piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 2 - Weird guys.




-To ja pierwszy ją zobaczyłem!-wrzasnął wysoki brunet.
-Nie,bo ja!-dodał blondyn.
-Spadaj,nie prawda!-chwycił go i próbował przytrzymać.
-Zayn,to samo mówiłeś o tej wczorajszej! To nie fair!
-Nie moja wina,że nie masz oczu dookoła głowy i nie potrafisz patrzeć.-ruszył w przód poprawiając fryzurę.-Masz pecha.-...ale szybko się rozczarował.Potykając się o nogę przyjaciela,wywalił się na chodnik jak długi,co wykorzystał Niall Horan omijając go.
-To ty masz pecha.-zaśmiał się jego specyficznym śmiechem:

Niestety i ten nie zaszedł daleko,bo Zayn nie pozostał mu dłużny.Złapał go za stopę i zaczęła się bójka.Po kilku minutach,gdy zbiegło się kilku fotoreporterów,wstali pośpiesznie rozglądając się w około.
-Patrz co narobiłeś! Teraz sobie poszła!
-Ja zrobiłem?! To twoja wina,Malik!
-Od razu! Lepiej zejdź mi z oczu.
-Fine!
-Fine!
-Fine!
-Fine!
-FINE!-zakończył brunet i zostawił go samego.
-Super.-mruknął i wyciągnął telefon.-Paul? Zawieziesz mnie do Nandos?

-Sorry za spóźnienie.-wślizgnęłam się do garażu i uściskałam chłopaków z zespołu.Graliśmy od roku,ale nie mieliśmy nazwy z prostego powodu - nie mogliśmy się dogadać.
-Co Cię zatrzymało?-spytał Caspar,mój kuzyn a zarazem najlepszy przyjaciel.Był pozytywnym człowiekiem,ubóstwiającym swoje młodsze rodzeństwo co nie było zbytnio spotykane u chłopaków.Wróciłam myślą od owych dwóch gościów,którzy zaczęli się wykładać na chodniku.Było to całkiem...dziwne.
-Nevermind.Zaczynamy?
Próba jak zwykle trwała dwie godziny.Zaraz po niej zasiedliśmy w kuchni mojej ciotki,która obdarowała nas kolacją.Im dłużej się jej przypatrywałam,tym więcej podobieństw dostrzegałam między nią,a moją

matką.Obydwie były szczupłymi blondynkami średniego wzrostu,z małymi zmarszczkami wokół oczu.Według mnie dodawały im uroku.Z pewnością odziedziczyły to wszystko po babci.Podparłam głowę przyglądając się jej,kiedy wyrwała mnie z zamyśleń.

-Jak Ci się podoba życie na własną rękę,Jass?-spytała nakładając mi na talerz kolejną porcję racuchów.
-Świetnie,ale nie nakładaj mi bo pęknę!
-Strasznie marnie wyglądasz,powinnaś więcej jeść.-mówiła,polewając każdemu syrop klonowy.
-Uwierz mi,ciociu,że Melanie nie pozwoli mi na głodówkę.-zaśmiałam się.
-I tak zostanę przy swoim!-pomachała mi widelcem przed twarzą.
-Jasmin zawsze tak wyglądała,mamo.-odezwał się Caspar,a ja pokiwałam głową.
-Nie gadaj,tylko zjadaj i podwieźcie ją do domu.-nakazała zabierając się za mycie naczyń,a jemu zapłonęły uszy.Był świeżym kierowcom.Nie minęło 30 sekund jak odłożył pusty talerz.
-Chodźmy!-klepnął chłopaków,a oni urażeni tym,że nie mogą dokończyć swoich porcji,niechętnie wstali.
-Niee,nie trzeba,jest ciepły wieczór więc z chęcią się...
-Spoko,i tak musimy podwieźć Georga.
-Ja też mogę iść na nogach.Odprowadzę po drodze Jasmin.
-Ale..na pewno będzie trzeba dokupić mleka na rano,więc podjedziemy do tesco.-odpowiedział szybko.Chęć wejścia choć na chwilę za kierownicę,wprost rzucała nim o ściany.
-Lucas,mój drogi,byłabym Ci wdzięczna gdybyś to ty prowadził...
-Nie ma sprawy.-zgodził się z uśmiechem,zerkając na rozczarowanego Caspara.Jako jedyny z naszej czwórki miał 20 lat i świetnie posługiwał się pojazdami,to trzeba było mu przyznać.
-Ale mamo! Ja też mam prawko!-mój kuzyn jęknął stając przed nią z wyrzutem.
-Od dwóch tygodni.Wybacz,ale jest już ciemno.Nie chcę ponosić konsekwencji za żadne z was jeśli nie daj Boże coś wam się stanie,więc w tej kwestii bardziej ufam Lukowi.
-Dziękuję Ci,kobieto.-mruknął i odszedł,a my chichocząc podążyliśmy za nim.
Luke za namową Caspara,dopuścił go do kierownicy i po kilku minutach (i po małych turbulencjach.. ,,nie do  tyłu,tylko do przodu,idioto!'') byłam pod domem.Drzwi tym razem,o dziwo,były zamknięte więc wyciągnęłam klucz i weszłam do środka.Melanie wyłoniła się z sypialni.
-Jak próba?
-Całkiem,całkiem.Co robiłaś?
-Nadrabiałam odcinki ,,Jak poznałem waszą matkę''.Oglądamy x-factora?
Mimo niezbytnich chęci zgodziłam się obejrzeć,tuż po szybkim prysznicu.Po wyjściu ubrałam się w wygodne ciuchy (klik),a następnie przygotowując popcorn i kakao,opowiedziałam jej o tych dwóch chłopakach,których widziałam nad Tamizą.
-Dziwne.Może to jacyś napaleńcy.-skwitowała i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Zapraszam na dwójkę - choć jeszcze zbyt wiele się nie dzieje.Obiecuję,że niedługo się rozkręci.

Ustawiłam nowy szablon,w którym schowały się zakładki,ale są one PO PRAWEJ STRONIE jak najedziecie na takie czarne wystające kafelki.Są tam obserwatorzy,statystyki,archiwum z rozdziałami i o mnie.Much love! xx

6 komentarzy:

  1. Hmm, rozdział świetny i mam nadzieję, że szybko się rozkręcisz!
    Tak jak napisałaś w komentarzu na moim blogu (już wiem, że masz sklerozę :) ) przypominam i zachęcam do przeczytania i skomentowania, a także jak obiecałaś zareklamowaniu.
    Z niecierpliwością czekam na następny! papa :*
    horan-styles-malik.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Może nic się nie dzieje, ale atmosfera jest przytulna. Scenka z chlopakami mnie naprawdę rozbawiła. Czekam na kolejne wpisy! M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie zapowiadają się następne rozdziały!!:)
    Czekam na kolejne!;*
    Gayane.

    OdpowiedzUsuń
  4. słodki, spokojny rozdzialik. Czekamy z niecierpliwością na pojawienie się chłopców w szerszy sposób. Ale świetne jest.
    /JustNiall

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny ! Jestem lekko spóźniona,ale ten blog jakoś mi umknął i zapomniałam na niego wchodzić,za co bardzo przepraszam.
    Moje ulubione fragmenty : -Super.-mruknął i wyciągnął telefon.-Paul? Zawieziesz mnie do Nandos?
    Chęć wejścia choć na chwilę za kierownicę,wprost rzucała nim o ściany.
    Kochana jesteś wspaniała ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne wstawki video <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń