niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 27 - "what a surprise...''

Przeczytaj nowe opowiadanie! Pojawił się już Rozdział II,liczę na twoją opinię! :)






-Jesteś z siebie zadowolona?-wysyczała kobieta po długiej chwili milczenia.W jej oczach mieniły się iskierki gniewu,dostawała ataku furii,ale z drugiej strony było widać,że cierpi od środka.Cierpi z powodu widoku swojego syna.Przez tyle lat nie miał pojęcia,że jego ojciec tak naprawdę nie umarł,tylko jest,żyje,ma się dobrze!
-Dobranoc.-powiedział Harry donośnym głosem i popchnął mnie w kierunku drzwi.Jak tylko wydostaliśmy się na świeże powietrze,uniosłam głowę do góry i odetchnęłam głęboko.-Wsiadaj do auta.-szepnął mi do ucha,a ja stałam jeszcze przed chwilę,wpatrując się w sypialnię,w której właśnie zgasło światło.
Nie wiem jak długo zajęła nam droga powrotna,ale zdaje się,że Harry nie miał pojęcia gdzie jedzie.Błądziliśmy w kółko,ale czas dla mnie mknął niepostrzeżenie.Ciągle myślałam o tym co się wydarzyło.Z jednej strony byłam przybita.Być może zakłóciłam bliskie więzi tej rodziny,być może wszystko popsułam.Ale każdy ma prawo do posiadania ojca.Nie wiadomo ile jeszcze pożyjemy,koniec świata może nadejść w każdej chwili,więc trzeba czerpać z życia jak najwięcej.Niech Jamie nacieszy się posiadaniem taty choćby przez chwilę.Tylko czy będzie tego chciał?
Nie pamiętam już kiedy zasnęłam,ale noc przemknęła w mgnieniu oka.Po raz pierwszy od naszego pobytu w Stockport,to Harry obudził się pierwszy i to on mnie obudził.
-Jazz,pora wstawać.-usłyszałam jego zachrypnięty,jak co ranka,głos i otworzyłam powoli oczy.
-Która godzina?
-Dochodzi jedenasta.Słuchaj,przyszedł ktoś do Ciebie.Czeka na korytarzu.-po usłyszeniu tych słów zerwałam się na równe nogi.Narzuciłam sweter na piżamę i pobiegłam do drzwi...
...żeby po chwili stanąć oko w oko z Lauren Howell.
-Och...-wymsknęło mi się.-Spodziewałam się...
-Mojego syna? Domyślam się.Ale teraz uważnie mnie posłuchaj: spakuj się i wracaj tam,skąd przyszłaś.Nie życzę sobie żebyś mieszała się w nie swoje sprawy,zrozumiano?
-Tak się składa,że to też są moje sprawy.-odpowiedziałam bardzo cichym głosem,a ona prychnęła.
-Zostaw moją rodzinę w spokoju i nigdy tu nie wracaj.-kontynuowała chłodno.-Nie pozwolę żebyś zniszczyła moją rodzinę.
-Pani zniszczyła moją.-czułam jak wściekłość zaczyna się we mnie gotować.-Moi rodzice rozstali się właśnie przez Panią,''jest Pani z siebie zadowolona?''-powtórzyłam jej słowa z zeszłej nocy.
-Jak śmiesz!-już uniosła rękę i chciała zmierzyć mi policzek,kiedy zza rogu wyłonił się niespodziewany gość.
-Zostaw ją,mamo.-powiedział równie chłodnym głosem,jakim posługiwała się jego rodzicielka.Na twarzy kobiety wymalowało się niemałe zdziwienie.Spojrzała na swoją dłoń,wciąż uniesioną w powietrzu,później na niego i na mnie...aż w końcu wybuchnęła płaczem.
-Widzisz,James? Widzisz co ona z nami zrobiła?
-To nie ona,tylko ty.-odpowiedział spokojnie i spojrzał na mnie.Jego oczy były niezwykle łagodne,niezwykle orzechowe,dokładnie takie jak taty,moje i Mii.
-O czym ty do licha mówisz?
-To wszystko twoja wina.To ty całe życie ukrywałaś przede mną,że mam ojca,to ty rozbiłaś jej rodzinę.-wskazał na mnie ręką.-I to ty sprawiasz teraz,że się od siebie oddalamy.Przemyślałem to wszystko,miałem całą noc żeby pozbierać myśli i się spakować.Jeszcze dziś wyjeżdżam do Londynu.Chcę go zobaczyć.
-Nie możesz!-zawołała,z przerażeniem w głosie,i złapała się za serce.-Przyrzekłam sobie,że nigdy nie zbliżysz się do tego człowieka!
-To TY sobie przyrzekłaś.Ciągle w kółko tylko: ty,ty i TY.Przestań w końcu myśleć tylko o sobie,mamo.Wyjeżdżam,to postanowione.-oznajmił pewnym głosem.Lauren dostała zupełnego szoku.Przez kilka minut próbowała go jeszcze namówić do zmiany decyzji,ale w głębi duszy wiedziała,że i tak nie zdoła go przekonać.W końcu poddała się,wycofała się w kierunku windy i zniknęła za jej drzwiami,obdarowując mnie ostatnim,pełnego żalu,spojrzeniem.

-Jaki on jest?-spytał Jamie po kilku godzinach,kiedy zapakowani siedzieliśmy już w Range Roverze Harry'ego.Dostrzegłam jego zamyśloną twarz w lusterku i uśmiechnęłam się mimowolnie pod nosem.
-Cudowny.Na pewno bardzo go polubisz.


Tak dobrze było znowu znaleźć się w domu,mimo tego,że nie było nas tak krótko.To uświadcza mnie w przekonaniu,że jestem bezgranicznie przywiązana do Londynu.Przekraczając granicę miasta,udaliśmy się prosto w kierunku mieszkania taty.Byliśmy tam po jakiejś pół godzinie,to i tak nieźle jak na tak bardzo zakorkowane ulice...Gdy przystanęliśmy na parkingu,Harry odetchnął głęboko,zmęczony podróżą i uchwycił moją dłoń,aby po chwili musnąć ją swoimi ustami.
-Dziękuję.-wyszeptałam,a on jedynie kiwnął głową,po czym wysiadł z samochodu i obszedł go,aby po chwili otworzyć mi drzwi.Spojrzałam na Jamesa,który cały spięty i blady jak ściana,stał w bezruchu.
-Spokojnie.-pogładziłam go lekko po ramieniu.-Będzie dobrze.-uśmiechnęłam się do niego pewnie,a on uniósł kącik ust do góry,mimo wielkiego zdenerwowania.
Wspięliśmy się po schodach niewielkiej kamiennicy i stanęliśmy przed drzwiami.Harry zadzwonił na dzwonek,a później pociągnął za klamkę,jednak drzwi były zamknięte i pozostawało nam czekać.
-Stary,przestań zgrzytać tymi zębami.-zachichotał Harry.Otwierał usta żeby jeszcze coś dodać,kiedy usłyszeliśmy głośne kroki i przekręcany zamek.
-Oo,co za niespodzianka!-zawołał tata,uśmiechając się od ucha do ucha i objął mnie ramieniem,jak zwykł to robić.-Witaj,kochanie.Cześć,Harry.-uścisnął dłoń lokowatego,a następnie przeniósł wzrok na Jamie'go.-I...dzień dobry,kolego.-zachichotał i przepuścił nas w drzwiach.-Wchodźcie.
Zaprowadziłam pozostałą trójkę do niewielkiego salonu i usiadłam niepewnie w fotelu.Harry nawiązał ze mną połączenie wzrokowe,przekazując mi wiadomość na kształt ''Wszystko w porządku? Nie mdlejesz? Serce jeszcze bije?'' Pokiwałam powoli głową i spojrzałam na blondyna.
-Siadaj.
-To ja zaparzę herbaty.-odezwał się Harry i już go nie było.

-Po prostu nie mogę w to uwierzyć.-wyjąkał tata,chyba po raz pięćdziesiąty w ciągu godziny.Jak tylko opowiedzieliśmy mu o całej sprawie,usiadł blisko Jamesa i nie odstępował go o krok.Zdążył wypytać go o wszystko,rozkazał streścić całe swoje życie,wyściskał tak mocno,za te wszystkie chwile w których nie mógł być przy nim.Płakał,wszyscy płakaliśmy,nawet Harry uronił kilka łez,ale tłumaczył się,że dopadła go alergia na kurz,którego musi być multum w tej kawalerce,bo tata jest beznadziejną panią domu.
W końcu nadszedł czas w którym Harry i ja postanowiliśmy pozwolić im nacieszyć się sobą.
-Z pewnością macie sobie jeszcze dużo do opowiedzenia.-powiedział mój mądry chłopak i podał mi kurtkę.Ucałowałam tatę i przytuliłam Jamiego,wciąż nie dowierzając w to co się dzieje.Odnalazłam go,po tylu latach odnalazłam swojego brata i przyprowadziłam go do ojca.Z pewnością to była jedna z najlepszych dobrych uczynków,jakie udało mi się w życiu osiągnąć.


I wszystko zaczynało wracać do normy.Po jakimś miesiącu cała rodzina pogodziła się z tym,że James Howell jest teraz nowym synem,przyrodnim bratem i wnukiem.Babcia Madaleine zadzwoniła prosto z Paryża i ''uściskała'' go przez skype'a,mówiąc że zawsze marzyła o wnuku,nie licząc w to istniejącego Finn'a,bo jak stwierdziła ''on to jeszcze mały,bezrozumny gówniarz''.
Nadszedł czas rozstania,Jamie musiał wracać do Stockport,w końcu zostawił tam nie tylko matkę,ale też całe swoje życie.Nie mógł dostać dłuższego urlopu,także teraz mógł widywać się z nami jedynie w pojedyncze dni.Zanim wyjechał,poprosił mnie jednak o spotkanie w cztery oczy.Umówiliśmy się więc w jednej z restauracji na mały lunch,godzinę przed jego wyjazdem.
-Co powiesz na ten stolik?-wskazał ręką na jeden z wielu,stojący obok pięknie udekorowanej choinki.
-Idealny,uwielbiam lampki świąteczne.
Po złożeniu zamówień i dostaniu ich w ekspresowym tempie,przystąpiliśmy do pałaszowania.
-Posłuchaj...jest taka delikatna sprawa,którą chciałbym poruszyć.
-Brzmi groźnie.-zachichotałam i upiłam łyka swojego szampana.-Ale śmiało,zamieniam się w słuch.
-Bo widzisz...ja już spotkałem wcześniej Harry'ego.Zanim poznałem Ciebie.
-Nie dziwi mnie to,cały świat go zna.-zażartowałam,ale on się nie uśmiechnął.Wpatrywał się w swój talerz,mrużąc brwi,i głęboko nad czymś rozmyślając.
-Chodzi o to,że...Widziałem go w Stockport,jakieś..dwa miesiące temu?-zapytał samego siebie i wzruszył ramionami.
-Nic mi nie mówił,że już kiedyś tam był.
-Jasmin,on...on był tam z jakąś dziewczyną.-powiedział powoli,a ja poczułam się jakby żyrandol wiszący tuż nade mną,spadł mi prosto na głowę.


10 komentarzy:

  1. Jedno pytanie: jak smialas skonczyc w takim momencie? Jak? xD
    Moze sie okaze, ze Hazz byl tam z Gemma, dodawaj szybko nowy! I czekam na jakies wiesci o Rose i Liamie ;) /JustNiall

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Melanie xD Soory, dzieki za wzrocenie uwagi ze sie pomylilam. Nie wiem czemu je tak myle. Moze dlatego ze ciagle wracam do twoich opowiadan wszystkich.
      Pisze wlasnie na fav o Roxy xx
      /JustNiall

      Usuń
  2. Assadmskdhsj *.* Jak ty mogłaś zakończyć rozdział w takim momencie? Dlaczego ty mi to zrobiłaś kochana? Kurde, tylko mi nie mów, że był tam z Caroline Flack. Nie wiem dlaczego, ale ja już od kilku rozdziałów mam takie dziwne przeczucia co do tej kobiety. Nie wiem dlaczego! Może dlatego, że na początku 1D było coś o tym, że Harry coś tam z tą Caroliną, a ty o niej kilka razy wspomniałaś w opowiadaniu. Nie wiem! Proszę, powiedz mi, że on jej nie zdradza ani nic, proooszę! Ogólnie brat Jasmine jest spoko. Polubiłam go. Natomiast jego matki jakoś nie bardzo :/ Rozwaliły mnie dwa teksty w tym opowiadaniu. Śmiałam się na głos i mama od razu doskoczyła do mnie i pytała się z czego się śmieje i że ona też chcę się pośmiać. A mianowicie rozśmieszyło mnie to:
    1. Płakał,wszyscy płakaliśmy,nawet Harry uronił kilka łez,ale tłumaczył się,że dopadła go alergia na kurz,którego musi być multum w tej kawalerce,bo tata jest beznadziejną panią domu.
    2. Madaleine zadzwoniła prosto z Paryża i ''uściskała'' go przez skype'a,mówiąc że zawsze marzyła o wnuku,nie licząc w to istniejącego Finn'a,bo jak stwierdziła ''on to jeszcze mały,bezrozumny gówniarz''.
    No nic, pozdrawiam kochana. Czekam na next. Ściskam mocno, Weronika :) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś okropna, teraz się na pewno nie doczekam kolejnego rozdziału xD
    Ten był genialny, tak trzymaj
    http://myhistorymybook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Boziu!!!!!!!!!!!!! Mam jednak nadzieję, że ta dziewczyna, z którą spotkał się Hazza to jakaś jego kuzynka, siostra... On nie mógł zdradzić Jazz, chociaż wtedy Niall miałby szanse xD nie no, żart, Hazza i Jazz pasują do siebie. Ich zwiążek przetrwa :)
    Fajnie przedstawiłaś Hazzę jako "twardziela" - ma alergię na kurz, a jego "teść" jest fatalnym panem domu <3
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG!!!!!
    Czytam tą końcówkę i takie: Nnycjraxtcbnztisr! WTF?! Ale zacznę od początku...
    Tak fajnie, że wszystko się ułożyło między przyrodnim bratem Jasmin a nią samą. Ta jego matka zaczęła mnie już wkurzać! W dodatku połączyła wreszcie swoją rodzinę! Pewnie musi być szczęśliwa...
    Jak już mówiłam jestem zaskoczona końcówką. Czyżby Harry miał kogoś na boku?.....
    Czekam na Next! <3
    Buźka ;**********
    http://1d-one-little-thing.blogspot.com/

    Horanowaxxx:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Jakie zakończenie. Nie spodziewalam sie. Czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże! Harry był z jakąś dziewczyną w Stockport, tego się nie spodziewałam. Przez przypadek znalazłam twojego bloga i zostanę tu na dłużej :). Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam Patuu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kazdy nastepny rozdzial jest jeszcze lepszy od poprzedniego. Nie koncz nigdy z pisaniem, prosze ♥♥♥
    Zapraszam do mnie
    http://love-stories-sucks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Harry był tam z Caroline...

    OdpowiedzUsuń