Następnego ranka byłam już prawie jak nowo narodzona.Dobry humor wrócił też do Melanie,która sprowadziła mnie z łóżka zapachem jajecznicy,a warto wiedzieć,że kiedy ta dziewczyna smaży jajecznicę,to musi mieć naprawdę dobry humor.Zastanawiałam się,czy czuła się tak dzięki telefonowi,który wykonałam wczoraj do Liama i o którym ona nie miała bladego pojęcia.
-Promieniejesz.-przywitałam ją,a ona spoglądnęła na mnie.-No nie każ mi dłużej czekać,powiedz mi.-zachichotałam,a ona podskoczyła z radości,dodając na patelnię czerwoną paprykę.
-Liam zaprosił mnie na randkę! Oficjalną,tak to określił.
-To cudownie!-zawołałam,chociaż wiedziałam o tym wcześniej od niej.-Cieszę się twoim szczęściem,naprawdę.
-Dzięki.-cmoknęła mnie w policzek.-A ja mogę cieszyć się twoim? Harry...odezwał się?
Pokiwałam przecząco głową i wyciągnęłam z szafki talerze,starając się nie wracać do tematu z nim związanego.Dzisiaj miałam dobry humor i nie chciałam się niczym zamartwiać.Po zjedzeniu śniadania dostałam telefon od mamy,że znowu muszę zająć się Finnem.
Od rana,do południa czas spędziłam porządkując swój pokój,wyrzucając z niego wszystkie ślady i dowody tego,że byłam chora,czyli w większości niezliczoną ilość chusteczek higienicznych i opakowań po lekach.
Kiedy nadeszła pora wyjścia,zastukałam w drzwi pokoju Mel i zastałam ją tam wśród sterty porozrzucanych ubrań.
-Chyba oddam część ciuchów potrzebującym.-oznajmiła,przerzucając dwie niebieskie koszulki do dużego worka.-W połowie i tak nie chodzę.Zaraz...już idziesz?-spytała,widząc torebkę na moim ramieniu i kurtkę w ręku.
-Wiem,że miałam Ci pomóc się przyszykować,ale muszę być trochę wcześniej.Wyobraź sobie,że Caroline Flack niespodziewanie gdzieś wyjechała i mama musi poprowadzić za nią jej program.
-Może już nie wróci.Twoja mam się ucieszy.-zachichotała.
-Baw się dobrze.Jutro liczę na pikantne szczegóły.-puściłam jej oczko.
Jak tylko weszłam,moją uwagę przykuła Felicite w kusej,obcisłej,czarnej sukience z dużym dekoltem i czerwoną szminką na ustach.Zleciała ze schodów i podbiegła do lustra.
-Woow,Fizzy...wyglądasz trochę...wyzywająco,nie uważasz?
-Idę na imprezę,nie do kościoła.-powiedziała tonem niepodobnym do niej.Zrobiła ostatnie poprawki i już chciała wyjść,kiedy zastąpiłam jej drogę.
-Wiem,że to wiocha i w ogóle,bo też przez to przechodziłam...ale gdzie dokładnie idziesz?
-Na imprezę.-odpowiedziała zniecierpliwiona,omijając mnie,ale znów byłam szybsza.
-Gdzie DOKŁADNIE? To czysta formalność.-wyszczerzyłam zęby.
Wywracając oczami wygrzebała z torebki jakąś karteczkę z adresem i podała mi ją.
-Mogę już iść? Spóźnię się.
Dałam jej wolną drogę i obserwowałam jak znika za drzwiami.
-A kogo to impreza?-oparłam się o framugę drzwi,pytając już bardziej z ciekawości niż z ''obowiązku''.
-Newtona!-odparła,zbliżając się do taksówki.
-Imię?
-Izaak.-parsknęła z cwanym uśmieszkiem,a ja zaczęłam się zastanawiać czy to na pewno ta sama osoba.
-Zabawne.Uważaj na to co pijesz!-zawołałam zanim wsiadła,a kiedy odjechała,poszłam przygotować obiad dla siebie i Finna.
Mama wpadła do domu zaraz po wyjściu Fizzy.Wpadła,dosłownie,jak błyskawica i z telefonem przy uchu zaczęła biegać po domu jak tornado.
-Wiem,że nie miałyśmy tego w umowie,ale zostaniesz do jutra rana? Znajomy zaprosił mnie na zabawę i głupio mi było odmówić...-wytłumaczyła,nie pokazując mi przy tym swojej twarzy,która,jak ją znam,oblała się rumieńcem.-Finn powinien szybko zasnąć,więc będziesz miała czas dla siebie.Jak Fizzy nie wróci do pierwszej,to od razu do niej dzwoń,chociaż obiecała mi,że nie będzie z nią problemu.Jak wyglądam?-stanęła przed nami w biało-czarnej sukience do kolan i wysokich,pomarańczowych szpilkach.Największą uwagę zwróciłam na jej włosy upięte czarną wstążką.Kiedy była z tatą,nigdy ich nie spinała,bo on wolał ją w rozpuszczonych.Finn zaszczycił ją swoim krótkim spojrzeniem,a potem wrócił do układania klocków.
-Jak moja młodsza siostra.-powiedziałam,chociaż trzeba przyznać,że moja prawdziwa młodsza siostra wyglądała dziś jak,no cóż,dziwka.-Zniewalająco,młodo i świeżo.
-Teraz już wiesz dlaczego jesteś moim ulubionym dzieckiem.-podeszła do mnie i pocałowała mnie w czoło,a ja poczułam,że pachnie nowymi perfumami.Zawsze używała jednych i tych samych.Tych,które kupował jej tata.Najwyraźniej faktycznie zaczynała nowe życie.
-Nie mów tego tak głośno,bo konkurencja mnie zniszczy.-upomniałam ją,a ona pożegnała się z Finnem,pomachała mi i wybiegła z domu..
Nie wiedziałam,że dwuletnie dziecko,dopiero co wyleczone z grypy,może mieć w sobie tyle energii.Dochodziła północ,a on wciąż skakał i śpiewał piosenki ze swojej ulubionej płyty.Już zdawałoby się,że to ja prędzej usnę,niż ten mały wariat.O równej północy zmusiłam go do ubrania piżamki,za co moja ręka została pogryziona jego małymi,aczkolwiek mocnymi zębiskami.W łóżku wiercił się niemiłosiernie,ściągał z siebie kołdrę i dwukrotnie próbował przydusić mnie poduszką.Wtedy dziękowałam Bogu,że się stąd wyprowadziłam.
Po opowiedzeniu mu chyba z trzydziestu bajek,policzeniu owieczek na jego tapecie w pokoju i zaśpiewaniu kilku kołysanek, W KOŃCU ZASNĄŁ.O mało co nie dostałam zawału,kiedy na zegarku zobaczyłam 1:00.
Nie chciałam być męczącą i narzucającą się siostrą,więc dałam Fizzy jeszcze trochę czasu.Kiedy jeszcze tu mieszkałam i raz za czas gdzieś się wybierałam,mama była bardzo stanowcza i pilnowała dyscypliny.Musiałam zjawiać się na czas,przez co zazwyczaj omijała mnie najlepsza zabawa.
Poczekałam więc do drugiej,ale nadal nie było jej nigdzie na horyzoncie.Telefonu oczywiście nie odbierała,i zaczęłam się powoli martwić kiedy z minuty na minutę jej nie było.Najgorsze było to,że nie miałam jak sprawdzić czy z nią wszystko w porządku,ani też nie miałam do kogo zwrócić się o pomoc.Mama zostawiła rozładowany telefon w domu,a wiedziałam,że tata swój zgubił i nie kupił jeszcze nowego.Wiedziałam,że dzwonienie do Harry'ego po tym jak nie dawał znaku życia,a tym bardziej o tej porze,nic nie da,ale mimo to spróbowałam.I niestety się rozczarowałam.
Nie mogłam zrobić nic innego,ja tylko chodzić od okna do okna i jej wypatrywać.Sprawdzałam komórkę kilka razy na minutę,za każdym razem łudząc się,że zostawiła mi jakąś wiadomość.Ale nagle pomyślałam sobie...że zadzwonię do Nialla.
-Dochodzi 3,a jej wciąż nie ma,już nie wiem co mam robić...-jak tylko przyszedł,całkowicie się rozkleiłam,wtulając się w jego szyję.-Przepraszam,że Cię wyciągnęłam z łóżka,wiem,że nie powinnam była,ale Harry nie odbiera moich telefonów i...
-Cii,spokojnie.-pogłaskał mnie po głowie.-Harry wczoraj wyjechał,nie powiedział Ci?
-Nie mam z nim kontaktu od tygodnia.-pociągnęłam nosem.
-Dziwne.Ale będziemy się tym zamartwiać później.Wiesz gdzie jest ta impreza?-kiwnęłam głową.-No to chodźmy.
-Zaczekaj..Finn śpi na górze,nie mogę go tak zostawić.Lubi przebudzać się w nocy.
-Kto to jest Finn?
-Mój dwuletni brat.-westchnęłam.Zastanawiając się co mamy zrobić,ostatecznie wyszliśmy na górę,gotowi go obudzić i zabrać ze sobą,kiedy nagle się zatrzymałam.-Melanie!-zawołałam i wybrałam jej numer.Dzięki Bogu,odebrała po trzecim sygnale.Odczekaliśmy na nią kilka minut i kiedy przybiegła w szlafroku i trampkach,dałam jej klucze i wsiadłam do samochodu Nialla.
-Jesteś najbardziej pijaną,a w szczególności najbardziej nieodpowiedzialną osobą,jaką znam!-krzyknęłam prosto w twarz siostry,kiedy wyprowadzaliśmy ją z domówki.-Zachowujesz się jak małolata!-szarpnęłam ją za rękę,gdy próbowała mi się wyrwać i tam wrócić.
Znaleźliśmy ją tańczącą na stole z butelką wódki w ręce,którą polewała siebie i podnieconych wokół stołu chłopaków.Nie trudno ją było zauważyć,ale już trudniej stamtąd zdjąć.
-A ty jak idiotka!-wysyczała w moim kierunku,a moich nozdrzy dobiegł odór alkoholu.-Po co przyjechałaś? Tak Ci zależało na zrobieniu mi obciachu?
-Posłuchaj się przez chwilę...
-To ty posłuchaj...Myślisz,że kim ty jesteś? Mam dość odsuwania się na bok i robienia Ci miejsca.Najlepiej mnie zostaw...-odwróciła się i zaczęłam wracać,a kiedy złapałam ją za łokieć,wzięła zamach i mnie spoliczkowała.Jeszcze nigdy nie widziałam jej tak...tak śmiałej i tak agresywnej.Szok,który mnie obezwładnił sprawił,że cała złość ze mnie wyleciała.Oczy wypełniły się łzami bólu i gniewu.
Niall podbiegł i stanął między nami,dotykając zimną dłonią mojego policzka.Felicite nie zwracała na niego uwagi,tylko piorunowała mnie wzrokiem.
-Haha,spójrzcie..-zaśmiała się ironicznie.-Jeden znika,pojawia się drugi...Nie mam pojęcia co wy w niej widzicie.Jest zwykłą suką,niczym więcej...
Te słowa ugodziły mnie jeszcze bardziej niż wymierzony w moją stronę policzek.Cofnęłam się kilka kroków,a blondyn zachowując rozwagę zaprowadził mnie do samochodu.Pięć minut zajęło mu wciśnięcie Felicite na tylne siedzenie,a ja przez całą drogę powrotną zastanawiałam się,co takie zrobiłam,że tak mnie znienawidziła.
-Sądząc po stanie w jakim wygląda,chyba długo zajmie jej całkowity powrót do siebie.-powiedziała Melanie,gdy pojawiliśmy się w domu.Dochodziła piąta nad ranem,a ja nawet nie byłam senna.
-Wydaje mi się,że musiała coś brać.-szepnął Niall,wpatrując się w kubek swojej herbaty.-W połączeniu z mocnym alkoholem stała się właśnie taka...mieszanka wybuchowa.
-Nie chce mi się w to wierzyć.-zasłoniłam twarz w dłoniach i głośno westchnęłam.-Przecież ona zawsze była taka spokojna!
Mel już otwierała usta żeby coś powiedzieć,kiedy usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego zamka i po chwili mama weszła do salonu.Przynajmniej ona jedna wracała z imprezy trzeźwa.
-Na mą duszę,dzieciaki,co wy tu robicie?
-Ja będę się zbierał.-Niall wstał i przeciągnął się.Odprowadziłam go do drzwi,gdzie mocno się w niego wtuliłam i nakazałam bezpiecznie wracać.Później opowiedziałam mamie co się stało,bo wiedziałam,że nie spocznie dopóki się nie dowie.
-CZY MASZ POJĘCIE CO TY NAROBIŁAŚ?!-tak mama przywitała Fizzy cztery godziny później,kiedy święta królewna zjawiła się w kuchni.Rzuciła w nią świeżym wydaniem gazety na której okładce znajdowało się zdjęcie Felicite zabawiającej się w najlepsze na wczorajszej,albo jak kto woli; dzisiejszej imprezie.
Brunetka ominęła ją i szybko nalała sobie szklankę wody,jakby w obawie,że ktoś schowa przed nią wszystkie butelki.-Spójrz na mnie jak do Ciebie mówię!
-Daj mi spokój.-odpowiedziała jej zachrypniętym głosem.
-Zdajesz sobie sprawę jak bardzo ten artykuł zaszkodzi mnie i twojemu dziadkowi?-mama zacisnęła mocno usta i zaczęła chodzić po kuchni.-Co ty sobie myślałaś? I jeszcze to,w jaki sposób postawiłaś swoją siostrę...
Fizzy spojrzała na mnie,a ja lekceważąc ją odwróciłam się do niej plecami.Nie powiedziałam mamie wszystkiego.Wiedziała tylko tyle,że się martwiłam i pojechałam po nią z Niallem.Szeroko ominęłam tę część z szarpaniną,bo to pogrążyłoby ją jeszcze bardziej.
-Masz szlaban.Zero spotkań ze znajomymi do końca wakacji.Będziesz siedziała w domu i zanudzała się na śmierć,aż w końcu może do Ciebie dotrze co zrobiłaś.
Zaczekałam aż zagotuje się mleko,po czym przelałam je do dzbanka i razem z płatkami zaniosłam do salonu,gdzie Melanie chrapała na kanapie.
Kompletnie się nie spodziewałam,że po chwili zadzwoni do mnie Harry.
Dzień doberek.Dłuuugo męczyłam napisanie tego rozdziału,aż w końcu wyszło z tego coś takiego.
Wiecie co? Moja sunia ostatnio urodziła 8 szczeniaczków i żaden z nich nie przeżył :( Masakra,tak mi jej szkoda.A co tam u was? Też nie możecie się doczekać świąt tak bardzo jak ja? Wreszcie kilka dni wolnego,ten klimat,prezenty...i oby w tym roku nie zabrakło śniegu! :) Pewnie jeszcze odezwę się przed świętami,ale na tą chwilę życzę wam cudownych prezentów od św.Mikołaja,o ile byliście grzeczni :D xx
Boooskie! I am waiting na następny rozdział ;D xd
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super. A co u mnie? nic ciekawego. ostatnio mam doła. Szkoda gadać na ten temat. Nie ważne czy siede, słucham muzyki, jem, czytam itp to i tak chce mi się płakać. Jeszcze ten ksawery mnie wnerwia bo poszłabym se do lasu na spacer a tu się nie da.
OdpowiedzUsuńwiem co czujesz,bo ostatnio mialam dokladnie tak samo - plakalam bez powodu przez kilka dni i nie wiedzialam co zrobic.dolowalam sie piosenkami z nowej plyty i w koncu napisalam do przyjaciolki a ona postawila mnie na nogi.jak bys chciala pogadac to daj mi jakis kontakt do ciebie; fb,twittera,poczte,a moze bede mogla ci pomoc :) xx
UsuńWiesz chętnie z kimś porozmawiam może wkoncu ktoś mnie wysłucha. to mój tt: @jadwigaszura
UsuńGłupio się tak powtarzać, ale co innego mam napisać, jak nie to, że rozdział jest PRZECUDNY! <3 <3 Chyba zaczynam już zmieniać swoje nastawienie do tego z kim Jasmin powinna być...Harry głupa wali, robi jej nadzieje, a później nie wiadomo czemu, nie odzywa do niej... ;| Niall jest ideałem, jest w niej zakochany, zawsze może na niego liczyć i pomoże jej w każdej sytuacji...Mam nadzieję, że z czasem jednak zrobisz tak, że Jasmin zakocha się w Niall'u ! :D A ja czuję, że Harry z Flack wyjechali gdzieś razem i on nie powiedział jej o niczym, jak również sądzę, że Harry może niechcący wygadał Caroline sprawę z rodzicami Jasmin, a to coś pognało i mediom wszystko wydało... ;| Wracając do Twoich szczeniaczków, przykro mi :( Ale może następnym razem będzie ich więcej i wszystkie przeżyją ! :) Święta...hmm...w sumie, to fajnie, że już niedługo się zbliżają, ale jakoś nie czuje tego wszystkiego...Co roku była ta świadomość i ekscytacja, ale w tym roku jakoś nie ma tych emocji... :) Nieważne, może do Świąt wszystko się zmieni i jednak będzie super ! :)
OdpowiedzUsuńCałuję kochana! :* :*
Gayane.
Martuusiu, więc powiem tak, że Twoje wysiłki nie poszły na marne. Rozdział bardzo mi się podoba, ponieważ była w nim akcja, nawet lekki wstrząs. Jednym słowem życie tylko o wiele bardziej pięknie opisane ;3 Pisz dalej! M. ;*
OdpowiedzUsuńA ja właśnie się zastanawiam czy siostra Jasmin nie zakochała się w Hazzie? Gdzie on wyjechał?
OdpowiedzUsuńI oczywiście czekam na szczegóły z randki Rose i Liama :D
xx
/JustNiall
fdgfjkdlgjdflgjkdlfjglkfjljdlfjkljgslidifjlifjgiyhdlijgflksdfgjkfkhjkghrjgfklgjirdorjhyujoispfutpyoryiey @Horanek_xo
OdpowiedzUsuńNareszcie nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńDługo na niego czekałam codziennie wchodząc na twojego bloga! Super jak każdy! Masz inne blogi? jak tak to proszę ślicznie o linki bo masz talent i twoje opowiadania są genialne! Przeczytałam dwa o Zaynie i ten czytam.
A u mnie nic nowego. Tylko mam trochę zmartwień. Przede wszystkim rodzinnych. Rodzice się rozwodzą. Brat w szpitalu. Ale tak poza tym jest ok.
czekam na kolejny rozdział.
Buźka :*********
Horanowaxxx:*
Ale mnie Felicite wkurzyła! Jak ona mogła tak do niej powiedzieć i to jeszcze ją spoliczkować! W życiu się nie spodziewałam, że ona tak postąpi. Przecież Jasmin zawsze była dla niej taka w porządku. Dobrze, że Horan przyjechał. Uwielbiam tego blondaska. Nie wiem dlaczego mam złe przeczucia. Dlaczego mam wrażenie, że wyjazd Harry'ego i wyjazd Caroline Flack są ze sobą powiązane? Kocham cię, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPS. Szkoda mi tych szczeniaków :(
zaje! *,* ciesz się że zmusiłam siebie do przeczytania bo mi się nie chciało :c ale ciekawość to ciekawość :) to przez te "Dary Aniołów" zakochałam się w nich tak jak w Potterze i ciągle o tym myślę i jestem nie przytomna aż przez to xD tobie też życzę wesołych świąt i zaje prezentów od Mikołaja :) i oczywiście weny xx
OdpowiedzUsuńPijana Felicite jest nieokiełznana xD trochę mnie wkurzyła tym zachowaniem, ale jednocześnie rozbawiła, no i to że Niall przyjechał, by pomóc, mimo takiej godziny :^
OdpowiedzUsuńAMAZING ^^ Buziaczki :*
[SPAM]
OdpowiedzUsuńhttp://wilczyca-musi-umrzec.blogspot.com/
Wielu przepowiadało Apokalipsę, ale czy ktokolwiek przepowiedział Wojnę Bogów? A przynajmniej tych, którzy chcą nimi zostać. Co zatem z prawdziwym Bogiem? Cóż...Pije gdzieś drinki z palemką, zmęczony obwinianiem o wszystko, podczas gdy aniołowie muszą pilnować porządku. Co spaprali po całości. Dążąc do władzy, zajęci walką z demonami i Rebeliantami, przekroczyli granicę. Przez nich, ktoś trzeci wkroczył do gry. Najbardziej niebezpieczne istoty stworzone przez Boga zostały wypuszczone z cielesnych klatek. Są nimi ludzie.
Jednak niektórzy próbują to przerwać. Zmartwychwstali postanowili ocalić świat żywych. A to wszystko zapoczątkowała Wilczyca. I właśnie dlatego musi umrzeć.
Zapraszam i pozdrawiam :D
Nella