? Pewnie nie,ale jestem kobietą,a kobiety już takie są.Czują wszystko dwa razy mocniej od mężczyzn,chcą mieć wszystko wyjaśnione,chcą aby wszystko szło po ich myśli.I to właśnie robiłam,przyjechałam do niego łamiąc prawa drogowe,przejeżdżając na czerwonym świetle,parkując w miejscu dla inwalidów i podróżując kilkakrotnie windą,którą niegdyś tak bardzo się bałam jeździć.Gdy weszłam na basen,pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ochroniarz siedzący w kawiarence na przeciwko wejścia.Dopiero potem dostrzegłam Harry'ego,pływającego w basenie tam i z powrotem.Każdy ruch uwydatniał jego mięśnie,każdy ruch był szybszy od poprzedniego.Widać było,że pływając,wyładowywał swoje emocje.Oprócz mnie,jego i ochroniarza za szybą nie było nikogo innego.Poprawiłam włosy,westchnęłam i usiadłam po turecku na brzegu,czekając aż zrobi sobie odpoczynek.Kiedy tak się stało,podpłynął do mnie i bez słowa oparł się łokciem o murek na którym siedziałam.
-Jakkolwiek to zrozumiałeś,nie zabawiałam się z Niallem.-powiedziałam zachrypniętym głosem.-To była lalka...
-Wiem.-przerwał mi,nie patrząc na mnie,tylko próbując opanować oddech po wysiłku z jakim przepłynął basen.-Rozmawiałem z Niall'em,on nigdy by mnie nie okłamał.
-Sugerujesz,że ja bym to zrobiła?-uniosłam brew,a on podciągnął się na dłoniach i usiadł obok mnie.
-Nic nie sugeruję.Nie mam prawa Cię oceniać,bo to nie ty zniknęłaś bez słowa.-popatrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.W końcu! W końcu mówił do rzeczy! W końcu przyznał się do winy!-Jestem Ci winien przeprosiny.
-Owszem,jesteś.-spuściłam wzrok,a on przekręcił się tak,aby mnie lepiej widzieć i złapał mnie swoimi zimnymi,mokrymi dłońmi.
-Wiem i zrozumiem jeśli będziesz się na mnie długo gniewać.Ale bardzo mi na tobie zależy i będę przepraszał w nieskończoność,a nawet i jeszcze dłużej,jeśli będzie trzeba.-wszystkie słowa,które wypowiadał,które pochodziły z jego ust,wydawały się bardzo szczere.I może byłam głupia,może zbyt łatwowierna,ale nie byłam w stanie się na niego gniewać.
-Możesz już zacząć.-odparłam i przypominając sobie,że nadal mam na sobie mój strój,ściągnęłam buty i ubrania,po czym wskoczyłam do basenu.Nie byłam jeszcze w połowie długości basenu,kiedy on wyłonił się przede mną z dna wody i złapał mnie w ramiona.A wtedy,zamiast poczuć przyjemnych motylków w brzuchu,jak to zwykle bywało,poczułam jak mój stanik rozpina się i wypływa na wierzch.
-No przestań się już tak rumienić!-zagaił mnie Harry,kiedy wyszliśmy z wody.Narzucił na siebie ręcznik,a potem owinął mnie drugim.Jego dotyk spowodował,że znowu spaliłam buraka.
Zabrałam swoje rzeczy,a on skinął na ochroniarza i ruszyliśmy ku wyjściu.
-Przecież nic takiego się nie stało,po prostu widziałem twoje...piersi.-wzruszył ramionami,szczerząc zęby,za co dostał w ramię,a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej.-Z resztą mam nadzieję,że pierwszy i nie osta...
Tym razem walnęłam go jeszcze mocniej,a on wybuchnął śmiechem i odsunął się na bezpieczną odległość.
-Okej,okej,rozumiem.Już nie będę wspominał o niczyich piersiach...
Wzięłam głęboki wdech i próbowałam trochę ochłonąć,bo w tym momencie było mi jeszcze goręcej niż podczas gorączki,którą miałam nie dawno.
-Jedź już na górę,ja zamówię nam coś ciepłego.-skierował się do kawiarenki,a ja posłusznie weszłam do windy.Już drzwi się zamykały,kiedy ktoś je zatrzymał i w ostatniej chwili,do windy weszła niska blondynka,o mocno pomalowanych,czerwonych ustach.
-Uff,zdążyłam.-nacisnęła to samo piętro co ja i stanęła na przeciwko mnie.W odbiciu lustra porównałam nas obie: ona - piękna blondynka z trzepoczącymi rzęsami i nieskazitelnie białym uśmiechem, ja - mokra brunetka rozdygotana z zimna,z rozmazanym makijażem.-Och,to ty!-zawołała nagle.-Przepraszam,nie poznałam Cię!-uśmiechnęła się szeroko,ale chyba zauważyła,że nie bardzo wiem o co jej chodzi.-Jestem dziewczyną Zayna.-powiedziała,a ja się zdziwiłam jeszcze bardziej: nie miałam pojęcia,że Zayn ma dziewczynę.-Perrie.-wyciągnęła do mnie rękę,jakby czekając na moją reakcję,ale nadal jej nie otrzymała.-Perrie Edwards,z Little Mix...nadal nic?
Pokiwałam przecząco głową.
-Wybacz,po tym basenie mam czarną dziurę w pamięci.-uśmiechnęłam się przepraszająco.-Jasmin,miło mi Cię poznać.
-To mnie jest miło.Uwielbiam twoją mamę,oglądam jej programy odkąd byłam taka mała!-pokazała w powietrzu jakiejś pół metra nad ziemią i zaśmiała się perlistym śmiechem.Przez ten krótki moment już wiedziałam,że jest idealna w każdym calu.-Świetna kobieta!
-Taak,jest świetna,ale niestety rzadko bywa w domu.-westchnęłam.
-No tak,to pewnie musiało być dla Ciebie trudne.-przyznała.Rozmawiałyśmy jeszcze chwilkę,kiedy winda się zatrzymała i ruszyłyśmy obydwie do apartamentu chłopaków.Jak tylko Perrie podeszła do drzwi,Zayn otworzył je jakby telepatycznie wiedząc,że zbliża się jej druga połówka.Może to i było śmieszne,ale tak to odebrałam.Nie zwracając na mnie kompletnej uwagi,przywarli do siebie ustami i zaczęli się namiętnie całować.Na moich oczach.Centralnie przede mną.Bez krępacji.Odwróciłam się,zamierzając podziwiać obrazy,które wisiały na ścianie,kiedy na ratunek przybył mi Harry.
-Hej,wiemy,że się stęskniliście,ale nie musicie się pochłaniać już na progu!-zawołał,stając obok mnie i szturchając mnie lekko w ramię.-My też potrafimy być romantyczni,jak chcemy,co nie,Jazz?
-Taa,bardzo.-mruknęłam i owinęłam się szczelniej ręcznikiem.Ta dwójka stojąca przed nami,w każdym calu wyglądała lepiej od nas; pół nagich wymoczków.Mimo to Harry był uśmiechnięty od ucha do ucha,a jego uśmiech pobijał wszystko inne o głowę.
Mam świadomość tego,że może zbyt szybko dodaję ten rozdział,ale obiecałam sobie,że jeśli cudem uda mi się przełożyć poniedziałkowy sprawdzian z matmy - to dodam.
I tak też się stało,oto przed wami (już!) rozdział 24.Ja osobiście jestem nawet zadowolona,ufam że wam też przypadnie do gustu ;)
Widzę,że zaskoczył was ale i spodobał się wam wątek złej Felicite? :D Podziękowania dla JustNiall,Jadwiga Szura,Happy,Gayane,@Horanek_xo,Ann Toran,Martyny,Weroniki,Ali Wer i Anonimom za komentarze pod każdym rozdziałem! Każdy z osobna jest dla mnie ogromną motywacją <3
I ten rozdzialik z dedykacją dla Iwony :D
I tak też się stało,oto przed wami (już!) rozdział 24.Ja osobiście jestem nawet zadowolona,ufam że wam też przypadnie do gustu ;)
Widzę,że zaskoczył was ale i spodobał się wam wątek złej Felicite? :D Podziękowania dla JustNiall,Jadwiga Szura,Happy,Gayane,@Horanek_xo,Ann Toran,Martyny,Weroniki,Ali Wer i Anonimom za komentarze pod każdym rozdziałem! Każdy z osobna jest dla mnie ogromną motywacją <3
I ten rozdzialik z dedykacją dla Iwony :D
Zabawia się z Niallem hahahah padłam!
OdpowiedzUsuńAkcja na basenie bombastyczna!
I randka Mel i Liama cudo! Całe to opowiadanie to jedna wielka perfekcja!
/JustNiall
Fdggfhhgg cudnie <333333 Horanek_xo
OdpowiedzUsuńSłodko! Randka z Liamem to super pomysł!
OdpowiedzUsuńA na basenie.... Hahahahahaha (pozdro z podłogi)! Nadal duszę się śmiechem! Tak głośno się śmiałam, że mama musiała przyjść mnie uciszyć! hahahahaha
Masz fantastycznego bloga i super pomysły! Życzę weny i czekam na next! <3
no to zrobiłaś mi niezłą niespodziankę ;)
OdpowiedzUsuńzwłaszcza po takim debilnym poniedziałku -,-
no ale wszystko przebija mój i Marsjanka pomysł z bromancem Kac&Rolka xD hahahahhahahahahahahahhahah
okey.. okey... musze już iść.. ugh.. -,-
Jasmin za bardzo przebacza Harremu...
to tyle ode mnie... póki co xD
pytałaś się mnie o nowy rozdział??? szczerze? bd już dzisiaj xD to moje stare opowiadanie i mam jeszcze do opublikowania jakieś 7 rozdziałów a ostatnio na bloggerze nie byłam bo brak weny xD http://onedirectionpolandimaginy.blogspot.com/2013/12/imagin-cz2.html
OdpowiedzUsuńFelicite mnie wkurzyła! Jak ona mogła powiedzieć, że Jasmin zabawia się z Niallem?! Wzięłabym ją najchętniej i zakopała żywcem, ech! Ale dobrze, że Jasmin pogodziła się z Harrym. Cudna z nich para. Pierre w tym opowiadaniu wydaje się miła. Mam nadzieje, że tak będzie cały czas. Świetny rozdział. Melanie i Liam są słodcy. Ten stanik mnie najbardziej rozbawił. Pozdrawiam x
OdpowiedzUsuńJeny, padłam normalnie przy akcji ze stanikieeeem ! :D Hahaha :D
OdpowiedzUsuńMel i Liam jacy oni są słoodcy ! <3 Felicite, ma jakiś problem, o którym wie ona sama i przez to uprzykrza życie innym...;| Rozdział jak zwykle świetny, aczkolwiek moment z Edwards nie przemawia do mnie, ona tu nie pasuje! :)
Wiesz, że Cię uwielbiam! :* :*
Gayane.
Wczoraj przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem zachwycona *,*
OdpowiedzUsuńWidać wyraźną różnicę między pierwszym rozdziałem a obecnym. Z rozdziału na rozdział piszesz coraz lepiej co jest ogromnym plusem!
Kiedy czytałam cały czas sobie powtarzałam "Oby było ich dużo, oby było ich dużo" Serio,tak się wciągnęłam, że to chore i byłam cholernie zła, gdy doszłam do 24 rozdziału :c
Podoba mi się fabuła i cała historia, którą stworzyłaś.
Co do Felicite, to jestem zdruzgotana. Na początku wydawała się być taka miła, przyjazna i poukładana, a tu takie cyrki odstawia. Jak można tak się zachowywać w stosunku do siostry, kiedy ona nic jej nie zrobiła? No, totalna załamka. Ręce mi opadają, a włosy wpadają do budyniu, który właśnie wpierniczam jakby jutra miało nie być -.-
No i na koniec powiem Ci, że od dziś jestem stałym czytelnikiem, także musisz się pogodzić z tym, że piszę chaotycznie i czasami bez sensu ;)
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Super! I ostatnie słowa : "Pół nagich wymoczków" rozbawiło mnie do łez i jescze ten mem z Hazzą :^ Kocham, kocham, kocham :D
OdpowiedzUsuńTrochę byłam,m wściekła na Hazzę na początku rozdzialu, ale już mu wszystko wybaczyłam xD basen potrafi zdziałać cuda :P
Buziaki :-*
Świeetne! <33
OdpowiedzUsuńSPAM SPAM SPAM
OdpowiedzUsuńFOLLOW YOUR HEART
Dwójka przyjaciół, w młodości wybiera się w podróż dookoła świata. Za ich przyjaźnią, tak naprawdę kryje się wielka miłość. Niestety na jego drodze pojawia się ktoś inny i ich drogi rozchodzą się. Po latach dzieci zaciekawione wspomnieniami, zapiskami również wyruszają w taką podróż, samotnie.
Los chce, aby się poznali.
Zapraszam serdecznie na http://followyourheart-ff.blogspot.com/ ! :)
Nominowałam cię do Liebster Awards. Więcej tu: http://1d-one-little-thing.blogspot.com/ <3 ;***
OdpowiedzUsuń