Spacerowaliśmy w ciszy po ogrodzie,dróżkami z kamieni oświetlonymi małymi lampkami wbitymi do trawnika.W oddali huczała muzyka do której nadal bawili się goście.Normalne,brytyjskie wesele byłoby dużo spokojniejsze i już dawno by się skończyło,a to było trochę wzięte od Polaków,przez co było szalone i na pewno pozostanie niezapomniane.Jeśli miałoby tu chodzić o moje wesele,chciałabym aby było identyczne.
Harry przez cały czas uśmiechał się tajemniczo,chociaż nawet nie rozmawialiśmy.Krok za krokiem byłam coraz ciekawsza,dlaczego jest taki wesoły.
-Co cię tak bawi?-zapytałam w końcu,a on zerknął na mnie.
-Skąd to stwierdzenie,że coś mnie bawi?
-Zdradzają Cię twoje dołeczki.-odpowiedziałam.
-Ach tak...-złapał się za policzki i zachichotał.
-A więc?-ponowiłam pytanie,a on przystanął i odwrócił się ku mnie.
-Ty.-włożył ręce do kieszeni,a ja się zdziwiłam.
-Ja?
-Ty.-powtórzył.-A dokładniej...twoja reakcja,kiedy odpowiedziałem Ci dlaczego zaśpiewałem tą piosenkę.-wyjaśnił,a ja poczułam jak serce mi przyśpiesza.Stanął bliżej mnie i uśmiechał się szeroko.-Spodziewałaś się innej odpowiedzi,prawda?
-Co? Ja...nie...-zrobiłam kilka kroków do tyłu,ale on wciąż się do mnie przybliżał.-Niee,spytałam z ciekawości.
-Ale liczyłaś na inną odpowiedź.-szepnął,a jego słodki oddech otulił moją wystraszoną twarz.-Przyznaj...
-Nie,Harry,na nic nie liczyłam.-zeszłam już z dróżki na trawę i zaczęłam przybliżać się do drzewa.Harry z powrotem otwierał usta,kiedy nagle usłyszeliśmy czyjąś kłótnię.
-Pomyśl,możemy to wszystko jeszcze naprawić.Wszystko wróci do normy.
-Nie,nie możemy,Peter! Już nigdy nie będzie tak samo! Po tym...po tym co się dowiedziałam...
Usłyszałam głosy rodziców i podeszłam kilka kroków do przodu.Znajdowali się przy małej altance,tata stał,a mama siedziała na ławce i zakrywała twarz w dłoniach.
-Chyba ostro się pokłócili.-szepnął Harry,a ja potarłam dłońmi o zimne ramiona.Czułam jak łzy napływają mi do oczu.Tak cholernie tęskniłam za tatą...za rodzinnym ciepłem,którego doświadczałam od zawsze.Kiedy wracałam do domu ze szkoły,tata i mama przyrządzali wspólnie pyszny obiad.Gdy wracałam od przyjaciółek,to przytuleni leżeli przed telewizorem.Jak miałam jakiś problem to zabierali mnie do wesołego miasteczka,albo na zakupy żeby za wszelką cenę mnie pocieszyć.Byli razem zawsze odkąd pamiętam i byłam...byłam z tego taka dumna,że w dzisiejszym świecie,gdzie wszędzie wokół są same rozwody,moi rodzice nadal są jednością.Do czasu.
-Tak...Na tyle ostro żeby wziąć separację.-odszeptałam,a on spojrzał na mnie zdziwiony.
-Zrozum,Lisbeth,że ja też nie miałem o tym pojęcia!-wrzasnął tata.-Nie miałem pojęcia,że mam z nią syna! To się zdarzyło w liceum,jeszcze zanim Cię poznałem..Nigdy w życiu bym nie pomyślał,że tak to się skończy.
-A ty zrozum,że ja nie potrafię żyć ze świadomością,że masz dziecko z inną kobietą!-zaszlochała.-Nawet jeśli o tym nie wiedziałeś,spróbuj postawić się w mojej sytuacji,Pete...
-Lizzie,proszę...Proszę,tak bardzo Cię kocham....
Zaczęłam się wycofywać,wciąż wpatrując się w nich zszokowana.To nie może być prawda.Nie może...
-Jasmin.-Harry dogonił mnie.-Jazz...
-O...o mójj Boże...to dlatego...Mam starszego brata.-przełknęłam głośno ślinę.Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.To musiał być jakiś żart,innego wyjścia nie było.Przecież przez całe swoje życie nie było nawet mowy o żadnym bracie,do momentu kiedy dowiedzieliśmy się,że mama jest w ciąży z Finnem.Zawsze byłyśmy tylko my trzy,to Mia była najstarsza.A teraz nagle okazuje się,że jest ktoś jeszcze?-Mam starszego brata,rozumiesz? I nie miałam o tym bladego pojęcia..Ja...-złapałam się za głowę.
-Spójrz na mnie,Jazz.-położył mi dłonie na ramionach.-Spokojnie.Masz brata,to chyba cudownie,tak? To powód do...do cieszenia się.
-Mam się cieszyć?-powtórzyłam.-Mam się cieszyć z tego,że przez niego moja rodzina się rozpadła?
-Ja wiem,że jest Ci ciężko,moi rodzice rozstali się już dawno,ale twoi to co innego.Oni wcale się nie rozwiedli,są jedynie w separacji,to znaczy,że wciąż się kochają.Wrócą do siebie,zobaczysz.-potrząsnął mną lekko.
-A co jeśli nie?-pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
-Zobaczysz,zaufaj mi.W porządku?-kiwnęłam głową,a on wyciągnął z kieszeni chusteczkę.Wydmuchałam nią nos,a potem przetarłam oczy dłonią.
Kiedy wróciliśmy pod namiot,goście bawili się na całego.Prawie gdy weszliśmy na parkiet,puszczono powolną piosenkę,co było mi na rękę,bo mój wesoły humor niestety zelżał.Kątem oka zauważyłam,że fotograf podszedł do stolika rodziców,a oni uśmiechnęli się do niego sztucznie.Jemu to nie wystarczyło,najwyraźniej poprosił,aby się do siebie zbliżyli,bo tata objął mamę ramieniem,a ona w tym momencie przymknęła powieki.
Harry podążył moim wzrokiem,po czym przystanął i mocno mnie do siebie przytulił.Tak po prostu,objął ramionami i mocno przycisnął do swojej klaty.Wzdychając odwzajemniłam uścisk i poczułam,że robi mi się lżej na sercu.Trwaliśmy tak przez kilka minut,gdy przerwało nam głośne chrząknięcie.
-Odbijamy?-Dziadek Charles uśmiechnął się do mnie spod brody i wystawił dłoń.Spojrzałam na Harry'ego,a on podał mu moją rękę.Po chwili w swoje szpony złapała go babcia Madaleine.
Dziadek położył rękę na moją talię i zaczęliśmy bujać się w rytm powolnej muzyki.
|Harry|
-A teraz powiedz mi czego tak naprawdę chcesz od mojej naiwnej wnuczki.-oznajmiła mi na przywitanie babcia Jasmin,a ja uniosłem brew.
-Przepraszam,ale...nie bardzo rozumiem.
-Och,no nie udawaj.Jesteś facetem.Wy wszyscy jesteście tacy sami.Przejrzałam Cię mój chłopcze,więc lepiej gadaj.-okręciłem nią i nadal wpatrywałem się w nią zaskoczony.
-Nie wiem o czym pani mówi.My tylko się przyjaźnimy,poznaliśmy się już..już dawno.
-I niby nie chcesz jej omamić? Oczarować,uwieść,wykorzystać i pozostawić samą ze złamanym sercem? Czy ty wiesz,że taka delikatna dziewczyna jak ona,może nigdy się z tego nie wyplątać? Przecież jej matka odziedziczyła więcej genów po moim nieszczęsnym mężu,a nie po mnie,więc to chyba jasne,że nie będzie zdołała jej pomóc.To ja jestem najsilniejszą osobą w tej rodzinie i ja jako jedyna mam jaja.-mówiła.-Myślisz,że będzie chciało mi się tu przylatywać prosto z Francji żeby naprawić jej połamane serce?
-Z całym szacunkiem...-zacząłem myśleć nad każdym słowem w obawie żebym nie palnął niczego głupiego.-..Ale nie zamierzam jej omamić,oczarować...uwieść,wykorzystać i broń Boże łamać jej serce.
-Nie?-uniosła brew,a ja pokiwałem głową.-Puste słowa.-palnęła nagle.-Nie ufam mężczyznom.
-Niech mi Pani nie ufa.-przystanąłem i skinąłem głową w podziękowaniu za taniec.-Ma Pani moje słowo.
| Jasmin |
Przetańczyliśmy z Hazzą zaledwie kilka piosenek,bo oczywiście znowu coś nam przerwało.A raczej ktoś i tym razem był to mój ulubiony kuzyn.
-Caspar,czego znowu?-fuknęłam.
-Spokojnie kobieto,chciałem tylko z tobą zatańczyć.-odpowiedział i spojrzał na Harry'ego oczekująco.Ten kiwnął głową i się wycofał,a Caspar złapał mnie i przycisnął do siebie,jakby z obawy,że Harry zmieni zdanie.
-Jesteś okropny,wiesz? Mógłbyś chociaż udawać,że go lubisz.-szepnęłam,kiedy Styles oddalił się do stolika.Blondyn zignorował moją wypowiedź i zaczął mną okręcać.Zaczęłam zastanawiać się nad tym co podsłuchałam.Caspar nie miał pojęcia,że gdzieś tam po świecie tuła się jego kolejny kuzyn.Tak samo Mia,Felicite ani Finn nie zdają sobie sprawy,że mają starszego brata.Nie wiem jak sobie z tym poradzę.Z tym,że ja wiem,a oni nie.Przecież nie mogę im tego powiedzieć tak po prostu.Muszą zrobić to rodzice,a ja mam do nich wielki żal,za to,że nam nie powiedzieli.Ja tyle główkowałam nad tym dlaczego rodzice się rozeszli! Tyle nieprzespanych nocy się nad tym zastanawiałam! Co było powodem przeprowadzki taty do niewielkiego mieszkanka nad knajpą?
-Jasmin,obudź się.Czas na oczepiny.
Podeszliśmy do zgromadzonych gości i stanęliśmy z boku.Rzucanie bukietem minęło bardzo szybko,dostał się on w ręce babci Madaleine,która głośno przeklinając próbowała wcisnąć go jakiejś dziewczynce,ale jej się to nie udało.Później zaczęłam przeciskać się wśród gości,w poszukiwaniu Harry'ego i nie mam bladego pojęcia jak,ale muszka pana młodego padła do moich stóp.Wszyscy zaczęli rozglądać się w jej poszukiwaniu,a ja wybałuszając oczy podniosłam ją i wcisnęłam w ręce dziadka Charles'a.
-Jest tutaj! Dziadek ją ma!-zawołałam i wszystkie pary oczy skierowały się ku nam.Uśmiechnęłam się szeroko,klepiąc zdezorientowanego dziadka po ramieniu,a on uniósł brew.
-No dalej.-popchnęłam go ku babci,która zmierzyła go wzrokiem.
-Chyba sobie żartujecie.-powiedziała,nie ukrywając swojego niezadowolenia.Szybko podbiegł do nich Arthur,który rozwiązał cały spór,tłumacząc,że jeśli tego nie zrobią to im,a w szczególności Mii będzie bardzo smutno,bla bla bla,oraz że na nagraniu i zdjęciach z wesela musi pojawić się moment oczepin.Babcia w końcu się zgodziła i zaczęli tańczyć.Dziadek był bardzo szczęśliwy,ona może mniej,ale po sposobie w jaki na siebie patrzyli,widziałam,że bardzo się kochają,mimo iż już trochę czasu są po rozwodzie.
-Chusteczkę?-usłyszałam nad uchem głos Harry'ego i momentalnie pojawił się tuż obok mnie.Pokiwałam głową,ale wytarłam mokre policzki i uśmiechnęłam się do niego.-Wzruszające wesele,no nie powiem.-westchnął,a ja się zaśmiałam.Aby odkupić za to co sprawiłam babci,dołączyliśmy do nich na parkiet,żeby samym nie było im głupio,a po chwili przyłączyła i reszta gości.
-Na pewno nie potrzebujesz transportu?-spytałam chyba po raz trzeci,kiedy około 1 w nocy zakończyła się zabawa i goście zaczęli się rozchodzić.Jedni odjeżdżali taksówkami wynajętymi przez dziadka,a niektórzy nocowali u nas.Siedzieliśmy z Harrym na murku,przy schodach prowadzących do domu i obgadywaliśmy gości.
-Na pewno,wyluzuj.-dźgnął mnie łokciem.-Lou po mnie przyjedzie.
-Jeszcze nie śpi?
-Louis?-uniósł brew.-Louis robi różne rzeczy o 1 w nocy,ale na pewno nie śpi.Zazwyczaj,kiedy jesteśmy w trasie to rozmawia na skype z Eleanor,teraz pewnie też,bo ona jest w Manchesterze.
-A Eleanor,to...?-spytałam.
-Jego dziewczyna.-wyjaśnił.-W razie gdybyś zamierzała spytać: nie,ja i Lou nie jesteśmy gejami,nigdy nie byliśmy razem ani nic z tych rzeczy.
Na jego słowa wybałuszyłam oczy.Zauważając to klepnął się dłonią w czoło i zasłonił twarz dłońmi.
-Zapomniałem,że jesteś Jasmin Sanderson i nie wiesz nic o Bożym świecie!
-Ha.ha.ha...-zaśmiałam się z ironią.-Bardzo śmieszne.Nie przesiaduję na żadnych portalach plotkarskich,internet zazwyczaj służy mi do nauki,do słuchania muzyki i kontaktowania się ze znajomymi.Ale co to za sprawa? Posądzali was o...gejostwo?
-Hm..no.-wzruszył ramionami.-Na początku to było dosyć śmieszne,ale potem zaczęły pojawiać się różne zdjęcia,jakieś teksty,wymyślone historie,sugestie,każde zdjęcie na którym stoimy koło siebie jest podpisane jako ''Larry''.
-Czyli Louis i Harry...-powiedziałam powoli.-O matko,to musi być straszne.Kiedy czasem w gazetach,albo internecie ukazywało się coś o mnie,dlatego,że jestem córką dziennikarki i wnuczką polityka,to czułam się...czułam się okropnie.-wyznałam.-Jakby ktoś odbierał mi moją prywatność,moje życie.To przecież moja sprawa co robię i z kim się spotykam.
-Niestety takie są skutki popularności.-westchnął.-I czasem tego żałuję.Na prawdę,bardzo poważnie tego żałuję.-spuścił wzrok.-Nie chcę żeby ludzie chcieli się ze mną zadawać tylko dlatego,że jestem znany.Chcę żeby dostrzegli mój charakter,to jaki jestem.Nie chcę być oceniany przez pryzmat sławy.
Skrzywiłam się i położyłam mu rękę na nodze.
-To kiepsko trafiłeś.-oznajmiłam,a on spojrzał na mnie.-Gdybyś nie był sławny,to wcale bym się tobą nie zainteresowała.-powiedziałam poważnie.-Sorry,life is brutal.
Minęła chwila ciszy w której wpatrywał się we mnie ze zmarszczonym czołem,aż w końcu zmarszczki zniknęły,a zamiast nich,na policzkach pojawiły się dołeczki.
-Byłoby to nawet przekonywujące,gdybyś nie była sobą.-wskazał na mnie palcem.-Ale miło słyszeć,że się mną interesujesz.-zeskoczył z murku i podszedł do czarnego jeepa,który właśnie przed nami zaparkował.Jego światła mnie oślepiły,więc na omacka skoczyłam na ziemię i mrużąc oczy zawołałam.
-Niee,nie bierz tego tak dosłownie!
-Jasmin Sanderson się mną interesuje,ha!-ucieszył się i wskoczył do auta.Louis pomachał mi i odjechał.Pokiwałam przecząco głową i zaczęłam się kierować do domu,kiedy samochód zawrócił z piskiem opon.Odwróciłam się i ujrzałam Harry'ego biegnącego w moim kierunku.
-Dziękuję za wspaniały wieczór.-szepnął rozjuszony i pocałował mnie w policzek,a następnie wrócił do auta zostawiając mnie na środku schodów z rozszalałym sercem.
Jej,oby wam się spodobał bo końcówkę pisałam padając na twarz.Jeszcze chwila a bym usnęła :D
Jestem zaskoczona takim odzewem w ankiecie,bardzo mi miło,że tyle osób to czyta! Jeszcze milej by mi było gdybyście czasem dali konkretniejszą wypowiedź w komentarzu,co się podoba a co nie :) x
Bardzo proszę,jeśli przeczytałaś ten rozdział,to zaznacz w ankiecie,która znajduje się po prawej,na górze strony.Dziękuję :)
o Boze Harry na poczatku chcial ja pocalowac a tu prosze, rodzice. Oni beda razem. Na bank.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego jej brata. Dzieki za polecenie.
JustNiall
Co tak wcześnie się skończyło to wesele??? Tak jakoś krótko trwało.
OdpowiedzUsuńekhm... Hazza niby idealnie pasuje do Jasmin, ale co z NIallerem :)
Od początku tego bloga czytałam o tym, jak oni siępoznają, a później pojawia się zespół i Harry ")
No cóż, poczekam jeszcze troooche i zobaczę, jak się sprawy potoczą, bo z czytania tego bloga nie zamierzam rezygnować :*
Buziaki ^^
siema mistrzu, chciałam tak tylko skomentować, ze czytam :))
OdpowiedzUsuńczekam na nn!
Piszesz cudnie!!! Proszę o kolejny rozdział! <3 <3 <3 Kocham!!!
OdpowiedzUsuńSuper<3 ale mam pytanie. Kiedy dodasz kolejny rozdział w tym opowowiadaniu? Strasznie go lubie *-* http://unusual-direction.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńCuuuuuuuuuuuudowny
OdpowiedzUsuńTakie jakieś głupie myśli mnie naszły, jak przeczytałam o tym starszym bracie...Pomyślałam sobie, że może to być Harry! :O Nie, nie, nie ! To tylko moje myśli! Nie może być czegoś takiego !
OdpowiedzUsuńJasmin i Harry muszą być razem ! <3 Są stworzeni dla siebie, dopełniają się wzajemnie i muszą dzielić się swoją miłością!!! <3 <3
Gayane.
Jak dla mnie to ten rozdział był jednym z najlepszych w tej historii. Nie nudny, bardzo wzruszający no i gdziekolwiek się pojawi Pani Babcia musi być komiczny! xd M.
OdpowiedzUsuń