Nocny spacer po Londynie zawsze wprawiał mnie w przyjemny
nastrój. Zwłaszcza, że jest jednym z najchętniej odwiedzanych miast świata i
cały czas spotyka się tu turystów. Nawet późnym wieczorem.
-Słyszysz?-Harry nagle przystanął i wpatrzył się w ciemną i spokojną
Tamizę.Kilka osób przeszło koło nas,robiąc zdjęcia.Momentalnie zamknęłam
oczy,bo błysk światła prawie mnie oślepił.Czy my wyglądamy jak Big Ben i Pałac
Buckingham żeby nas fotografować?
Niektórzy turyści bywają naprawdę męczący, a mieszkając na ruchliwej
ulicy,miałam przyjemność stykać się z nimi codziennie!
-Co?-mruknęłam łapiąc się za oczy.Chłopak ruszył powoli do przodu,nadal
zawzięcie się czemuś przysłuchując.
-Muzyka.-szepnął,a jego oczy się zaświeciły.-To brzmi jak włoska muzyka.
-Nic dziwnego,kilka metrów stąd jest włoska knajpa.Dwa dni w tygodniu są tam potańcówki.
Na jego twarzy momentalnie wymalował się szeroki uśmiech.Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku wspomnianej wcześniej restauracji.
-Co ty robisz? Idziemy trochę pod prąd.-zauważyłam,bo osoby idące z naprzeciwka dźgały nas łokciami.
-Świetna okazja żeby przypomnieć sobie naszą pamiętną potańcóweczkę sprzed lat!-zawołał wesoło i wprowadził mnie na parkiet.Jeszcze nigdy ie byłam na tych tańcach,mimo że mieszkałam tuż obok.Całość prezentowała się o niebo lepiej niż za dnia.Parkiet dookoła obrośnięty bujną roślinnością,wielokolorowe lampiony wiszące tuż nad głowami roztańczonych ludzi,a włoska muzyka dopieszczała to wszystko swoją melodią.Muszę przyznać,nogi aż same rwały mi się do tańca!
-Pozwoli Pani?-Harry ukłonił mi się lekko i okręcił mną w około.
-Z ogromną chęcią,ale chyba wyszłam z wprawy.-wyznałam szczerze.Nie pamiętam kiedy ostatnim razem zdarzyło mi się...tańczyć.
-Dobrze się składa,bo ja też ledwie pamiętam jak poruszać się po parkiecie.-uśmiechnął się.Szkoda jednak,że tak bardzo mnie okłamał...Poruszał się z taką lekkością,że czułam się przy nim jak podrygujący przedszkolak na zajęciach rytmiki.
-Harry,proszę..-jęknęłam.-Tańczysz jak zawodowiec,a ja tylko się przy tobie kompromituję!
Poczułam na sobie czyjś wzrok i obróciłam głowę w prawo,gdzie jakaś dziewczyna wlepiała się w niego tęsknym wzrokiem.-Patrz,tamta laska chyba chciałaby z tobą zatańczyć.
Po moich słowach odwrócił się do niej,ale jedynie lekko się uśmiechnął.
-Jeśli tańczy tak dobrze jak wygląda,to przynajmniej będziesz miał kogoś na swoim poziomie.
Ale on wcale mnie nie słuchał.Jego dłoń mocniej przywarła do moich pleców i wyglądało na to,że zamierzała tam zostać.
-Przyszedłem tu z tobą,a nie z nią.Jak ty to sobie wyobrażasz? Wypuszczę Cię na chwilę i zaraz dopadnie Cię jakiś przystojniak...-szepnął mi do ucha.-..i co ja wtedy powiem Niallowi,hm?
Nie załapałam co chciał przez to powiedzieć i nie miałam kiedy się nad tym zastanowić,bo muzyka przyspieszyła,a wraz z nią Harry i reszta ludzi.W sumie...muszę przyznać,że byłam coraz lepsza.Chyba pomału łapałam bakcyla.
-Załapałaś,widzisz?!-zawołał,przekrzykując muzykę.Byliśmy już nieźle spoceni,ale dla takiej zabawy było jak najbardziej warto!-Przy okazji przepraszam,że wtedy we Włoszech tak Cię deptałem! Wtedy nie ogarniałem tańca!
Nie zdążyłam odpowiedzieć,bo zakręcił mną tak szybko,że obraz mignął mi przed oczami.I wtedy nagle poczułam jak ktoś mocno kopie mnie w stopę i nim się spostrzegłam...
-Podobne widziałem w Meksyku,ale moja partnerka jeszcze nigdy nie zgubiła buta.-zachichotał i usiadł przede mną na chodniku.Błyski fleszy wskazywały,że ktoś znowu bawił się aparatem.-Mimo wszystko,podobało Ci się choć trochę?
-Żartujesz?-zdziwiłam się tym pytaniem.-Czy chociaż raz dałam Ci w jakiś sposób do zrozumienia,że źle się bawię?
-Zawahałem się gdy chciałaś mnie oddać tamtej dziewczynie.
Podparłam łokcie na kolanach i pochyliłam się ku niemu.
-Już dawno nie bawiłam się tak dobrze jak dzisiaj.-wyznałam szczerze.-Właściwie...ostatnim razem chyba dopiero na wakacjach we Włoszech z jakimś lokowatym chłopcem,którego ledwo pamiętam.Dawne dzieje.-machnęłam ręką,a on uśmiechnął się,uwydatniając przy tym swoje głębokie dołeczki w policzkach.
-Ten chłopiec musiał być kiepskim tancerzem,skoro ledwo go pamiętasz.
-Ujdzie.-przekrzywiłam głowę w bok.Jeszcze nigdy nie patrzyłam na Londyn z tej właśnie perspektywy.Mimo późnej pory,ludzie byli radośni i żwawi,muzyka rwała do tańca i nikt nawet nie myślał o spaniu! Nawet małe dzieci były pełne życia,w końcu może pierwszy i ostatni raz odwiedzają Londyn.Każdy z nich chciał zwiedzić i zapamiętać jak najwięcej.Oparłam głową na ławce i spojrzałam w niebo.Po raz pierwszy od bardzo dawna,widziałam gwiazdy.Niebo było prawie bezchmurne,więc jak na Londyn to była naprawdę duża niespodzianka.
-Cudowna noc.-usłyszałam wzdychanie Harry'ego.-Szkoda,że taka krótka.Niestety,muszę już wracać.
-Takie jest życie.Wszystko się kończy.-uśmiechnęłam się i podnieśliśmy się.
-Odprowadzę Cię.Ale najpierw...-ukucnął,rozwiązał swojego buta i...wyrzucił go gdzieś na trawę.
-Wariat jesteś,wiesz?-pokręciłam z niedowierzaniem głową i ruszyłam tuż za nim,zostawiając starszego pana jeszcze bardziej zdziwionego niż wcześniej.
-Może.Ale teraz przynajmniej jesteśmy kwita.
Drogę pod moją kamienicę przebyliśmy w ciszy,a nie była ona długa,bo zajęła nam zaledwie trzy minuty,nie więcej.Wspięłam się po schodach i już miałam wejść do środka,kiedy Harry zawołał:
-Poczekaj!
Odwróciłam głowę i zobaczyłam,że opiera się o zamkniętą furtkę.
-Muzyka.-szepnął,a jego oczy się zaświeciły.-To brzmi jak włoska muzyka.
-Nic dziwnego,kilka metrów stąd jest włoska knajpa.Dwa dni w tygodniu są tam potańcówki.
Na jego twarzy momentalnie wymalował się szeroki uśmiech.Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku wspomnianej wcześniej restauracji.
-Co ty robisz? Idziemy trochę pod prąd.-zauważyłam,bo osoby idące z naprzeciwka dźgały nas łokciami.
-Świetna okazja żeby przypomnieć sobie naszą pamiętną potańcóweczkę sprzed lat!-zawołał wesoło i wprowadził mnie na parkiet.Jeszcze nigdy ie byłam na tych tańcach,mimo że mieszkałam tuż obok.Całość prezentowała się o niebo lepiej niż za dnia.Parkiet dookoła obrośnięty bujną roślinnością,wielokolorowe lampiony wiszące tuż nad głowami roztańczonych ludzi,a włoska muzyka dopieszczała to wszystko swoją melodią.Muszę przyznać,nogi aż same rwały mi się do tańca!
-Pozwoli Pani?-Harry ukłonił mi się lekko i okręcił mną w około.
-Z ogromną chęcią,ale chyba wyszłam z wprawy.-wyznałam szczerze.Nie pamiętam kiedy ostatnim razem zdarzyło mi się...tańczyć.
-Dobrze się składa,bo ja też ledwie pamiętam jak poruszać się po parkiecie.-uśmiechnął się.Szkoda jednak,że tak bardzo mnie okłamał...Poruszał się z taką lekkością,że czułam się przy nim jak podrygujący przedszkolak na zajęciach rytmiki.
-Harry,proszę..-jęknęłam.-Tańczysz jak zawodowiec,a ja tylko się przy tobie kompromituję!
Poczułam na sobie czyjś wzrok i obróciłam głowę w prawo,gdzie jakaś dziewczyna wlepiała się w niego tęsknym wzrokiem.-Patrz,tamta laska chyba chciałaby z tobą zatańczyć.
Po moich słowach odwrócił się do niej,ale jedynie lekko się uśmiechnął.
-Jeśli tańczy tak dobrze jak wygląda,to przynajmniej będziesz miał kogoś na swoim poziomie.
Ale on wcale mnie nie słuchał.Jego dłoń mocniej przywarła do moich pleców i wyglądało na to,że zamierzała tam zostać.
-Przyszedłem tu z tobą,a nie z nią.Jak ty to sobie wyobrażasz? Wypuszczę Cię na chwilę i zaraz dopadnie Cię jakiś przystojniak...-szepnął mi do ucha.-..i co ja wtedy powiem Niallowi,hm?
Nie załapałam co chciał przez to powiedzieć i nie miałam kiedy się nad tym zastanowić,bo muzyka przyspieszyła,a wraz z nią Harry i reszta ludzi.W sumie...muszę przyznać,że byłam coraz lepsza.Chyba pomału łapałam bakcyla.
-Załapałaś,widzisz?!-zawołał,przekrzykując muzykę.Byliśmy już nieźle spoceni,ale dla takiej zabawy było jak najbardziej warto!-Przy okazji przepraszam,że wtedy we Włoszech tak Cię deptałem! Wtedy nie ogarniałem tańca!
Nie zdążyłam odpowiedzieć,bo zakręcił mną tak szybko,że obraz mignął mi przed oczami.I wtedy nagle poczułam jak ktoś mocno kopie mnie w stopę i nim się spostrzegłam...
...nie miałam jednego buta.Przystanęłam i zaczęłam się za nim rozglądać,ale ślad po nim zaginął.Razem z Harrym popatrzyliśmy na siebie i jednogłośnie wybuchnęliśmy śmiechem.
Aby uniknąć kontuzji wynikłych ze zgiełku na parkiecie,chłopak złapał mnie za rękę i zaczęliśmy przepychać się w stronę wyjścia.Jak tylko udało nam się wydostać na nieco mniej zatłoczoną ulicę,złapałam się za brzuch i usiadłam na pobliskiej ławce.Staruszek,który siedział obok,spojrzał po nas,zdziwiony z naszego rozbawienia.
-Na takich tańcach jeszcze nie byłam...starałam się unormować oddech.-Podobne widziałem w Meksyku,ale moja partnerka jeszcze nigdy nie zgubiła buta.-zachichotał i usiadł przede mną na chodniku.Błyski fleszy wskazywały,że ktoś znowu bawił się aparatem.-Mimo wszystko,podobało Ci się choć trochę?
-Żartujesz?-zdziwiłam się tym pytaniem.-Czy chociaż raz dałam Ci w jakiś sposób do zrozumienia,że źle się bawię?
-Zawahałem się gdy chciałaś mnie oddać tamtej dziewczynie.
Podparłam łokcie na kolanach i pochyliłam się ku niemu.
-Już dawno nie bawiłam się tak dobrze jak dzisiaj.-wyznałam szczerze.-Właściwie...ostatnim razem chyba dopiero na wakacjach we Włoszech z jakimś lokowatym chłopcem,którego ledwo pamiętam.Dawne dzieje.-machnęłam ręką,a on uśmiechnął się,uwydatniając przy tym swoje głębokie dołeczki w policzkach.
-Ten chłopiec musiał być kiepskim tancerzem,skoro ledwo go pamiętasz.
-Ujdzie.-przekrzywiłam głowę w bok.Jeszcze nigdy nie patrzyłam na Londyn z tej właśnie perspektywy.Mimo późnej pory,ludzie byli radośni i żwawi,muzyka rwała do tańca i nikt nawet nie myślał o spaniu! Nawet małe dzieci były pełne życia,w końcu może pierwszy i ostatni raz odwiedzają Londyn.Każdy z nich chciał zwiedzić i zapamiętać jak najwięcej.Oparłam głową na ławce i spojrzałam w niebo.Po raz pierwszy od bardzo dawna,widziałam gwiazdy.Niebo było prawie bezchmurne,więc jak na Londyn to była naprawdę duża niespodzianka.
-Cudowna noc.-usłyszałam wzdychanie Harry'ego.-Szkoda,że taka krótka.Niestety,muszę już wracać.
-Takie jest życie.Wszystko się kończy.-uśmiechnęłam się i podnieśliśmy się.
-Odprowadzę Cię.Ale najpierw...-ukucnął,rozwiązał swojego buta i...wyrzucił go gdzieś na trawę.
-Wariat jesteś,wiesz?-pokręciłam z niedowierzaniem głową i ruszyłam tuż za nim,zostawiając starszego pana jeszcze bardziej zdziwionego niż wcześniej.
-Może.Ale teraz przynajmniej jesteśmy kwita.
Drogę pod moją kamienicę przebyliśmy w ciszy,a nie była ona długa,bo zajęła nam zaledwie trzy minuty,nie więcej.Wspięłam się po schodach i już miałam wejść do środka,kiedy Harry zawołał:
-Poczekaj!
Odwróciłam głowę i zobaczyłam,że opiera się o zamkniętą furtkę.
-Powinienem to zrobić sześć lat temu,ale co tam...Jestem Harold.Harold Styles,ale znajomi mówią na mnie Harry.-wyciągnął rękę ponad bramkę,a jego oczy zajaśniały,co zauważyłam nawet w tej ciemności.Cofnęłam się o kilka kroków by móc odwzajemnić uścisk jego dłoni.
-Jasmin Sanderson,ale znajomi mówią na mnie Jazz.
-Urocze imię.Gdybyś zechciała dać mi swój numer,byłabyś pierwszą Jasmin na liście moich kontaktów.-podał mi swój telefon,a ja wklepałam mój cholernie prosty numer.-Często jestem w rozjazdach,ale jeśli potrzebowałabyś kiedyś pomocy,wal śmiało.-powiedział,wysyłając do mnie sms'a.
-Wow.Mam teraz numer Harry'ego Stylesa,bomba.Dzięki!-ruszyłam rozbawiona do domu,zostawiając go nieco skołowanego.Zanim weszłam do środka,zobaczyłam jak odwracając się na pięcie,telefonuje do kogoś i mówi:
-Stary,mówiłeś,że ona nie wie.
Ona nie wie.Ona nie wie...Ona.Czyli ja? Ja jestem tą 'oną'? I jeśli tak to o czym nie wiem? I do kogo on dzwonił? Nie minęła nawet minuta,a on już gdzieś telefonował.O co w tym wszystkim chodziło?
Nie było mi dane długo się nad tym zastanawiać,bo jak tylko zamknęły się za mną drzwi,w przedpokoju pojawił się Caspar i oparłszy się o framugę drzwi,skrzyżował ręce na piersi.
-Czy ty wiesz która jest godzina?
O nie...Kto.Go.Tu.Wpuścił.
-Dochodzi w pół do pierwszej.-odpowiedziałam spokojnie.-Nie znasz się na zegarku?
-W pół do pierwszej!-powtórzył.-A ty szwendasz się o tej porze z jakimś..facetem,którego ostatnim razem widziałaś dziesięć lat temu!
-Sześć.-poprawiłam go.-Sześć lat temu.
-Nie ważne! Przecież ty go nawet nie znasz! Co jeśli by Cię gdzieś zaciągnął? Jest ciemno,nie odnalazła byś drogi do domu,a my z samego rana dowiedzielibyśmy,że odnaleziono twoje zwłoki!
-Dlaczego zakładasz,że każdy w tym mieście chce mnie porywać,co?-poirytowałam się i zawiesiłam dłonie na biodrach.
-Biorę pod uwagę taką ewentualność,w przeciwieństwie do Ciebie.-pochylił się nade mną i wypowiadając słowo 'Ciebie' dźgnął mnie palcem w brzuch.-Po za tym,dlaczego u licha,masz tylko jednego buta?-uniósł wysoko brew,a ja miałam ochotę złapać go za koszulę,wywalić za drzwi i nacisnąć czerwony przycisk,który spowodowałby,że spadnie na niego kilkutonowy słoń.
-Bo tak mi się podoba!-zawołałam poirytowana,minęłam go w drzwiach i weszłam do salonu,gdzie oprócz Melanie zastałam Jade.-Kto go tu wpuścił?-wskazałam palcem na kuzyna,który stanął koło mnie.
-Hik...JA!-odezwała się Jade unosząc rękę i pociągnęła z butelki,która zalatywała winem.Spojrzałam na Melanie,blondynka poklepała dłonią w szyję,dając mi do zrozumienia,że dziewczyna jest nieźle wstawiona.
-Jesteś pijana,to wszystko wyjaśnia.-mruknęłam i usiadłam w fotelu.
-Jako twój kuzyn,powinienem kontrolować to z kim się spotykasz.-odezwał się,siadając obok rozjuszonej Jade.Sprytnie udałam,że nie usłyszałam tej aluzji i zwróciłam się do przyjaciółki:
-A tak w zasadzie,Jadie,co ty robisz tu w takim stanie?
-Ja..hik!..świętowałam koniec mojej...hik!..kary! Woohoo!-zawołała,upijając spory łyk.-Jessem woolna! Snowu moge wychooosić!
-Gratulacje.-zachichotałam.-Zgaduję,że nie wracasz dzisiaj na noc do domu,hm?
-Jasne,że nie.-wtrąciła się Mel.-Chcąc nie chcąc zostaje u nas,i szczerze mówiąc,nie wróżę z tego nic dobrego.
-Co masz na myśli?-spytał Caspar dopadając pilota i przełączając na jakiś mecz.
-To,że kiedy ona się upije,zawsze się coś dzieje.I nigdy się to dobrze nie kończy.
-W sumie...może masz rację.-wstałam.-Idę spać i mam nadzieję,że kiedy jutro się obudzę,Ciebie już tu nie będzie.-zwróciłam się do Caspara.
-Bardzo śmieszne.Zostanę na noc i będę spał w twoim łóżku,bo nigdy nie wiadomo czy kogoś tam nie trzymasz.
-Nie dziwię się,że nie masz dziewczyny.-szepnęłam i wspięłam się na górę po schodach.
Nie było mi dane długo się nad tym zastanawiać,bo jak tylko zamknęły się za mną drzwi,w przedpokoju pojawił się Caspar i oparłszy się o framugę drzwi,skrzyżował ręce na piersi.
-Czy ty wiesz która jest godzina?
O nie...Kto.Go.Tu.Wpuścił.
-Dochodzi w pół do pierwszej.-odpowiedziałam spokojnie.-Nie znasz się na zegarku?
-W pół do pierwszej!-powtórzył.-A ty szwendasz się o tej porze z jakimś..facetem,którego ostatnim razem widziałaś dziesięć lat temu!
-Sześć.-poprawiłam go.-Sześć lat temu.
-Nie ważne! Przecież ty go nawet nie znasz! Co jeśli by Cię gdzieś zaciągnął? Jest ciemno,nie odnalazła byś drogi do domu,a my z samego rana dowiedzielibyśmy,że odnaleziono twoje zwłoki!
-Dlaczego zakładasz,że każdy w tym mieście chce mnie porywać,co?-poirytowałam się i zawiesiłam dłonie na biodrach.
-Biorę pod uwagę taką ewentualność,w przeciwieństwie do Ciebie.-pochylił się nade mną i wypowiadając słowo 'Ciebie' dźgnął mnie palcem w brzuch.-Po za tym,dlaczego u licha,masz tylko jednego buta?-uniósł wysoko brew,a ja miałam ochotę złapać go za koszulę,wywalić za drzwi i nacisnąć czerwony przycisk,który spowodowałby,że spadnie na niego kilkutonowy słoń.
-Bo tak mi się podoba!-zawołałam poirytowana,minęłam go w drzwiach i weszłam do salonu,gdzie oprócz Melanie zastałam Jade.-Kto go tu wpuścił?-wskazałam palcem na kuzyna,który stanął koło mnie.
-Hik...JA!-odezwała się Jade unosząc rękę i pociągnęła z butelki,która zalatywała winem.Spojrzałam na Melanie,blondynka poklepała dłonią w szyję,dając mi do zrozumienia,że dziewczyna jest nieźle wstawiona.
-Jesteś pijana,to wszystko wyjaśnia.-mruknęłam i usiadłam w fotelu.
-Jako twój kuzyn,powinienem kontrolować to z kim się spotykasz.-odezwał się,siadając obok rozjuszonej Jade.Sprytnie udałam,że nie usłyszałam tej aluzji i zwróciłam się do przyjaciółki:
-A tak w zasadzie,Jadie,co ty robisz tu w takim stanie?
-Ja..hik!..świętowałam koniec mojej...hik!..kary! Woohoo!-zawołała,upijając spory łyk.-Jessem woolna! Snowu moge wychooosić!
-Gratulacje.-zachichotałam.-Zgaduję,że nie wracasz dzisiaj na noc do domu,hm?
-Jasne,że nie.-wtrąciła się Mel.-Chcąc nie chcąc zostaje u nas,i szczerze mówiąc,nie wróżę z tego nic dobrego.
-Co masz na myśli?-spytał Caspar dopadając pilota i przełączając na jakiś mecz.
-To,że kiedy ona się upije,zawsze się coś dzieje.I nigdy się to dobrze nie kończy.
-W sumie...może masz rację.-wstałam.-Idę spać i mam nadzieję,że kiedy jutro się obudzę,Ciebie już tu nie będzie.-zwróciłam się do Caspara.
-Bardzo śmieszne.Zostanę na noc i będę spał w twoim łóżku,bo nigdy nie wiadomo czy kogoś tam nie trzymasz.
-Nie dziwię się,że nie masz dziewczyny.-szepnęłam i wspięłam się na górę po schodach.
jejku jejku,kochani,bardzo dziękuję za to,że was tak przybywa! cieszę się,że jest coraz więcej osób dla których mogę pisać.będąc tydzień bez internetu,wpadłam na tyle pomysłów,że od razu zabrałam się za pisanie! mam nadzieję,że rozdział wam się spodoba.pozdrawiam! x
ps.jeśli macie do polecenia jakieś książki (najlepiej jakieś lekkie do czytania) to piszcie,chętnie poznam wasze propozycje!
follow back: @czara_marahttp://unusual-direction.blogspot.com/
ps.jeśli macie do polecenia jakieś książki (najlepiej jakieś lekkie do czytania) to piszcie,chętnie poznam wasze propozycje!
follow back: @czara_marahttp://unusual-direction.blogspot.com/
Przybyłam i nie żałuję! :D myslałam, że Twoja miłośc do Zayna przełoży się też na tego bloga,a tu proszę, Harold!
OdpowiedzUsuńoczywiście dodaję do obserwowanych, żeby być na bieżąco i tak dalej.
no, teraz tylko czekać, aż Jasmine dowie się o zespole, chociaż jak to możliwe, że mieszkając w Londynie jeszcze nie skojarzyła, skoro wystawy sa pełne skarpet, poduszek i świecących długopisów 1D XD
czekam na nn! xx
Już nie wiem którym opowiadaniem mam się bardziej ekscytować, chyba moje serce nalezy bardziej do unusual XD
LOVE!
haa, wielbię twoje pomysły! zadziorna ironia i poczucie humoru, to mój świat kochanie xd świetnie, genialnie i uroczo <3 M.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! *-*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny ♥
@OnlyAngelOfDark
http://givemeonereasontokillyou.blogspot.com/
O kurde! Świetny rozdział. Spotkanie z Harrym jak widać się udało. Z tym butem mnie rozwaliłaś. Jestem pod wrażeniem! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńkońcówka mnie rozwaliła :D ciekawi mnie, kiedy ona się dowie o wszystkim :*
OdpowiedzUsuńa co do książek to polecam "Gildię Magów", "mechanicznego anioła" i dalsze części
oraz "piosenki dla Pauli" naprawdę świetna książka :D lekka i szybko się ją czyta (600 stron w 1 dzień :D)
koniec jest najlepszy:*
OdpowiedzUsuńŚwietne xxx
OdpowiedzUsuńSwietnw
OdpowiedzUsuńCudowne
OdpowiedzUsuńPowiem tak..mam nadzieję, że ona będzie z Harrym. No wiesz, kocham i Zayna i Nialla, ale z Harrym łączy ją więź z przed lat i ja czuję, że coś z tego będzie. A teraz proszę-nie trzymaj w niepewności i pisz dalej
OdpowiedzUsuńJeju zaczęłam dopiero dziś czytać i się zakochałam przeczytałam wszystko. Jest mi tylko przykro że tak rzadko dodajesz ale na prawdę jest świetne
OdpowiedzUsuń~ @I_NeverGiveUp z twitter'a :)