-A więc przyszedłeś.-zaraz po ceremonii podeszłam do Harry'ego,spoglądając jak goście udają się do wielkiego namiotu pod którym miała odbyć się zabawa.Harry wyglądał po prostu...powalająco i przyznaję to ja,Jasmin Sanderson,która do tej pory stanowczo walczyła z własnymi myślami.Teraz mój zdrowy rozsądek poszedł w las,musiałam to przyznać.Jednak Ci co mówią,że faceci po włożeniu garnituru wyglądają...no mniej więcej tak jak Styles teraz,to mają sporo racji.
-Przyszedłem.-powtórzył szczerząc zęby.-Przecież obiecałem.
-Już myślałam,że wypadło Ci coś ważniejszego.Twoje wejście było powalające!-zawołałam,podpierając dłonie na biodrach,a on zaczął się śmiać.
-Nie przypominaj mi! To było mega upokarzające,nie zdziwię się kiedy twoja siostra będzie chciała mnie zabić..A,i tak dla twojej wiadomości,nawet gdybym miał teraz najważniejsze spotkanie w swoim życiu,wolałbym przyjść na to wesele.-powiedział stanowczo.-Bo kocham wesela!
-Okej...-zawahałam się.-Ale wiesz,że to wesele będzie nieco inne?-spytałam a on zmrużył brwi.-No bo standardowe wesela brytyjskie są na ogół spokojne,z lampką wina i tak dalej...ale tutaj jest rodzina z Francji i z Polski,a wiadomo,że Polacy mają mocną głowę do...
-O mój Boże,Polacy?-powtórzył i rozejrzał się.-Musisz mi ich przedstawić.-złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąc w kierunku tłumu gości,a ja próbowałam nadążyć mu kroku.-Wyczuwam,że to będzie niezapomniana impreza.
Jak to zazwyczaj bywa,już z początku zapodano weselny obiad co bardzo uszczęśliwiło głodnych i spragnionych gości.Jako druhna i siostra panny młodej,razem z Harrym siedziałam przy stoliku pary młodej,tuż obok moich rodziców.Nie mogłam się na patrzyć na to jakim szczęściem emanowała moja siostra.Warto było poświęcić tyle stresu i gonitwy aby w ten szczególny dzień ujrzeć jej przepełniony radością uśmiech.
Tuż po obiedzie tata powstał i rozpoczął swoje przemówienie.Opowiedział o tym co czuł kiedy dowiedział się,że mama jest w ciąży,o tym jak bardzo się cieszył kiedy po raz pierwszy ujął Mię w swoje ramiona.Przypomniał w kilka minut jak dorastała,jak postrzegała życie,aż w końcu...wyznał,że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie mając taką rodzinę.Ta przemowa była bardzo wzruszająca dla nas,jak i zarówno dla gości.Nawet mama nie mogła się przed tym obronić,bo łzy same cisnęły jej się do oczu,widziałam że to przeżywa.
-Ekhm...wszyscy przestali już klaskać.-usłyszałam głos Harry'ego i poczułam jak jego oddech muska moją szyję.Spojrzałam mu w oczy,a potem rozejrzałam się dookoła i zauważyłam,że tylko ja jeszcze przyklaskuję.Otrzepałam się i wzięłam łyk wody.-Wszystko w porządku?
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do niego.
Zespół muzyczny dopadł swoich instrumentów i w głośnikach rozbrzmiała szybka,porywająca muzyka.
-Idziemy tańczyć?-dźgnął mnie lekko w bok i wystawił dłoń,na której po krótkiej chwili znalazła się i moja.Powędrowaliśmy na sam środek,gdzie nasze dłonie splotły się ze sobą,a ręka Harry'ego spoczęła na mojej talii.Zdążyłam jeszcze ujrzeć jego dziki uśmieszek,a potem zaczął swoje popisy.
Zabawa godzina za godziną stawała się coraz lepsza.Większość czasu spędzaliśmy na parkiecie,z małymi przerwami na zregenerowanie sił i z powrotem tam wracaliśmy.Ale niestety...do czasu.Wszystko zaczęło się od Mii.
-Przepraszam Cię Harry,za momencik wrócę.-obiecałam mu i zostawiając go przy stoliku,podążyłam za siostrą,która musiała skorzystać z toalety.
-Wybacz,że przerywam Ci zabawę.ale sama nie dam rady sobie z tą suknią.-spojrzała na mnie przepraszająco.
-Daj spokój,od tego są druhny.-odpowiedziałam.
Kiedy tylko wróciłam do stolika,Fizzy zaciągnęła mnie do domu bo sama nie mogła sobie poradzić w znalezieniu klucza do piwnicy,gdzie były zapasy wina.Czekałyśmy dziesięć minut aż zjawią się jacyś mężczyźni,którzy pomogą nam wynieść dwie skrzynki na górę,cholery były naprawdę ciężkie.Pech chciał,że drewniana skrzynka zahaczyła o moją delikatną suknię,i musiałam wzywać Annę,która zszyła rozpruty materiał.Wracając do ogrodu,zdążyłam jedynie zauważyć,że Harry tańczy z babcią Madeleine,bo chwilę potem Daphne przybiegła po mnie,wołając,że ktoś zatrzasnął się w łazience.
Dopiero po kolejnych dziesięciu minutach wróciłam pod namiot.Harry podszedł do mnie powoli.
-Ujrzę Cię jeszcze dzisiaj?-przechylił głowę w bok i włożył ręce do kieszeni.
-Przepraszam!-jęknęłam.-Nie miałam pojęcia,że to będzie tak wyglądać.Gdybym wiedziała to nie skazywałabym Cię na taką udrękę.
-Bez przesady.Twoje ciotki są naprawdę bardzo urocze..-uśmiechnął się i kiwnął głową w kierunku stolika przy którym siedziały.Jak na znak pomachały mi uradowane,a ja odmachałam im zdziwiona.-..ale nie zastąpią mi twojego towarzystwa.Mimo iż jesteś klonem Madeleine.-zachichotał.
Przyglądnęłam się nienagannej babce,która była bardzo wyrafinowaną kobietą.Dzięki starannemu makijażowi skutecznie ukrywała zmarszczki,z resztą miała dopiero 60 lat i wcale nie miała ich tak dużo.Ubierała się z wyraźną klasą i odkąd pamiętam zawsze powtarzałam,że w jej wieku chciałabym się tak dobrze trzymać.Więc to chyba był komplement.
Już miałam odpowiedzieć,kiedy przeszkodził mi rozjuszony Caspar trzymający naszą półtoraroczną kuzynkę na rękach.Dziwne,że trzymał ją na wysokości ramion,pół metra od siebie.
-Jazz,musisz mi pomóc! Jej rodzice gdzieś zniknęli,a Alice chyba zrobiła coś grubszego.-powiedział z odrazą i wcisnął mi małą w ręce.
-Co? Czemu ja?-przekazałam mu ją z powrotem.-Sam to zrób.
-Ja się na tym nie znam,to ty z naszej dwójki jesteś tu dziewczyną.-oddał mi ją i zatkał sobie nos.Dopiero teraz dotarł do mnie ten okropny odór.Alice patrzyła na nas swoimi wielkimi oczkami,nie wiedząc o co nam chodzi.
-Faceci!-syknęłam i głośno przeklęłam.
-Nie przy dziecku.-Upomnieli mnie jednocześnie,a ja wzniosłam oczy ku niebu.
-Postaram się wrócić jak najszybciej.-westchnęłam,a Harry zrobił to samo.-Chodź mała,mamy tu chyba eksplozję czterech liter,hm?-zarzuciłam ją sobie na biodro i oddaliłam się w kierunku domu.
| Harry |
Kolejne piętnaście minut spędziłem w towarzystwie rodziny Jasmin,co wcale mi nie przeszkadzało,ale to chyba jasne,że wolałbym być teraz z nią.Wyglądała dzisiaj naprawdę nieziemsko,ale zdaje się,że jeszcze jej tego nie powtórzyłem.Trzeba będzie to nadrobić.
Zauważyłem,że od pewnego czasu przygląda mi się jakaś dziewczyna siedząca trzy stoliki dalej.Miała na oko szesnaście lat,bardzo długie blond włosy i grube brwi.Swoimi lekko wyłupiastymi oczami obserwowała każdy mój ruch i to było nieco...dziwne.
-Harry,kochaneczku,co o tym myślisz?-dobiegł mnie głos ciotki Jane,a ja skierowałem na nią swój wzrok.
-Przepraszam,nie słuchałem?
-Przestań ciągle myśleć o Jasmin,zaraz do Ciebie wróci!-klepnęła mnie w ramię,a ja zachichotałem.
-Nie myślałem o Jasmin,ale o tym po kim odziedziczyła tak piękną urodę.-odchrząknąłem.-I stawiam na was,moje drogie.
Moje słowa przyprawiły je o bardzo głośne chichoty.Przeprosiłem je,wstając od stołu oraz oznajmiając im,że zamierzam poszukać Jasmin,ale kiedy tylko się ruszyłem,zauważyłem,że owa blondynka wstała równocześnie ze mną.Zrobiłem krok w prawo,ona też.To stawało się coraz dziwniejsze i mówiąc szczerze zaczynałem się jej trochę bać.Ominąłem ją szerokim łukiem i kiedy odwróciłem się aby spojrzeć czy mnie nie śledzi,o mały włos nie poturbowałem kelnera.W ostatniej chwili pochyliłem się i prześlizgnąłem pod jego tacą,a tuż potem poczułem,że uderzam głową w coś dużego i miękkiego.
Uniosłem wzrok do góry i ujrzałem Daphne,siostrę Arthura,która pomogła mi stanąć na nogi i bez słowa pociągnęła mnie na parkiet.
-Pozwól,że uratuję Cię z rąk tej psychopatki.-kiwnęła głową w kierunku tej dziewczyny i okręciła mną wokoło.-To Julie (czyt.Dżulia) moja,pożal się Boże,kuzynka.Chyba jesteś jej kolejną ofiarą.
Wybałuszyłem oczy i czułem jak przyśpiesza mi serce.Jasmin,wróć!
-Ofiarą?-powtórzyłem,a ona kiwnęła głową.
-Ale nie przejmuj się,wystarczy jej dać konkretnie do zrozumienia,że nie jesteś nią zainteresowany,tak robili Ci poprzedni.Po prostu pocałuj Jasmin,czy coś.-wzruszyła ramionami.-To twoja dziewczyna,tak?
Zastanowiłem się chwilę.Ta sytuacja była nienormalna...
-No...nie do końca.-przełknąłem głośno ślinę.
-Aa..-zatrzymała się na moment.-No to Ci współczuję.
Odwróciłem się,a ona stała nieopodal i uśmiechała się do mnie,ukazując swoje wielkie jak królik zębiska.Miałem kontakt z wieloma dziewczynami,codziennie ściskałem ich setki,jedne były piękne,inne trochę mniej,ale ta przerażała mnie wyjątkowo bardzo.
-A co powiesz na piosenkę?-zaproponowała Daphne.Popatrzyłem na nią,wstrzymując oddech,po czym mocno ją uściskałem.
UWAGA! KONIECZNIE WŁĄCZ PIOSENKĘ!
| Jasmin |
-Następnym razem jak będziesz chciała zrobić to czy owo,to po prostu podejdź do wujka Caspara i narób mu na buty,dobra?-powiedziałam do Alice,a dziewczynka odpowiedziała krótkie 'tak',czyli jedno z niewielu słów,które znała.Przybiłam jej piątkę i zaczęłam rozglądać się równocześnie za Harrym i Casparem.Tego pierwszego nigdzie nie widziałam,ale Caspar właśnie siedział obok swojej mamy i wpieprzał jakiegoś placka.Podeszłam do niego i oddałam mu małą,która na jego rękach momentalnie zaczęła płakać.Chłopak podrzucił ją swojej mamie a sam powrócił do wcinania.
Teraz pozostało mi tylko poszukać Harry'ego.Sprawdziłam chyba każdy stolik,ale nigdzie go nie było.W końcu podeszłam do Mii,która w objęciach Arthura,stała na środku sali.
-Nie widzieliście gdzieś Harry'ego?-spytałam,a oni bez słowa wskazali palcem na scenę.Podążyłam za ich wzrokiem i mocno się zdziwiłam,widząc tam Styles'a.Rozmawiał o czymś z gitarzystą,a kiedy skończył,objął w ręką mikrofon i wtedy momentalnie zgasły światła.
-Ta piosenka jest dla Ciebie!-wskazał na mnie palcem i jego śmiech rozległ się w głośnikach.Światło reflektorów spoczęło na mnie i na nim,a potem rozbrzmiała muzyka.
-Now you were standing there right in front of me / Stoisz naprzeciwko mnie,I hold on, it's getting harder to breath / Czekam, trudniej mi oddychaćAll of a sudden these lights are blinding me / Nagle oślepiają mnie światłaI never noticed how bright they would be / Nigdy nie zauważyłem jak jasne mogą byćJego głos,sprawiał,że cala odrętwiałam.Sparaliżował mnie całą,od stóp do głów,po prostu stałam i wpatrywałam się w niego,tak jak on we mnie i kątem oka widziałam,że wszyscy nas obserwują.
-I'll keep my eyes wide open / Trzymam moje oczy szeroko otwarteI'll keep my arms wide open / Trzymam moje ramiona szeroko otwarte
Mimo iż stałam w osłupieniu,czułam,że moje serce o mało co nie wylatywało z piersi.Jeszcze nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam,było to dla mnie kompletnie nowe.Nieprzyjemne i przyjemne zarazem.Ale Harry kontynuował,śpiewał całym sobą i uśmiechał się przy tym tak zniewalająco jak tylko on potrafił.Może i nie widzieliśmy się przez tyle lat,może prawie że o sobie zapomnieliśmy,ale ten uśmiech należał tylko do niego i wszędzie bym go poznała.Harry wydoroślał,ale jego uśmiech się nie zmienił.Pozostał taki sam.
-Don't let me... / Nie pozwól mi...
Don't let me... / Nie pozwól mi...
Don't let me go... / Nie pozwól mi odejść...
'Cause I'm tired of feeling alone. / Bo mam dość czucia się samotnym
Uniosłam rozdygotaną dłoń i założyłam włosy za ucho.Zrobiło mi się bardzo gorąco,ale moje ręce były lodowate.Dlaczego on tak na mnie działał?
-I promise one day that I'll bring you back a star / Obiecuję że pewnego dnia sprowadzę z powrotem gwiazdęI caught one and it burned a hole in my hand oh / Złapałem jedną i wypaliła mi dziurę w mojej ręce, ochSeems like these days I watch you from afar / Wydaje się jakby ostatnimi dniami oglądam cię z dalekaJust trying to make you understand / Starając się byś zrozumiałaI'll keep my eyes wide open yeah / Trzymam moje oczy szeroko otwarte,yeah
Don't let me...
Don't let me...
Don't let me go...
'Cause I'm tired of feeling alone.
Don't let me...
Don't let me go...
'Cause I'm tired of sleeping alone. / Bo mam dość spania samotnie
Skinął głową,podziękował i oddając mikrofon,zeskoczył ze sceny.Zespół od razu zaczął grać coś weselszego,a Harry podszedł do mnie powoli,uradowany od ucha do ucha.Stając przede mną poprawił swoją bujną fryzurę i wyprostował się.Kątem oka widziałam,że Mia i Arthur nas obserwują.
-I jak Ci się podobało?-zagadnął mnie.Dopiero teraz czułam,że serce trochę mi się uspokaja.
-Hm..-wydukałam.-Przeciętne.-wzruszyłam ramionami,a on uśmiechnął się szerzej.
-Bardzo trudno Ci dogodzić.Chyba trzeba będzie Cię upić.-złapał mnie za rękę i kiedy odchodziliśmy,Arthur uniósł kciuk do góry,na co ja jedynie wywróciłam oczami.
Muszę przyznać...to było słodkie.Owszem.Ale to tylko piosenka,nic specjalnego.Harry ma świetny głos,to prawda,ale na pewno zrobił to dlatego,że ktoś go oto poprosił.Nie zapominajmy o tym,że to Styles,członek zespołu One Direction,goście z Australii na pewno zechcieli usłyszeć go na żywo,a on się zgodził.
-Tłumacz to sobie jak chcesz,to było mega kochane!-zawołała Melanie,kiedy dopadły mnie razem z Jade,zaraz po tym jak Harry poszedł do toalety.
-No pewnie,ja bym rzuciła się facetowi w ramiona,gdyby zaśpiewał dla mnie piosenkę.
-Ty i bez tego rzucasz się na każdego faceta,Jade.-zauważyłam chichocząc.-Okej,przyznaję,to było kochane.Co mam teraz zrobić?
-Powiedz mu to.
-Pocałuj go.
Odpowiedziały równocześnie i kiedy zauważyły go na horyzoncie to wstały jak oparzone.
-No to my już uciekamy,idziemy pomęczyć Caspara.-oznajmiła Melanie i uciekły jak najszybciej zdołały w swoich wysokich szpilkach.Styles usiadł obok mnie i ręką oparł się o oparcie mojego krzesła.
-Jak tam?-zagadnął,a ja podparłam głowę na dłoni i obróciłam ku niemu głowę.
-Ta piosenka...to znaczy ten gest..to było kochane z twojej strony.-wyznałam.Raz kozie śmierć.
-Wiem.-westchnął.-Już taki jestem.Kochany.-chwycił za kieliszek z winem,a ja dźgnęłam go łokciem.-No co?
-Dlaczego to zrobiłeś?-spytałam,a on upił wina,odłożył kieliszek na stół i pochylił się nade mną,głęboko wpatrując się w moje oczy.
-Szczerze?
Pokiwałam głową,a on przybliżył się jeszcze bardziej.Co teraz? Zamierza mi powiedzieć coś czego gdzieś głęboko w sobie bardzo się bałam?
-Naprawdę chcesz wiedzieć?-szepnął,a jego oddech musnął moją twarz.Zahipnotyzowana przytaknęłam.Po co w ogóle zadałam to pytanie? Czemu znowu posłuchałam Jade i Melanie?
-No dobrze,sama tego chciałaś...
Zabić Jade i Melanie.To mój główny plan,zaraz po tym jak uwolnię się z tego stolika.Niby jak ja mam zareagować na to co on zamierza mi wyznać?!
-Daphne...-wyszeptał.
-Co Daphne?-powtórzyłam,wpatrując się w jego zielone oczy.
-Daphne powiedziała mi,że jej kuzynka na mnie leci.Poradziła mi,że muszę dać jej jakoś wyraźnie do zrozumienia,że nie jestem nią zainteresowany.-wyprostował się i znów ujął kieliszek w dłoń,pozostawiając mnie lekko oszołomioną.-No i zaproponowała piosenkę.Dobre,nie?
Przez kilkanaście bardzo długich sekund,które dłużyły się niemiłosiernie,gapiłam się w niego jak głupia.Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.Wszystkiego,tylko nie tego.Otrzepałam się i odchrząknęłam.
-Cóż...znakomity pomysł.
-No wiem.-ucieszył się.-I zadziałało! Piąteczka!-wystawił swoją dłoń,a ja z udawanym uśmiechem ją przybiłam.
-Przepraszam Cię na momencik...-podwijając sukienkę wstałam z krzesła i udałam się w poszukiwaniu dziewczyn.Kiedy je namierzyłam,podeszłam do nich i stanęłam ze skrzyżowanymi rękami na piersi.Wśród nich był Caspar.
-Jestem idiotką.-wycedziłam.
-Zapytałaś go?-spytały,a ja z krzywą miną kiwnęłam głową.
-Kogo?-Caspar zmrużył brwi.
-Zrobił to żeby się uwolnić od jakiejś szalonej kuzynki Arthura i Daphne!-prawie,że zawołałam,a one wybałuszyły oczy.Melanie nawet zakrztusiła się oliwką,która właśnie włożyła do ust.-Dzięki wam serdeczne za radę.
-Mi się on od początku nie podobał.-stwierdził Caspar,jakby jego zdanie w tej chwili mnie obchodziło.Jade zmierzyła go wzrokiem.-No co? Tylko mówię.
-To lepiej skończ.-przeniosła na mnie swój wzrok i objęła mnie ramieniem.-To facet,Jazz.
-I co z tego?-uparł się Caspar.
-To wszystko tłumaczy.-dodała,a ja westchnęłam.
-Z drugiej strony...to trochę mi ulżyło.Bałam się tego co mogę usłyszeć.-wyznałam.-Chyba powinnam do niego wrócić.
-Za tobą trudno nadążyć,wiesz?-odchodząc usłyszałam głos Melanie,ale nie odwracając się,machnęłam na nią ręką.
O kurde kdhusadnsdaiodahsn *.* Przepraszam, że tak mało piszę, ale śpieszę się do kościółka po podpis, bo do bierzmowania potrzebuje, a musiałam przeczytać twój wspaniały rozdział przed wyjściem. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co bym sobie pomyslala na jej miejscu. Jezu Harold wydawal sie taki romantyczny, ale oni i tak beda razem. Na pewno. Mysle soboe co moze byc w nastepnym rozdziale, moze panna mloda bedzie rzucala welonem albo kwiatkami i Jasmin zlapie, a krawat zlapie Harry? *_*
OdpowiedzUsuń/JustNiall
taka wspaniała piosenka, szkoda tylko, że Hazza zaśpiewał ją w takim celu...
OdpowiedzUsuńAle ciągle mam nadzieję, że to Niall będzie tym jedynym, a nie Harry :*
Ja myśle że Harry powiedział że zaśpiewał tą piosenkę żeby uwolnić sie od tej kuzynki tylko po to żeby nie powiedzieć jej tego co do niej czuje bo bał sie jej reakcji . A tak w ogóle to ten rozdział był świetny <3 <3 <3 . Mam nadziej że Harry jej w końcu powie że ją kocha ;) . Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńeh... kilka godzin temu wróciłam z rajdu <3 i taka miła niespodzianka! <3 dwa dni bez internetu, nowa piosenka: "Diana", nowe rozdziały na blogach które czytam... cud, miód i malina! a może czekolada? hahahhahahaha co ja pisze? jestem wyspana chociaż że spałam kilka godzin xD podobno kolega, który spał koło mnie, chciał mi dać palec do nosa kiedy spałam a ja wtedy w niego ręką walnęłam przez sen xD mam wyczucie xD należało się tej dziewczynce to! wg to on wdał się w siostrę z którą niestety mam kilka lekcji, zwłaszcza wf... rozdział zaje! <3 Harry powiedział prawdę z tą kuzynką... nie okłamuje jej... ale za tym się kryje jeszcze coś... tylko on nie zdaje sb z tego sprawy xD czekam na następny... może być nawet i za miesiąc! wm że masz teraz szkołe i wg musisz się dużo uczyć dl bd cierpliwa i moge czekać nie wiadomo ile na następny <3 uwielbiam to jak piszesz! <3
OdpowiedzUsuńojej genialne, mialam sie uczyc a czytam lol
OdpowiedzUsuń@Horanek_xo
Jak to się stało, że znowu jestem w tyle z rozdziałami? :( :P
OdpowiedzUsuńTak, czy inaczej rozdział fantastyczny ! <3 Ja tam miałam nadzieję, że Harry ją pocałuje, a tu takie coś...;|
Uwielbiam i biorę się za kolejne ! <3
Gayane.